Opiekuję się piątką świrniętych kotów, każdy ma za sobą dość ciężką historię. Wszystkie sterylizowane i niewychodzące.
W kolejności pojawiania się u mnie -
Dziubel - znaleziony w bardzo złym stanie. Przekopany, zaropiały, za spuchniętym pyszczkiem. Choruje na PNN, od 3,5 roku walczymy o jego życie. Od grudnia prowadzimy na FB stronę Żyć z PNN opisując tą walkę. Kocham go całym sercem i gdyby to było możliwe, oddałabym mu własną nerkę.
Umka - miała pół roku, kiedy jakaś idiotka (wybaczcie) z premedytacją zamknęła ją w szczelinie za gęstą kratą, zostawiając na pewną śmierć. Nieufny oszołom, ale przychodzi tulić się zawsze, kiedy tylko zdarzy mi się uronić łzę.
Ubu - miał ok 5 tygodni, kiedy stał się częścią mojego stada. Prawdopodobnie odrzucony przez matkę. Kiedy skończył rok, z obu tylnych łapek zaczęły wypadać mu rzepki. Skończyło się operacją, ale niestety jedna z łapek nie wróciła już do pierwotnego stanu. Ale na trzech i pół łapie radzi sobie równie dobrze. Śpiewa serenady do okien, drzwi a nawet ściany.
Szylkreci - siostrzenica Umki;) Początkowo straszny wypłosz, aktualnie mrucząca poducha. Nikt nie chciał jej adoptować, więc trafiła do mnie jako rehabilitantka dla Ubu. Koci jamochłon (żarłok):)
Szczurek - miał dwa dni, kiedy jakiś pan znalazł go na jezdni i zaniósł do lecznicy na uśpienie. Miałam go "tylko" odchować i oddać w dobre ręce, ale nie dałam rady:) Furkoczące, ciumkające uszy rude cudo.
O nas, o mnie - śpiewam w chórze Opery Bałtyckiej. Większość wolnego czasu spędzam w warsztacie akcji społecznościowej "Zimą też może być ciepło", gdzie budujemy budki dla bezdomnych kotów z całej Polski.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum