Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Wiek: 40 Dołączyła: 10 Sty 2012 Posty: 183 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-04-10, 14:36
Tak sobie jeszcze myślę, że jeżeli już masz jakiekolwiek preferencje co do zachowania kota, to można wybrać kota z jakiegoś domu tymczasowego. Tam już na ogół jest wstępna "diagnoza" charakteru. Oczywiście nie zawsze kot ujawnia od razu wszystkie swoje cechy ale coś tam już można o nim powiedzieć. Choćby to czy lubi być brany na ręce.
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 40 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-04-10, 16:43
To czy kot w danym domu i w danym momencie lubi być brany na ręce jeszcze o niczym nie świadczy Moja kota jak była młodsza, była niedotykalska. Dla niej człowiek mógł nie istnieć, byleby miska była pełna. Interesowała się nami rano, jak była głodna. Przez wiele miesięcy mój małż był sam z koctwem i ją uspołeczniał. Tak na siłę, czyli łapał i głaskał. Teraz ma 5 lat i sama przychodzi na kolana, wpycha się wręcz i przychodzi na wołanie.
Raczej nie jest to najlepszy sposób na "uspołecznianie" kota. Niektóre mogą być tym tak przerażone, ze da to odwrotny wynik. Ja jestem raczej za spokojnym przyzwyczajaniem kota do naszej obecności, jak człowieka polubi to sam będzie chciał być miziany.
Rok temu zobaczyłam pewna kotkę, po zobaczeniu mnie uciekała. Po niedługim czasie pozwoliła mi przebywać ok. 3 metry od siebie, kiedy jadła. I tak coraz bliżej, coraz bliżej... Potem jadła z miseczki, którą trzymałam w ręce. Jak mi trochę zaufała, to podczas rujki chciała, żeby ją głaskać. Teraz już uwielbia głaskanie za każdym razem, jak mnie spotka, bez względu na to, czy ma rujkę, czy nie. Tak wiec, żeby nie stracić zaufania, jakie kot ma do nas, to trzeba powoli. Jakbym tak robiła, jak jest wyżej opisane, to po prostu by do mnie nie przychodziła, bo jest kotkiem wolnożyjącym. Najważniejsze, to prawidłowo odczytywać "koci język", nie przestraszyć kota i sprawić, żeby kojarzył nas z czymś przyjemnym.
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Wiek: 40 Dołączyła: 10 Sty 2012 Posty: 183 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-04-15, 10:18
Co do uspołeczniania kota to zależy od wieku. "Na siłę" można tylko kociaki. Jak są małe i dużo się bierze je na ręce, to bardzo szybko się oswajają. Natomiast starsze koty muszą same się do nas przekonać.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-04-15, 14:21
Jeden z moich kotów Fudżi Jama jest niepewny i delikatny. Ta jego subtelność jest czasami wzruszająca w połączeniu z jego wagą ok. 10 kg.
W obecności Pinto przebojowego syjama, który mieni się przywódcą stada Fudżi nigdy i nie wskoczy na moje kolana.... Ale gdy już to nastąpi, to daję mu odczuć, że jest najważniejszy i dostaje pełen serwis pieszczot.
Takie chwile zdarzają się dopiero od jakiegoś czasu, a jest u nas już 3,5 roku.
Avocado napisał/a:
Tak wiec, żeby nie stracić zaufania, jakie kot ma do nas, to trzeba powoli.
Barfuje od: 28.02.2012r Pomogła: 1 raz Wiek: 53 Dołączyła: 05 Mar 2012 Posty: 35 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-04-15, 16:52
Ja już wybrałam rasę. Ale jak wybrac dobra hodowlę ? Podejrzewam,że tu jest jak z psami,czyli hodowla ,hodowli nie jest równa.
Poza tym koty jakoś inaczej się dzieli niż psy. Są podobno reproduktory ,na kolana i jeszcze jakieś. Może ktoś z Was wyjaśnił by mi te niuanse?
_________________ Ula & Chester & Meggie
aśka
Barfuje od: roku Pomogła: 1 raz Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 177 Skąd: śląskie
Wysłany: 2012-04-15, 20:00
Masz rację,hodowla hodowli nierówna,wiem to na własnym przykładzie.Kotki kupujemy na kolanka czyli już coraz częściej wysterylizowane w hodowli,albo w punkcie umowy widnieje zapis co do jej przeprowadzenia w późniejszym czasie.Ja mojego kocurka kastrowałam w wieku 9 miesięcy. Możesz kupić kotka przeznaczonego do hodowli - te są o wiele droższe.
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 40 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-04-15, 22:41
Avocado napisał/a:
Raczej nie jest to najlepszy sposób na "uspołecznianie" kota. Niektóre mogą być tym tak przerażone, ze da to odwrotny wynik. Ja jestem raczej za spokojnym przyzwyczajaniem kota do naszej obecności, jak człowieka polubi to sam będzie chciał być miziany.
Chyba nie do końca zrozumiałaś mój post. To nie był kot dziki i nieoswojony, tylko nie interesował się człowiekiem. Głaskanie, zabawy bezpośrednio z nami, itp odpadały całkowicie, po prostu nie potrzebowała tego. Za to aportowała myszy i ganiała sznurki. Teraz nawet czasem brzuch wywala do głaskania. Na siłę była przetrzymywana na rękach i głaskana, nikt kotu krzywdy nie robił.
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 54 Skąd: Z Ptaszków
Wysłany: 2012-04-16, 10:15
Ula napisał/a:
Poza tym koty jakoś inaczej się dzieli niż psy. Są podobno reproduktory ,na kolana i jeszcze jakieś. Może ktoś z Was wyjaśnił by mi te niuanse?
Jeśli posiadasz hodowlę z planem, to kupujesz kota hodowlanego, jeśli chcesz kota do kochania (przy czym opcja "do kochania" nie wyklucza "do hodowli" ) to kupujesz tzw. "na kolanka", często już wysterylizowanego lub z umową o obowiązku kastracji.
Czasami można się spotkać z kwestią wystaw - niektórzy hodowcy nie chcą, by ich koty były wystawiane, i np. proponują kota - nie wiem, jak to dokładnie brzmi - "na kolanka niewystawowego"?....
Chyba nie do końca zrozumiałaś mój post. To nie był kot dziki i nieoswojony, tylko nie interesował się człowiekiem. Głaskanie, zabawy bezpośrednio z nami, itp odpadały całkowicie, po prostu nie potrzebowała tego. Za to aportowała myszy i ganiała sznurki. Teraz nawet czasem brzuch wywala do głaskania. Na siłę była przetrzymywana na rękach i głaskana, nikt kotu krzywdy nie robił.
Skoro nie chciała być głaskana, to myślisz, ze to było dla niej przyjemne? Czym się różni oswajanie kota wolnożyjącego z domowym? Po pewnym czasie Tusia tez doszła do etapu który ty opisujesz, wiec jaka różnica?
kot
Barfuje od: obserwuje Pomógł: 1 raz Dołączył: 28 Mar 2012 Posty: 28
Wysłany: 2012-04-18, 10:08
Iowa, Avocado, dziękuję.
Jak rozumiem należy do każdego kota się dostosować, przynajmniej na początku wspólnego życia, bo to przecież kot, zmienia środowisko i najpierw jest gościem w naszym domu, a po jakimś czasie możemy poczynać sobie trochę śmielej. Dziękuję :))
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 40 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-04-18, 10:38
Avocado napisał/a:
Skoro nie chciała być głaskana, to myślisz, ze to było dla niej przyjemne? Czym się różni oswajanie kota wolnożyjącego z domowym? Po pewnym czasie Tusia tez doszła do etapu który ty opisujesz, wiec jaka różnica?
Co innego przerażony, nieufny kot, a co innego taki, dla którego jesteś normalnym elementem otoczenia, niestanowiącym zagrożenia. Żaden z moich kotów nie był nigdy na tyle przerażony z naszego powodu, żeby nas podrapać czy pogryźć, no chyba, że u weta. Wiem, na ile mogę sobie z nimi pozwolić i to robię.
Fajnie, kocie, że tak właśnie zrozumiałeś tą wymianę zdań To, jak się kot zachowuje, zależy od stopnia zaufania, jakim Cię obdarza i od relacji, jakie z nim wypracujesz, więc biorąc kota o znanym charakterze i tak częściowo dostajesz kota w worku
Chyba mnie nie rozumiesz. Nie sądzę, żebym po roku znajomości była dla kota zagrożeniem. Mnie tez nigdy nie pogryzła, raczej gdyby się bala, wycofałaby się. Kota tez mnie lubiła, lubiła się witać ze mną, jeść z reki, odpoczywać sobie kolo mnie itp., ale nie lubiła głaskania, zwłaszcza po głowie. "Nie lubiła" rozumiem jak to, ze się trochę dziwiła temu i nie sprawiało jej to przyjemności ale nie ze się mnie bala.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum