Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-13, 23:02
Tak sobie myślę, że to wydziwianie "mięsożerców" bierze się ze zdziwienia. Bo dla tak wielu ludzi mięso i wędliny są podstawą wyżywienia, że nie potrafią sobie wyobrazić, jak w ogóle można przeżyć bez mięsa. Obiad bez pieczeni lub kotleta? A rosołek? A szyneczka czy kiełbaska? Toż to taką bidulę bezmięsną czeka śmierć głodowa albo przynajmniej ciężkie niedożywienie. Ratujmy ją! Otwórzmy jej oczy jak straszną krzywdę sobie robi, a może jeszcze własnemu dziecku ?!
Mam w rodzinie wegetariankę z trzydziestoletnim stażem - zdrową i szczupłą. Ale miałam też przypadek w rodzinie, że zmianę diety wymusił lekarz - ze względów zdrowotnych. I ten neofita zaczął mnie natychmiast nawracać wymyślając mi od morderców zwierząt.
Osobiście uważam, że odżywianie bezmięsne jest trudniejsze. Więcej trzeba pogłówkować (przynajmniej na początku).
Pionierzy zawsze mają pod górkę .
Ale pewna logika w tym jest - aby większość była pewna, że nowy kierunek jest słuszny, awangarda musi przetrzeć nowy szlak; słabi nie podołają - nie przebiją się albo nie pociągną innych za sobą.
Jak widać, mam skłonności do patrzenia na takie dyskusje jako na fragment ogólnych tendencji .
Barfuje od: 3,5 roku
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Sty 2014 Posty: 425 Skąd: Łuków/Warszawa
Wysłany: 2014-01-13, 23:16
hah, nie mogę się doczekać kiedy będę w ciąży pewnie niejedna z tych osób, którym dziś nie przeszkadza mój weganizm, raptem zmieni zdanie
a co do tego, że wege jest trudniejsze, to na początku trochę tak. ale potem pewne rzeczy stają się oczywiste
_________________ "ludzie, którzy patrzą na relację z psem przez pryzmat siły, i tak zobaczą tylko to, co chcą. szkolenie to nie pole bitwy. po prostu ucz swojego psa"
A ja mam znajoma, ktora po ciazy przestala być wege ;p Takze uwazajcie;p
Co prawda nie wiem do konca czemu , bo jeszcze nie mialam okazji dopytac - ale zrobie jka tylko bede miec okazje...
A i tak na prawde to ktoś kto jest "mięsożercą" nie równa się osoba jedząca wyłącznie mięso.
Przeszlam na mięsną stronę mocy juz jakiś czas temu ale mimo tego nie jadam w ogole kiełbas, wędlin (ostatnio zdarza mi sie spróbować ale tylko dlatego, ze wujek wybodował własną wędzarnię) parówek... A moje obiady to nie tylko rosół, i kotlet z kartoflami....
Mięsożercom też zdarza się jeść bezmięsne posiłki , i to częściej niż się wegetarianom wydaje.
Jedno nie wyklucza drugiego. Także stwierdzenie Maciejki jest chyba jednak troche na wyrost.
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Barfuje od: 11.2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 6 razy Dołączyła: 06 Cze 2012 Posty: 356 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-14, 09:32
To zależy. Zazwyczaj jeśli ktoś nie je mięsa, to nie je też skwareczków, smalczyku, zupki na mięsie, czy na kostce rosołowej. W większości naszych tradycyjnych, polskich dań jest jakiś dodatek, który przekreśla danie jako całość. Trzeba się wypytywać i to dokładnie, bo wiele osób uważa np. zupę na kostce, ale bez pływającego w niej kawałka mięsa za bezmięsną - no bo przecież jest bez mięsa, a że na kostce? toż to tylko dla smaku. Ci, którzy odrzucają także nabiał mają jeszcze trudniej.
Wegetarianie wiedzą, co się jada "normalnie" Większość wychowuje się w domach "mięsożernych".
Co do ciąży... Kiedyś większość lekarzy uważała, że wegetarianizm jest zagrożeniem dla zdrowia, a ciąża i dieta bezmięsna się wyklucza. Ja jako nastolatka często miałam zlecane przez lekarza badania krwi tylko dlatego że nie jem mięsa, straszono mnie strasznymi skutkami niejedzenia mięsa właśnie przy okazji ciąży. Znam rodziców wegetarian/ wegan i jakoś żyją i nawet ich dzieci mają się świetnie.
Tilia, ja potrafie gotowac..i wiem jak przygotowuje jedzenie w PL i jeśli mówię - bez mięsne to mamna prawde na mysli bez mięsny bez miesnych dodatkow , bez czesci miesnych, podkładów mięsnych... Moze z nabialem ale bez miesa...
Co do ciąży wątpię żeby jakikolwiek lekarz ja przekonał. To była zatwardziała wegetarianka, w dodatku pasjonatka gotowania. Potrafiła robić 2 obiady dla męża mięsny dla siebie nie... i tak przez lata... Chyba, że rzeczywiście miała braki w organizmie poparte wynikami -może to mogłoby podziałać.
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Barfuje od: 11.2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 6 razy Dołączyła: 06 Cze 2012 Posty: 356 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-14, 14:22
Nie znam Twojej znajomej, ani jej motywów postępowania, natomiast co do pierwszej części - często jadam poza domem i wierz mi, bardzo często trzeba dokładnie wypytywać "na czym to jest" i "czy aby na pewno". BARDZO często "tak, bezmięsne" - a skwareczek, kostka rosołowa, kawałek kostki "to przecież nie mięso". O żelatynie nie wspominając, bo ona może być obecna nawet w posiłkach słodkich, pozornie bezmięsnych. Nie pisałabym tego, gdybym przez te blisko 20 lat nie miała tylu tego typu doświadczeń. I chyba wszyscy moi znajomi "pastwiskowi" ma podobne.
To trudne do uwierzenia, ale znajdowałam nawet celowo ukryte niespodzianki, na imprezach rodzinnych (na szczęście nie moja rodzina, lub moja ale bardzo daleka) typu... cieniusieńkie plasterki wędliny ukryte pomiędzy warzywami na kanapkach
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2014-01-14, 15:23
zjedzmy pizze. Zamówimy mięsną ale to sobie wyjmiesz :) Albo tak... jest zupka mięsie ale to Ci damy tak, żeby bez mięsa było :D
Sorki ale to są takie wręcz zabawne sytuacje :)
ja cały czas dumam o tej fasolce.... ja na wsi chowana, w kombajnie nie raz siedziałam :) Przypadki kiedy jakieś zwierze wpadło w mielarkę były naprawdę meeeeeeega sporadyczne (chyba w życiu raz słyszałam o tym, że się mała sarenka napatoczyła). Oki, nie twierdze że to fajne ale w zasadzie dzieci też giną czy są okaleczane podczas zbiorów- ot wypadek. No ale logicznym zawsze było że jak wpada na pole ogromna machina wyrcząca, to wszystko uciekało.
Dlatego fascynuje dlaczego te z fasoli nie uciekają? zbiory są podczas wylęgu czy jak?
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2014-01-14, 15:29
Jadis ludzie różnie jedzą. Jedni są wege, jedni jedzą różnie a niektórzy to kompletni mięsożercy.
Nawet wczoraj koleżanka się zdziwiła jak się dowiedziała, że ja z glonojadów. Stwierdziła że ona by dnia bez mięsa nie przeżyła :P
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-01-14, 16:33
Na jednym z kanałów TV pokazywano jak wyglądają np; zbiory kukurydzy.
Obszarnik zamawia w wyspecjalizowanych firmach te usługę.
Nadciąga kilkanaście olbrzymich kombajnów/przetwórni.
Wjeżdżając na pole ustawiają się na zakładkę w jednej linii.
Większość stworzeń biegających nie ma szans uciec w bok, bo wpada pod kolejny kombajn... i tak dalej.
Może uciec tylko do przodu. Szanse sa ale niewielkie
Te fruwajace maja wiecej szczescia.
Barfuje od: 3,5 roku
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Sty 2014 Posty: 425 Skąd: Łuków/Warszawa
Wysłany: 2014-01-14, 16:45
no tak, w takich zbiorach jak opisuje Sandra zwierzęta nie mają szansy uciec. to zupełnie co innego niż jeden kombajn na wsi... smutne wszystko na tym świecie opiera się o czyjąś śmierć/cierpienie
_________________ "ludzie, którzy patrzą na relację z psem przez pryzmat siły, i tak zobaczą tylko to, co chcą. szkolenie to nie pole bitwy. po prostu ucz swojego psa"
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2014-01-14, 16:55
faktycznie strasznie kijowe ;/
Nawet nie wiedziałam że u nas takie ogromne zbiory mają miejsce? Za to w takim USA, pety czy inne greenpeace mogłyby się zabrać za regulacje czegoś takiego. Wystarczyłoby opracować nieco inny model zbiorów i już by było bezpieczniej. Wolałabym to, niż pikiety namawiające do wege.
_________________ Paulinka i Dieselek
Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-14, 18:13
Tilia napisał/a:
To trudne do uwierzenia, ale znajdowałam nawet celowo ukryte niespodzianki, na imprezach rodzinnych (na szczęście nie moja rodzina, lub moja ale bardzo daleka) typu... cieniusieńkie plasterki wędliny ukryte pomiędzy warzywami na kanapkach
To już jest świństwo.
Kiedyś w podobny sposób towarzystwo sprawdzało osobę która twierdziła, ze jest uczulona na grzyby. Dorzucili grzybek do zupy (przesadza, przecież nie wyczuje jednego grzyba!). Nie wyczuła, ale niestety organizm zareagował (dość "widowiskowo", jeśli mogę użyć takiego sformułowania); mogło się to źle skończyć.
Barfuje od: 3,5 roku
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Sty 2014 Posty: 425 Skąd: Łuków/Warszawa
Wysłany: 2014-01-14, 18:36
szok ludzie są niepoważni...
_________________ "ludzie, którzy patrzą na relację z psem przez pryzmat siły, i tak zobaczą tylko to, co chcą. szkolenie to nie pole bitwy. po prostu ucz swojego psa"
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2014-01-14, 21:14, w całości zmieniany 1 raz
Jadis ...wierz co moja siostra mówi ,że też w ciąży zaczęłabym jeść mięso (na zasadzie przeciwieństw) A to teoria dlatego :( jest w ciąży obecnie) że nie może patrzeć na 90 % rzeczy które jadła , a ma ochotę na zupełnie co innego .........więc może dlatego ta Twa koleżanka się na mięso nawróciła?!:))))))))))))Siostra mówi ,że nawet nie da się tego wytłumaczyć:)))))))
Ja się nigdy nie zarzekam ,że już nigdy i więcej ...bo w życiu bywa różnie i na prawdę nie wiadomo co mnie w życiu spotka .Na tę chwilę od lat 10 jestem na takiej diecie , jest mi z nią dobrze fizycznie i psychicznie i nie zamierzam nic zmieniać . Wcześniej miałam anemię , zaparcia , wzdęcia , biegunki(objawy mojego zespołu jelita drażliwego), ciągłe zapalenie pęcherza ........już po roku takiej diety bezmięsnej jak ręką odjął ( i o dziwo i o cudu po anemii ani śladu)W domu u mnie oprócz kotów nie je mięsa nikt , mężu je poza domem ....nigdy go nie nawracałam i nie zamierzam - ma swój rozum i wie co i jak (Choć wielokrotnie mówi dzięki temu co przeze mnie widzi ,że też skończy z jedzeniem mięsa)....może kiedyś podejmie taką decyzję , a może nie .Nie nawracam , nie przekonuję .....generalnie staram się nie ściągać na siebie za wiele atencji w tym temacie bo zawsze ktoś próbuje mnie nawrócić na mięsożerstwo i mnie to drażni(dlaczego ja się nie wpycham z buciorami w czyjeś żywienie a na samo słowo :nie jem mięsa zaczynają się wywody godzinne?! )
Nie za bardzo widzę pokrycie w świecie realnym z obserwacjami Dagnes dotyczącymi masowego ginięcia zwierzaczków podczas upraw roślin , bo jak ktoś tu zauważył , też wychowałam się na wsiach ...we wszystkich siano, roślino , zbożo-kosach brałam udział namiętnie , potem w sortowaniach , przesypywaniach , młóceniach i na palcach mogłabym policzyć ile podczas tych prac znaleźliśmy zwierzątek zabitych .Za to wielokrotne moje wizyty w rzeźniach wybiły mi pomysł jedzenia zwierząt pod kątem :zdrowotnym i etycznym -tylu przekrętów i wałków (pasożyty w ilościach ton , odrzuty na straty w ilościach ton , zabijanie nie humanitarne i w mękach nagminne ) w życiu w żadnym chyba przemyśle nie widziałam(albo w żadnym innym który widziałam nie było to tak nielegalne i tak skrywane- bo np. podczas produkcji wędlin wiemy wszyscy ile jest ulepszaczy ale one są ''zgodne z rozporządzeniami'') .Mam dużo rodziny na wsiach - mówię tak -jedzeniu ich własnych zwierzątek - z wiadomych źródeł , wiadomych chorób, wiadomych pasz . Sama nie byłabym w stanie najpierw swojej kury odkarmić a potem jej zjeść więc i swoja hodowla u mnie odpada ....śmieję się ,że kury miały by u mnie dożywocie bo nikt by ich nie zabił przy dobrym zdrowiu . No i tak to jest na tym świecie : każdy inaczej woli , chce i żyje ...i chyba dobrze nudno by było gdyby wszyscy byli jednakowi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum