arachnea2012
Udział BARFa: 25-50% Pomogła: 1 raz Wiek: 39 Dołączyła: 05 Wrz 2012 Posty: 64 Skąd: Drezno/Poznan
Wysłany: 2012-11-29, 21:05
Sojuz napisał/a:
Kazia, przemiana fazowa potrzebuje ok. 70% energii dostarczanej, żeby przeobrazić lód (zamrożoną mieszankę) w wodę (roztopiony BARF). Owszem, szoku termicznego dostaje mieszanka przy ściankach, momentalnie dobijając do 0°C, ale nie zamieniając się w wodę od razu, co powstrzymuje przyrost temperatury. Dodatkowo naczynie (garnek) ma pojemność cieplną, więc część udaru termicznego udaje się właśnie tam. Potem zmagazynowane ciepło w garnku będzie stopniowo oddawane do otoczenia i mieszanki. Termodynamika w skrócie
Jaki wywod :) sama bym lepiej tego nie opisala... choc generalnie powiedzialabym to prosciej: zanim mieszanka zacznie sie tak naprawde rozmarzac przy sciankach, woda ktora grzejecie mieszanke zmniejszy swoja temperature (+ garnek), dlatego jezeli tylko woda nie jest gotujaca miesko sie nie zaparzy, a mieszanka sie stopniowo rozmrozi. Ja wkladam mieszanke w foliowym woreczku (podwojnym) do kubka z 3/4 wody w temperaturze ok. 70 stopni C. 10 minut i mieszanka 50g jest rozmrozona (a woda w temperaturze pokojowej).
yerba
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 27 Cze 2012 Posty: 58 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-30, 17:38
Sojuz, co do tego rozmrażania na szybko to stosuję tylko sposób z zimną wodą ale dzięki za inny, nawet obliczony pomysł
coztego - ciekawe! dziękuję i mieszanka nie traci na wartości
Barfuje od: 09.2012 Pomógł: 10 razy Wiek: 30 Dołączył: 06 Sie 2012 Posty: 1432 Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-11-30, 18:44
Mój sposób jest raczej na sytuacje awaryjne niż na regularne rozmrażanie. Jak wspomniałem, dzień wcześniej wieczorem wyciągam z zamrażarki zamknięty pojemnik z dzienną porcją i zostawiam w zlewie do samoczynnego ogrzania się
_________________ Naturalne stało się sztuczne, a prawdę uznano za kłamstwo.
Barfuje od: 01.03.2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 40 Dołączyła: 06 Sty 2013 Posty: 416 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-03-15, 10:18 Re: Bezpieczne zamrażanie i rozmrażanie
koniczynka napisał/a:
Ponowne zamrażanie
Jeśli jedzenie zostało rozmrożone w lodówce, bezpiecznym jest jego ponowne zamrożenie bez gotowania. Jednakże może stracić na jakości.
Jak duża może być strata w jakości takiego ponownie zamrożonego jedzenia? Zastanawiam się nad zakupem czegoś takiego http://www.sklep.miesodla...-5-kg-5-kg.html z powodu bardzo prozaicznego - bo taniej niż Primexowskie
Czy mogę wrzucić takie paczki do lodówki, żeby trochę odtajały, podzielić na mniejsze części i zamrozić do późniejszego użycia bez większej obawy, że zrobię psu krzywdę?
Czy mogę wrzucić takie paczki do lodówki, żeby trochę odtajały, podzielić na mniejsze części i zamrozić do późniejszego użycia bez większej obawy, że zrobię psu krzywdę?
istnieje dość duże ryzyko związane z obecnością bakterii. Podczas rozmrażania wzrasta aktywność bakterii, co powoduje psucie się mięsa. Dodatkowym problemem jest woda, która zamarza w trakcie kolejnego zamrażania i powoduje niszczenie struktur białkowych (spadek jakości białka) i również przyspiesza psucie się mięsa. Rozmrożone mięso można przez przypadek zakazić bakteriami, które namnażają się w minusowych temperaturach. Takie mięso może być niebezpieczne.
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2013-03-15, 12:24
My tutaj mówimy o psach karmionych surowym, nie mytym, nie parzonym mięsem i kośćmi, krwią, wnętrznościami. Takie psy są odporne na bakterie gnilne znajdujące się w mięsie. Sporo z nas "psuje" mięso co jakiś czas specjalnie aby podac takie właśnie psu.
Barf to sposób karmienia bardzo specyficzny - "hardkorowy" i z tego co zauważyłam to nie zwierzaki mają problem z przestawieniem, to ludzie mają z tym problem. Z jednej strony specyficzny - z drugiej tak bardzo naturalny dla naszych psów i kotów oraz fretek Czy dziki psowaty jak ma za dużo naraz i zostawi sobie na jutro, to szuka zamrażarnika? Ogniska? Myje sobie? Odkaża?
isabelle30, Twój argument co do bakterii jestem w stanie zrozumieć, choć zgodzić się z nim do końca nie mogę ale co z jakością białka takiego mięsa?
Mięso które podaję jest wolne od bakterii a te w żołądkach psom służą.
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2013-03-15, 19:13
Mięso które podajesz psom nie jest wolne od bakterii...zapewniam cię. Znajdziesz na nim cuda wianki. Wolne to by było gdybyś podała go tuż po uboju i oskórowaniu zwierzęcia.
Prawdę mówiąc nie zastanawiałam się nad jakością takiego białka. Ale chyba służy to Brutusowi. Zresztą...czyż dziczyzny nie wiesza się za oknem czy w chłodni (nie mrozie) na kilka tygodni aby mięso dojrzało przed spożyciem? Toż ono kipi od bakterii bo nie własnie w dojrzewaniu chodzi. To samo robią drapieżniki - najedzą się a potem śmierdząca padlina.
immortal
Dołączyła: 04 Kwi 2013 Posty: 453 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-04-06, 14:41 Odmrażanie mięsa
Jak odmrozić w miarę szybko mięso, aby nie stracić dużej ilości witamin? Rozumiem, że mikrofalówka odpada. Ja wsadzam mięso w folii do ciepłej wody. Czy to jest ok i jak wy sobie radzicie?
Barfuje od: 09.2012 Pomógł: 10 razy Wiek: 30 Dołączył: 06 Sie 2012 Posty: 1432 Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-04-12, 15:02
W moim wypadku droga mięsa ze sklepu do pyszczka Perełki wygląda tak:
kupuję mięso schłodzone, niezamrożone. Wkładam do zamrażarki i zamrażam. [Tata zasugerował, żebym sobie najpierw je pokroił zanim zamrożę.] Gdy nadchodzi czas zrobienia mieszanki, rozmrażam, kroję na kawałki, podroby+część mięsa mielę, dodaję suple, dzielę na porcje i z powrotem do zamrażalnika. Porcję rozmrażam o ok. godzinie 18:00 w lodówce (temp. +4st. C), aby rano gdzieś o 6:30 nałożyć połowę porcji do miski.
W sumie mięso jest mrożone dwa razy i nadal zachowuje świeżość. Dodam jednak, że utrzymuję niską temperaturę w zamrażalce -20 st. Celsjusza.
Być może to ważne, nie dodaję jajek do mieszanki. Żółtka kotka jada osobno.
_________________ Naturalne stało się sztuczne, a prawdę uznano za kłamstwo.
Barfuje od: 28.04.2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 18 Kwi 2013 Posty: 1216 Skąd: UK
Wysłany: 2013-04-25, 18:00
Ja polewam ścierkę gorącą wodą, na to metalowa miska z jedzeniem z lodówki, pomieszkać kilka razy i po ok. minucie kocur może żreć :) Dzięki temu nie muszę wstawać specjalnie godzinę wcześniej, żeby wyciągnąć żarełko, żeby się zagrzało.... wystarczy, że kot mi robi pobudkę codziennie o 5:30 -_-
Próbowałam go oduczyć tego... udało mi się go ignorować 2 dni... i doszłam do wniosku, że lepiej wstać i mieć spokój
Barfuje od: 09.2012 Pomógł: 10 razy Wiek: 30 Dołączył: 06 Sie 2012 Posty: 1432 Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-04-25, 18:14
Silvena napisał/a:
udało mi się go ignorować 2 dni.
To o wiele za mało. Oduczanie kota porannego budzenia nie jest szczególnie trudne, ale trzeba być konsekwentnym. Mi to zajęło 2-3 tygodnie no i mogę się wysypiać
_________________ Naturalne stało się sztuczne, a prawdę uznano za kłamstwo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum