BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
BARF dla ludzi?
Autor Wiadomość
Dieselka 


Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39
Dołączyła: 29 Gru 2012
Posty: 1350
Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2013-09-20, 07:48   

źródeł Ci nie podam niestety.

ale sama przeszłam kilka miesięcy temu na dietę węglową (tzn nie tyle przeszłam, co dałam sobie siana w walką o białko i samo wyszło) :) . I przyznam że skutki i samopoczucie znakomite :)
_________________
Paulinka i Dieselek
 
 
AniaR 


Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 447
Skąd: z daleka
Wysłany: 2013-09-20, 11:50   

Sleeping napisał/a:
czego konkretnie mam dowodzić? skoro czołowe instytuty zajmujące się żywieniem człowieka równo obstają przy proporcjach diety 60W-25T-15B (z odchyłami +/- 5%) dla osób zdrowych to o czym tu prawić? chodzi o to czerpanie energii? może źle się wyraziłam, może powinnam napisać, że to głównie z węglowodanów organizm człowieka powinien czerpać energię? przepraszam, ale naprawdę nie wiem o co Ci chodzi...

To, ze taka dieta jest propagowana nie wynika wcale z tego, ze takie jest zapotrzebowanie ludzkiego organizmu. Tak jest w Stanach Zjednoczonych i, prawdopodobnie na calym swiecie. Uprawy zboz, a zwlaszcza kukurydzy, sa dotowane z ramienia rzadu, w zwiazku z tym oplacalne, ale ktos musi potem to wszystko zjesc. W zwiazku z tym powstal powyzszy model zywnosciowy. Nie ma to nic wspolnego z nauka. Nauka jest skorumpowana. Wszystko rozbija sie o pieniadze i to niemale.
_________________
http://www.garnek.pl/aniar/a
 
 
tomtomek 

Barfuje od: 25.01.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączył: 06 Lut 2013
Posty: 66
Skąd: Nowy Sącz
Wysłany: 2013-09-20, 17:42   

Pozwólcie, że podzielę się swoimi przemyśleniami ;) Po przeczytaniu książki "Życie bez pieczywa" sam zastanawiałem się czy nie przejść na dietę niskowęglowodanową, ale ostatecznie padło na zróżnicowaną, ale nie w tym rzecz.

W jednym fragmencie książki napisane jest o krajach na południu Europy, gdzie ludzie spożywają dużo węglowodanów, a mimo to nie chorują. Autor wysuwa hipotezę, że jakoby mieszkańcy południa historycznie dłużej spożywają węglowodany i ich organizmy się lepiej przystosowały. (Co wydaje mi się wyssane z palca, ale to tylko moje zdanie)

Natomiast natrafiłem na wywiad z Gary Taubesem (choć w 100% nie wiem, czy można opierać się na jego opinii), w którym wyciąga wnioski, że to nie koniecznie wszystkie węglowodany są "złe", a jedynie cukier i te wysokoprzetworzone.

Po niżej cytat ze strony http://nowadebata.pl/2012...ubesem-czesc-2/

Mamy dane historyczne pokazujące, że kiedy jakieś populacje zaczynają spożywać duże ilości cukru i przetworzonych zbóż, zaczynają chorować na te same choroby, jakie prześladują nas obecnie. Jednak ciekawe jest to, że z jednej strony istnieją populacje, które chorują na otyłość i cukrzycę, i których diety są bardzo bogate w węglowodany (np. mieszkańcy Karaibów i wysp na Południowym Pacyfiku). Z drugiej strony mamy populacje, które również spożywają głównie węglowodany, a mimo to prawie nie chorują na cukrzycę lub otyłość, na przykład mieszkańcy południowo-wschodniej Azji.

W świetle takich obserwacji musimy postawić pytanie: czym różnią się te dwa modele? Jedna możliwość jest taka, że jestem w błędzie i zawartość węglowodanów w diecie nie ma żadnego znaczenia dla naszego zdrowia. Inna możliwość jest taka, że zasadnicza różnica między opisanymi wyżej modelami dotyczy spożycia cukru. Jeśli tak jest, to te populacje, które jedzą dużo cukru, chorują, a te, które jedzą mało cukru, nie chorują. Tak więc południowo-wschodni Azjaci, których dieta była tradycyjnie uboga w cukier, rzadko chorowali na cukrzycę i otyłość mimo tego, że spożywali duże ilości węglowodanów. I z tego właśnie względu, problematyka oddziaływania cukru na człowieka ma takie duże znaczenie. Jednym z elementów hipotezy węglowodanowej jest bowiem założenie, że cukier w diecie jest niezbędny do tego, aby wywołać insulinooporność.
 
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2013-09-20, 20:39   

Ja nie znam "dobrych" źródeł naukowych, a notabene moja ocena tzw. "źródeł" przy jakże powszechnym akceptowalnym lobbingu jest co najmniej niedostateczna….i w tym miejscu gorycz przeze mnie nie przemawia ani rozczarowanie kimś ..czymś, ale rzetelna wiedza na ten temat.
Wszyscy w jakimś stopniu są „umoczeni” jeśli znajdują się na styku Producent-Konsument.
Nie ma takich o czystych sumieniach, sercach, rękach, bo albo „interes społeczny”, albo „ wpływ środowiska ……..w szerokim pojęciu tego określenia”, a tu każdy może wstawić co uważai….lekarze, dietetycy, dziennikarze, naukowcy (wiem sporo o kulisach tegoż, bo moi dwaj rodzeni bracia/naukowcy/profesorowie, wyssali i dalej ssą z niego czyli środowiska, mleko Matki żywicielki i nie zaprą się go/jej jako żywo).
Aby nie dać się zwariować, a co gorsza sprowadzić na manowce tego Świata przesiąkniętego teoryjami wszelakimi i nie tylko żywienia ale i innymi uparcie lansowanych przez różnej maści tfurców, sama eksperymentuję na swoim osobistym organizmie, bo on ci mój i mi wolno. :->
I cóż.... znów powtórzyć mi przychodzi na tym Forum już poraz kolejny, że tylko Czas jest Ojcem Prawdy (autor Rabelais),
Każdego z nas Natura wyposażyła w wszelkie dobrostany, jednego lepiej w tym miejscu…....i niechaj się tutaj nikomu nie kojarzy nic zdrożnego....…a innego w innym miejscu.
Mnie dała i to z nawiązką zdolność obserwacji z analizą zjawiska łącznie, aż do bólu (co bywa przekleństwem, czasem staję się własnym więźniem sprawy, pasji, obsesji… takie właśnie stopniowanie).
Dietę lub sposób żywienia tzw.wszystkiego po trochu…znam. Była wiele lat w domu rodzinnym.
Już "na swoim" były diety różne, ale najdłużej jednolita i Śródziemnomorska …kilka lat mieszkałam nad tymże Morzem Śródziemnym.
Dietę same węgle…chyba znam ?
Za poradą mojej Kardiolog uprawiałam ja 1 rok prawie,a nabłonek w jelicie cienkim zdążył mi się wymienić wiele razy i to boleśnie......
Teoria lekarza uzasadniona książką „The China Study” T. Colina Campbella i jego syna Thomasa.
Wspominałam o niej na Forum http://www.barfnyswiat.or...hp?p=4692#4692,
Dr. Colin Campbell, ma za sobą 40 lat bycia biochemikiem żywienia, przywołuje i interpretuje wyniki największego na świecie badania dotyczącego odżywiania, jakie kiedykolwiek przeprowadzono, trwającego ponad 20 lat – autor przeanalizował dietę 6,5 tysiąca osób w 65 chińskich i tajskich prowincjach. Następnie porównał opartą głównie na roślinach dietę badanych osób, z bogatą w mięso i nabiał dietą Zachodu.
Polecam. Ciężko się czyta, bo jest to raczej zbiór raportów, powtórzeń, bez zbędnej ideologii i filozofii, ale na nic do tej pory w taki właśnie sposób podanego nie natrafiłam... Każdy może sam wyciągnąć wnioski.
Wiele jest na temat ostracyzmu z jakim spotkał się Campbell w swoim środowisku.
Tak na zakończenie…myślę, że ewoluuje w dobrym kierunku, bo Natura pomaga swoim stworzeniom - przyroda nie lubi próżni i szybciutko uzupełnia puste miejsca, a tak się dzieje gdy za dużo oszukaństwa. Natury nie oszukasz :twisted:
Teraz zmagam się z dieta Paleo…..na wnioski za wcześnie.
  Zaproszone osoby: 2
 
Dieselka 


Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39
Dołączyła: 29 Gru 2012
Posty: 1350
Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2013-09-20, 21:36   

ja właśnie czekam "do pierwszego", żeby tą książkę zakupić :)

ale właśnie z tego założenia wyszłam co Ty. Słucham siebie. Jak się posłuchałam wielce modnej diety wysokobiałkowej, to skończyło się rozwaleniem organizmu i zalewaniem się krwią co chwile (a dieta była taka super-ultra, z kalkulatora ;/)

Mnie na węglach dobrze (chociaż cukru, czy przetworzonych zbóż wcale nie używam)
_________________
Paulinka i Dieselek
 
 
kelpie87 
BARFny Hodowca

Barfuje od: VIII 2010
Udział BARFa: 75-90%
Dołączyła: 29 Wrz 2012
Posty: 257
Skąd: Ostrowiec Św.
Wysłany: 2013-09-25, 08:54   

Krwisty kąsek z rana :twisted:
http://fitness.wp.pl/zdro...-otyloscia.html
_________________
Ania & czarne ruskie
www.infiniventus.pl
 
 
Sojuz 
Ekspert


Barfuje od: 09.2012
Pomógł: 10 razy
Wiek: 30
Dołączył: 06 Sie 2012
Posty: 1432
Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-09-25, 09:25   

Wow, dawno nie czytałem takiej kumulacji bzdur. To pisał chyba ktoś z World Health Organisation, albo kogoś mocno zabolały wrzody :lol:
 
 
ciocia_mlotek 
Ekspert


Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 4452
Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-09-25, 10:33   

Zastąpili słowo węglowodany słowem białko? Bo to tak wygląda trochę :mrgreen: Z tą insuliną, z tymi bakteriami gnilnymi. Masakra. Dzieci tyją od mięsa a nie od tych batonów i chipsów bez przerwy.
Bardzo ciekawe, że nie tyły przez x lat owej tradycyjnej polskiej diety, gdzie kotlet nie jest pulpecikiem wielkości orzecha włoskiego, a teraz nagle owa tradycyjna dieta jest za bogata w białko i dzieci tyją.
Z tym, że tu nie ma nawet co się śmiać. Oni tu mówią o przekraczaniu norm o 600% i nawet 200 u wegan. Ludzie w to uwierzą i zaczną dawać dużo mniej białka, żeby było "w normie" i wtedy kłopoty u młodzieży. Nie dość, że będą dalej tyć od cukru to jeszcze będą mieć silne niedobory białka
_________________
Taz i Cu sith na surowo
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2013-09-26, 16:43   

Słyszałam o fajnej met. suszenia.
Susz z róży metoda Mrożewskiego
Można suszyć całe owoce, nie drylowane, byle oczyszczone i czyste, można również uprzednio je wydrylować...
...najlepszą metodą suszenia róż, dającą jak najmniejsze straty witaminowe jest następujący sposob.
Cytat:
Należy zaczynać w temperaturze 90 stopni C a nawet bliskiej 100.C (np. piekarnik) a potem po ok. 10 min. obniżać ją do 80.C i dalej 60.C i kolejno 50.C. W ten sposób owoce będą zawierały nawet zwiększone ilości witamin, które jakby "zagęszczoną" się po odparowaniu wody. Z 1 kg świeżych owoców uzyskuje się bowiem ok. 50 dag suszu

Owoce róży girlandowej suszone "metodą Mrożewskiego" miały w 100 g ponad 2400 do ok 4000 mg witaminy C. Gdy je suszono metodą tradycyjną, tj zaczynając od 50 stopni C a kończąc na 90 stopniach C zawierały zaledwie 300 mg% tego związku.
Dobry susz poznaje się po tym, że ma kolor właściwy owocom świeżym. Czarny lub przypalony nie ma wartości, często niezawiera nawet śladu witaminy C.

Nie wiem ile w tym z prawdy ?
  Zaproszone osoby: 2
 
ciocia_mlotek 
Ekspert


Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 4452
Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-09-26, 16:53   

Ja się boję takich wysokich temperatur. Jednak wolę chyba tak "na powietrzu" w poblizu pieca.
_________________
Taz i Cu sith na surowo
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2013-09-27, 12:10   

Po wczorajszych zbiorach stwierdzam, ze owoc dzikiej róży suszy się również samodzielnie na krzaku.
Jest to roślina która kwitnie i owocuje praktycznie przez całe lato do późnej jesieni, a więc i owoce dojrzewają stopniowo.
Niektóre zrywałam soczyste, a niektóre ususzone na kość.
A przy okazji zamieszczam fote tego co wczoraj zebrałam w okolicy;
Pigwa olbrzymia tego roku wyrosła u mnie. Obdarowywuję wszystkich znajomych, a i tak mam sporo do przetworzenia. Najbardziej nie lubię tej obróbki...
Borowiki szlachetne...sama się zdziwiłam, że takie cudne. Jeszcze nie wiem jak się z nimi rozprawię.
Znajomy grzybiarz podpowiada mi aby je pokroić i wraz z gorącym wieprzowym smalcem przelać z patelni do słoików.
Rzekomo najwięcej właściwości (aromatu i innych) sie zachowuje.
Kilka maślaczków żółtych modrzewiowych....dobre do gulaszu mięsnego. Cudownie uszlachetniają tę pospolitą potrawę :food:
Oczywiście wspomniany owoc dzikiej róży.
Trochę świeżej mięty...
Orzechy jeszcze mokre o świeżej żółtej skórce, która da się łatwo zdjąć z ukrytego wewnątrz skarbu. A ten śmietankowy smak ...tylko o tej porze roku.



Ach jak ja kocham Jesień :love:
  Zaproszone osoby: 2
 
Tufitka 
Ekspert

Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 21 Sty 2013
Posty: 3009
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-27, 13:17   

wspaniałe zbiory, a grzybki - mmm :love:
 
 
ciocia_mlotek 
Ekspert


Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 4452
Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-09-27, 21:43   

Ja orzechów tu nie widuję niestety
Dziś natomiast udałam się z psem na przygodę zbieracza i łowcy. Łowca przepuścił szansę na sarnę.
Ja w roli zbieracza i 2 zające :mrgreen: (to jest trochę żart, ja mu nie pozwalam polować. Ale w istocie po drodze wypłoszył sarnę i 2 zajce)
Ja w charakterze zbieracza przyciągnęłam do domu trochę dzikich żurawin (ale niestety niedużo bo rosną pomiędzy wrzosami i zbieranie ciągnie się w nieskończoność) i ok 2kg dzikiej róży. Tym razem na winko będzie
_________________
Taz i Cu sith na surowo
 
 
majra 


Barfuje od: 04.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 24 Mar 2013
Posty: 130
Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2013-10-09, 23:39   

Nie ma sensu wątku zakładać wiec tylko zapytam się o opinię.
Noszę się z zamiarem suplementowania się hemo suszoną i drożdzami (lunderland). Ciąża i jej 'skutki' zmuszają mnie do szukania najbezpieczniejszej formy zapobiegania anemii która na bank wyjdzie w wynikach bo już na pierwszych badaniach mieściłam sięna dolnej granicy. Nie widzę efektu łykania sztucznego żelaza (i tak nie podniosło mi wyników) pomijając fakt jakim dobrodziejstwem jest jak i kompleksowego (teoretycznie) suplementowania wielkimi pigułami dla ciężarnych.Do tego drozdże z racji, ze już nie żyją łykałabym bez obaw. Nie wiem tylko czy się odważyć :roll: Kapsuły mam....
Czy ktos doda mi odwagi albo popuka w głowę??
Od razu uprzedzam że moja dieta jest mocno na bakier, niestety wielkie problemy mam z akceptacją mięsa i warzyw :-(
 
 
Komanka 


Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 03 Sie 2012
Posty: 663
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-10-10, 08:34   

Majra, dodaję ci odwagi :-D Sama podbieram zwierzakom hemoglobinę i drożdże, bo mam nawracającą anemię (ferrytyna mi spada prawie do zera) i problemy ze skórkami wokół paznokci. Widzę różnicę. Z tym że zadziałałam kompleksowo, bo zaczęłam również jeść mniej węglowodanów. Kiedyś chciałam jeść zdrowiej (wg obecnej dietetyki), więc nie jadłam białego pieczywa, tylko razowe oraz kasze, płatki owsiane, otręby. Ale to błędne koło, bo błonnik ogranicza wchłanianie żelaza z pokarmu.
Wcześniej brałam Tardyferon, dobrze go żołądek toleruje w przeciwieństwie do Hemoferu, ale po co brać tabletki z dodatkami (barwniki, wypełniacze), skoro czysta hemo w domu! No i cenowo wychodzi kosmicznie taniej.
Za 3 tygodnie zrobię morfologię z ferrytyną, więc dowiem się, czy mi takie działanie służy. Ale czuję się lepiej, mam więcej energii, nie idę spać o 20:00 :evil: jak kiedyś.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne