BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Słyszałem, że ktoś chce mnie poznać?
Autor Wiadomość
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-21, 01:53   Słyszałem, że ktoś chce mnie poznać?

Wieść niesie, że jesteście spragnieni poznania mej Kociej Persony, więc ostatecznie postanowiłem poświęcić parę minut i zaszczycić Was kilkoma informacjami o sobie oraz ewentualnie wspomnieć o dwóch takich, co mi się zwaliły na głowę. No i jeszcze jest sprawa moich dwunożnych podkomendnych, że o rybkach nie wspomnę.

Zowią mnie Wandysławem Wspaniałym, Księciuniem, Łotrzykiem – w zależności od okoliczności. Niezbyt rozgarnięci homo sapiens wzięli mnie przekonani, że jestem piękną czarną kotką, bo takową chcieli i nazwali mnie Wandą. Czas pokazał, że zgodny z oczekiwaniami okazał się tylko kolor futra, bo taka ze mnie dziewczyna, jak z wróbla mysz :faja: W każdym razie z miejsca – jakżeby inaczej – zdobyłem serca człowiekowatych, bo służą całkiem niezgorsza.
Jestem dachowym arystokratą, w tym roku skończę dziesiątą wiosnę, ale czuję się góra na drugą. Mam całkiem klawe kocie życie, bo jak tylko odrosłem od trawy zacząłem eksplorować przydomowe okolice :love: Ludzie zamontowali specjalnie dla mnie eleganckie drzwiczki, więc wychodzę pobiegać kiedy tylko najdzie mnie ochota, czy też przypili potrzeba. A jak okoliczności są sprzyjające, to lecę upolować sobie śniadanko, czy obiad :food: Lubię myszy w sosie własnym, przepadam za wszelkiej maści ptaszyskami włącznie z piórami, mniam. Polecam Wam pokusić się o motyla lub chrząszcza (lubię je czasem rzucić na kieł), za to nie ruszajcie żab – żaby są niezjadliwe :confused: Choć fajnie uciekają :hura: Szczury natomiast sezonowo dostarczam moim ludziom, w końcu niech i oni coś od życia mają. W celu zdybania ptasiora poświęcam się i piknie mu świergolę, co by go skutecznie podejść. Sposób się sprawdza, śmiało możecie wykorzystać.
W wolnym czasie lubię strzelić z główki głaskaczom, pougniatać ciasteczko, no i oczywiście być mizianym, bez końca, na okrągło i jeszcze raz… Latem leżakuję w kocimiętce, istny raj. No i te paletki… Co prawda są mi konkurencją do wołowych serc, ale miło popatrzeć na płetwiaste. Taaaaaki relaks :kciuk:
Słabo toleruję dwunogich gości, na inne koty mam alergię, psów się boję panicznie. Jak byłem młodym szczypiorkiem, zostałem wysterylizowany. I tak szlag mnie trafia jak jakieś kocisko obsika moją osobistą klapunię. Mimo kastracji jestem mocno terytorialny, robię obowiązkowy obchód by oznaczyć swoją posesję i wypatruję przez okno, czy jakieś futro się po moich włościach nie pałęta. Jeśli tak – z miejsca lecę ręcznie wytłumaczyć szwędale, że zawędrował za daleko :evil: A że jestem słusznej postury… Mógłbym opowiadać o sobie godzinami, ale muszę cosik nadmienić o psowatych w mojej twierdzy.

Przypałętało się to to latem ubiegłego roku, sztuk dwie, ponoć siostry. No dobra, przyznam, że strasznego pietra miałem :cry: Fakt, było to z cztery razy mniejsze ode mnie, ale jako że lęk przed psiurami jest we mnie głęboko zakorzeniony, bałem się nawet wchodzić do pokoju kiedy spały. Jak już udało się wbić niepostrzeżenie, to moim jedynym azylem było łóżko, bo na nie to one włazić nie mogą (nie to, co ja). A i tak się bałem pieruńsko jak gapiły się na mnie tymi swoimi wielkimi oczyskami :shock: Impas trwał ze dwa miesiące, aż w końcu się przełamałem, no bo ile można przebywać poza kolanami? Zwłaszcza, że przyszła deszczowa jesień, obrzydlistwo… Okazało się, że nie taki diabeł straszny! Chciały i nadal chcą się ze mną bawić, a te oczy to wcale nie były wilcze tylko maślane. Zupełnie jakbym je fascynował. W sumie niedziwota. Ale ja tam mam w nosie takie towarzystwo i ich nieobliczalne zabawy, wolę poleżeć. Łażą za mną jak psy, małpują, podpatrują. Ale kilka plaskaczy szybko nauczyło je w jakiej odległości mogą przebywać od ogona i w ogóle jaka jest hierarchia w moim domu :hura: Zdradzę Wam (o ile jeszcze nie wiecie), że psy to rozumem nie grzeszą. Wykorzystują każdą okazję aby powąchać mój wyglancowany tyłek. Ale jak tylko się odwrócę, to nabierają dystansu, co by nie dostać po pysku. No i jest jeszcze inna dziwna sprawa – żrą piguły jakby to były co najmniej serca drobiowe. Nie pojmuję, dziwolągi.

Najbardziej na świecie nie znoszę dwóch rzeczy. I nie, nie chodzi o te psy pod moim dachem. To rzeczy na „w”: woda i weterynarz. Wody w sensie kąpania, bo popić to akurat lubię (zwłaszcza odkąd pojawiła się psiowa miska).
Muszę przyznać, że moi miziacze dają się lubić. Uwielbiam jak wracają do domu, od razu biegnę ich przywitać, pozwalam się wygłasiać, zdaje im relację, co się działo pod ich nieobecność. Jest dobrze. Nie to, że chodzi mi tylko o michę ;-)

Na koniec: skąd się wziął nick HoWaKo. Ho od Honor, Wa od Wandek, Ko od Kokoska. Moja skromna osoba w środku, jako żem rodzynek :love:

Tyle ode mnie. Jak jakieś pytania, to do zastępowej. Jeszcze się zastanowię, czy wyrazić zgodę na zamieszczenie mojego wizerunku. Jeszcze ktoś padnie z miłości 8-) I nie liczcie, że jeszcze Was zaszczycę moją atencją - znam lepsze sposoby pożytkowania energii...

Udanego polowania. Darz bór! :kwiatek:
 
 
 
gerda 


Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 21 Wrz 2011
Posty: 1576
Skąd: podlaskie
Wysłany: 2015-02-21, 09:38   

Wizerunek jednak konieczny :mrgreen: Witamy HoWaKo :kwiatek:
 
 
scarletmara 


Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 06 Lis 2012
Posty: 1419
Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-02-21, 12:01   

Silka i Wiki kazały przekazać swoje pozdrowionka gdyż uznały, że dość zgrabnie i trafnie tu wszystko opisałeś. Zdziwiły sie wprawdzie, że Ci sie chciało osobiście bo im na klepanie a klawisze pazurków szkoda (no ale to baby to pewnie o manikiur się martwią ;) Trochę się z Twoich lęków przed psowatymi naigrywały bo prawdziwy kot przecież niczego sie nie boi. One osobiście to owszem niektóre psy (te większe na ogół) szanują i w drogę im nie wchodzą ale żeby się zaraz bać ? To nie po kociemu. Wprawdzie im żadne takie kudłate bydle do domu nie śmiało wejść i zapowiedziały mi z góry, ze gdybym okazała sie tak nierogarnięta jak twój homo sapiens i chciała takowe sprowadzić to one gwarantują, że ich nie zobaczę dopóki intruz domu nie opuści i basta. Tak samo zresztą protestują zawsze jak nas ktoś obcy odwiedzi. Włażą czym prędzej pod łóżko i nie wychylają sie dopóki sobie nie pójdzie. W końcu nie każdy jest godzien oglądać ich zacne futra o dotykaniu juz nawet nie wspominając.

Po twojej opowieści zamarzyły im się też taki drzwiczki na podwórko jak u Ciebie. Mają wprawdzie teraz lokaja w mojej skromnej osobie, który im drzwi otwiera i zamyka na zawołanie niemalże ale wspólnie się zgodziliśmy co do tego, ze drzwiczki byłyby jednak dla wszystkich wygodniejsze.

Pozdrawiam zastępową i wszystkie futra :-D
 
 
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-21, 21:34   Fotosy

Kociowitka! Dziękuję za uwagę i za powitanie gerdo i scarletmaro :kwiatek:

Miziam za pozdrowienia :kiss: Silka i Wiki muszą wiedzieć, że gdybym się nie poświęcił, to klawirę przejęłyby szczekaczki, a po nich to niczego mądrego spodziewać się doprawdy nie można :confused:
Co do wstydliwej kwestii strachu, to ja nie wiem skąd mi się to wzięło, zwłaszcza, że urodziłem się na wsi i wyrastałem wśród kaczek, kur, gęsi, krów i psów. Czyli pośród mojego menu. No dobra, psów nie jadam.

Okienko wolności mrrrrucząco polecam :kciuk: zarówno futrom, jak i odźwiernym :mrgreen:

Dałem się przekonać i zaakceptowałem kilka ujęć, ostatecznie szerszy świat będzie miał okazję nacieszyć oko :hura:


 
 
 
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-21, 21:36   kolejne

Relaks w kocimiętce...
i w steropianie:

 
 
 
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-21, 21:37   

Tu pomagam przegonić roztocza z poduszki:
 
 
 
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-21, 21:37   

A tu te dwie mądre inaczej:
 
 
 
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-21, 21:38   

No i na koniec bonusowo JA:
 
 
 
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-21, 21:41   

I jeszcze jedno: Silka i Wiki - piękne kiciunie :faja:
 
 
 
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-21, 23:01   

No dobra, dość tej kociej prywaty ;-)

Jestem Ola, mam +30 lat. Niedawno odkryłam BARFny Świat i jestem zafascynowana, i przeszczęśliwa z tego powodu. Zabrzmi patetycznie, ale to skarbnica wiedzy i doświadczeń, które mogą wyjść tylko na plus moim Robalom :hura:

Oprócz Wandka, milusińskiego kocura, mamy w domu od sierpnia 2014 dwie suczki. Wszystkie trzy ogonki są moimi pierwszymi „osobistymi” w życiu. Zawsze marzyłam o kocie, ale póki mieszkałam z rodzicami w bloku, to nie było mowy. Mąż, inaczej niż ja, od zawsze mieszkał w domu i od zawsze miał koty, za to z psami trudne doświadczenia. Jak wprowadziliśmy się na swoje, to od razu z Wandkiem i tak mija nam już dziesiąty rok. Kociuk jest przekochany, ale nie do końca typowy, jak na kota (o czym chyba już wiecie).

Doskonale reaguje na zawołania i od razu przybiega. Lubi dyskutować. Patrzę mu w oczka, coś powiem, a on mi odpowiada pojedynczym „miau” w róznej intonacji. I tak sobie gadamy do upadłego (mojego upadłego). Ma też szósty zmysł, bo jak śpi na łóżku, a ja w tym czasie zacznę kroić w kuchni świeże mięso, to natychmiast materializuje się przy moich nogach. Niestety, albo i stety, psiaki szybko wyczaiły o co chodzi i teraz przy krojeniu mięcha mam dwunastonożną asystę (w przypadku psów cierpliwą, kota – natarczywą).
Kitko zawsze wychodzi nam na powitanie. Jeśli akurat „podwórkuje” i zobaczy, że wjeżdżamy na posesję, to leci co sił w łapkach i wita nas przy samochodzie. Widać, że autentycznie się cieszy i umie to okazać. Niestety, boi się własnego cienia, jakby go ktoś co najmniej maltretował, co miejsca nie miało, więc nie wiem o co chodzi. Nam ufa bardzo, ale tylko nam.

Wstyd pisać, ale jest małym sadystą. I nie o zwierzynę na ząb mi chodzi, a o inne koty. Kilka lat temu chcieliśmy wziąć drugiego kotka i przygarnęliśmy małą rudą przybłędę ciesząc się że Gamonek będzie miał towarzystwo. Co to, to nie. Wandek z miejsca się na niego rzucił, więc musieliśmy interweniować i go prostować, ale jemu nie przeszło. Kotek był u nas krótko, bał się Łotra i chował za firanką. Jak tylko wychodziliśmy z pokoju, to Wandek-cwaniaczek-sadysta z impetem rzucał się na firankę i łoił kitka. Szybko wybił nam z głowy wzięcie do domu słabszego stworzenia i kitko znalazł nowy dom.
Można by uznać, że niesocjalizowany, ale to też nie do końca tak. Od urodzenia miał kontakt z różnymi zwierzakami, a gdy go wzięliśmy, to mieszkałam jeszcze wtedy z moim narzeczonym, w innym domu, gdzie była kicia (jego prababka zresztą).

Przepraszam, muszę zrobić opowieść w odcinkach, bo akurat Wandysław wrócił i drze mordkę jakim prawem moje kolana są zajęte. Zainteresowanych zapraszam jutro :-)
 
 
 
gerda 


Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 21 Wrz 2011
Posty: 1576
Skąd: podlaskie
Wysłany: 2015-02-21, 23:03   

Ech, czarne są piękne, a ja mam burego :mrgreen:
 
 
scarletmara 


Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 06 Lis 2012
Posty: 1419
Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-02-22, 00:06   

Wandysław to niezwykle dostojny i dystyngowany dżentelmen jak widać. Moje ciut przyokrągłe kulki mogą mu pozazdrościć idealnej figury. A z charakteru i zamiłowań to wypisz wymaluj jak moje dwie france. Oprócz tego lęku przed psami, chociaż może to nie tyle lęk przed psami jako takimi a bardziej przed intruzami w jego domu był? Bo moje na intruzów w domu też reagują szybką ucieczką w najczarniejszy kąt. Obce koty tępią z taką samą zawziętością jak twój terrorysta. Mam od ponad pół roku czarnego znajduszka w ogródku, którego doglądam i moje france nadal go gonią jak tylko go zobaczą i spuszczają mu regularne lanie :-( Też urodziły się na wsi wśród psów i innego inwentarza, uwielbiają styropian i myślą to samo o żabach co Wandysław :mrgreen: A psinka fajna, taki uroczy mały gamoń
 
 
Verano
[Usunięty]

Wysłany: 2015-02-22, 10:23   

Ja rozumiem, że Władysław- rezydent, piękny :love: i w ogóle, ale... jak czytam, że on rąbie serduszka, a suczki "dropsy" to to jest jednak rażąca niesprawiedliwość gatunkowa :evil: I to się musi zmienić!
 
 
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-22, 19:41   

Wandko boi się psów ogólnie, oprócz psiny sąsiadów, który był wielkim mieszańcem owczarka podhalańskiego i niestety zeszło się mu kilka dni temu. W każdym razie pies jak widział mojego kiteczka, to szalał i szczekał jak szalony, a co Wandek na to? Siadał bezczelnie na przeciwko niego, przodem (oddzielony oczywiście siatką) i wykonywał higienę całego ciała. Na spokojnie, flegmatycznie i dokładnie :faja: Nawet sąsiedzi stwierdzili, że złośliwa bestia, bo pies dostawał białej gorączki i piany na pysku. Po pielęgnacji powolutku dreptał do domu przy akompaniamencie wściekłego jazgotu. Mam nadzieję, że jego koniec nie jest na sumieniu Wandysława, bo wet nie znalazł przyczyny przedwczesnego zejścia. Nawiasem mówiąc, Łotrzyk zawsze na kupsztala lata do sąsiadów, ale chyba dobrze zakopuje, bo nigdy skarg nie było ;-)

Styropian - steropian, ach wiedziałam, że coś mi późną porą na głowę siadło :lol:

Na zdjęciu widać dwie psie łepetyny, za białą jest czarna ;-)

Z tymi pigułami to chodziło o tabletki :-) Psiny mają zadatki na lekomanki - przepadają za wszelkimi (odrobaczanie, witaminy), natomiast kitka zawsze trzeba brać sposobem.

Wszystkie zwierzaki jedzą surowiznę, choć mają różne gusta. Nie karmiłam ich jednak sposobem BARF, bo go nie znałam, ale chcę go wdrożyć korzystając z kalkulatora. Dieta psów składa się w 100% z surowizny, nie chcą jeść surowych warzyw, chętniej owoce (Koko tak sobie, Honor za to uwielbia jabłka, gruszki i banany). Latem, jak były jeszcze malutkie, to jadły prosto z krzaczków maliny i to w niemałych ilościach. Dziwiłam się temu bardzo, ale stwierdziłam, że organizm chyba wie co robi.

Trochę mieszam wątki, więc może tak o początkach karmienia i jak to teraz wygląda.
Jak już wspomniałam, Wandek to mój pierwszy kitko, za to mąż miał z nimi do czynienia od zawsze. Zaufałam mu w kwestii karmienia. Jak Wanduś był mały, zanim zdecydowaliśmy się go wypuszczać z domu, karmiony był suchą karmą marketową typu Whiskas, saszetkami, podrobami, płuckami i "przy okazji" okrawkami przygotowywanego mięsa. Jak wywędrował z domu, to szybko się okazało, że jest bardzo łowny i wcina to, co złapie. Nie potrafiłam tego zrozumieć, a nawet mnie to (wstyd się przyznać) irytowało. Myślałam tak: biedna sikorka, a kota mam mordercę bez potrzeby, bo przecież w domu ma jedzenia pod dostatkiem. Jakże byłam głupia, bo to nie kot popełniał błędy, tylko nieświadomy człowiek. Kocisko dało nam jasno odczuć, co sądzi o Whiskasie czy Friskisie (bojkotował). Stale koczował przy krojeniu surowego mięsa, co w końcu stało się zwyczajem. A że mięso i ryby jemy codziennie...
Teraz Wanduś je saszetki i suche w czasie naszych wyjazdów, bo karmiony jest grzecznościowo (nie zabieramy go nigdzie ze sobą, bo to dla niego skrajny stres). Chcę to jednak zmienić, bo na tym forum wyczytałam, że tak mieszać nie wolno. No i właściwa suplementacja - o tym też nie miałam pojęcia :-( Pocieszam się tylko, że lepsza była taka moja niewiedza niż karmienie suchym.
Wandko przepada za czerwonym mięsem, indykiem, królikiem, oczywiście rybami, a z podrobów najbardziej lubi serca i nerki. Nie tknie jedynie mózgu i ja się mu w sumie nie dziwię ;-) Jest kotem nienasyconym, być może dlatego, że mocno aktywnym. Potrafi o 5 rano pobudzić wszystkich, włącznie z psami, lamentując jaki to on zagłodzony. Odkąd pojawiły się psie miski z mięsem, to chyba ciągle żyje w przeświadczeniu, że to także jego porcje. Potrafi chybcikiem wykraść wielki kawał mięsa i spałaszować przed pyskiem zdziwionej psiny. Staram się pilnować, ale wystarczy tylko na chwilę odwrócić wzrok i po fakcie. Jak chcieć go gonić, to potrafi uciekać z mięsem w pysku. Mam wrażenie, że je za dużo, ale będę to jeszcze analizować.

Teraz opowieść o psinach. Skończyły właśnie 8 miesięcy, wyłącznie surowiznę jedzą od ok. miesiąca. To moje pierwsze psy i początkowo karmiłam je tym, co dostałam razem z nimi, czyli suchą karmą Purina ProPlan. Czytałam, że ze szczeniakami nie ma co eksperymentować i zmieniać. Uznałam, że jakoś uatrakcyjnię im te smutne groszki. Gotowałam wywar na warzywach i mięsie z kością. Zalewałam karmę rosołkiem i dokładałam ugotowane mięso oraz warzywa. Mięso i warzywa jako pierwsze błyskawicznie znikały, a z groszkami było gorzej. Do tego biała sunia, Honor, była najmniejsza w miocie, słabiutka i z bardzo kieską sierścią - suchą, matową i wypadającą na potęgę. W ogóle, to planowaliśmy jednego psa, wzięliśmy Honor dodatkowo, bo nie było chętnego na taką bidę. Wracając do głównego wątku: suczki puszczały straszne bąki i kręciły smrodliwe kupy wiele razy dziennie (i w nocy też). Do tego Honor zjadała kupy. Jak szukałam w necie przyczyn to wyczytywałam, że szczeniaki często tak mają i jej przejdzie. Co do gazowania, to buldogi już tak mają i, że sprawę powinna poprawić karma bezzbożowa, najlepiej z olejem z łososia. Zdecydowałam się na TOTW Ocean coś tam. Włączyłam także witaminy. Było lepiej, ale szukałam dalszych informacji jak optymalnie żywić psy. Kolejną karmą była Applaws.
Weszłam na stronę hodowcy buldogów francuskich, gdzie opisana była "optymalna dieta". Rekomendacja była taka: w jednej misce 1/3 suchego, 1/3 rozgotowanego ryżu, 1/3 mięsa mielonego, surowe żółtko (białko – trutka). No to uznałam, że jak znawcy tak piszą, to musi być TO. No i psiny jako pierwsze jadły mięso i żółtko, po czasie dojadały suche, a ryż wiecznie wyrzucałam. Coś jest nie halo, myślałam. Dałam sobie spokój z ryżem, nakładałam im groszki zalane rosołem i do tego surowiznę. I dziwiłam się okropnie, że nie zjadały mięsa i groszków razem. Nigdy. Na pierwszy ogień szło mięso, a groszki to już tak z musu. Natomiast widziałam plusy: niesamowicie poprawiła się kondycja dziewczyn, co było zwłaszcza widoczne u biednej Honor. Przestała jeść kupy, sierść stała się miękka, jakby naoliwiona, błyszcząca i przestała wypadać. Od początku była 0,5 kg lżejsza niż Kokoska. Różnica się wyrównała, a teraz ją przegoniła o 0,2 kg. Ma świetną sylwetkę i kondycję, biega jak koń wyścigowy, Koko nie ma szans przed nią uciec (codziennie ok. 2 godziny baraszkują przed domem). Weterynarz stwierdził, że wyglądają wzorcowo i stwierdził, że też chce buldoga. Nie mówiłam mu czym karmię, bo nie pytał.

No, ale znowu zeszłam z wątku. Dalej chciałam trafić na sensowne informacje o żywieniu psów i wreszcie wygooglowało mi "BARFny świat"! Zaczytałam się okrutnie, od razu odstawiłam suchą, dałam sobie spokój z rosołem i włączyłam mięsne kości. Teraz pilnuję podanych tutaj proporcji i czekam na suple.

Pamiętam jak zaczęłam im dawać surowe i widać było, że są zachwycone, aż merdały ogonkami, których nie mają ;-) Mają jednak różne apetyty i różne smaczki. Kokoska zjada wszystko, co ma w misce – „czyste” mięso np. z podudzi, czy wołowinkę, wszystkie podroby, mięsne kości. Honor straciła wilcze zainteresowanie miską, zjada to, na co ma akurat ochotę, ale - podobnie jak kot – gardzi mózgiem, tylko za pierwszym razem liznęła. Z sercami kaczymi też były problemy, ale już się przekonała. W pyszczkach całej trójki błyskawicznie znikają cielęce nerki. Dziewczyny uwielbiają pracować nad kawałami mięcha oraz nad mięsnymi kośćmi, zwłaszcza cielęcymi, które rozpracowują długi czas, a później smacznie śpią wymęczone.

Podsumowując: gdybym nie trafiła na Wasze forum , to dalej zachodziłabym w głowę jak dobrze karmić. Trafiłam raz nawet na bloga, na którym kobieta zamieszcza przepisy na dania, które serwuje swojemu psu, typu: klopsiki z koperkiem i ryżem smażone na oleju rzepakowym. Jak to zobaczyłam, to się załamałam, że miałabym smażyć psom klopsy :confused:

Za chwilę załączę fotoski moich pociesznych psich stworków.
 
 
 
HoWaKo 


Barfuje od: 01.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lut 2015
Posty: 267
Skąd: Zamość
Wysłany: 2015-02-22, 19:42   

Tutaj Kokoska i Honor zanim trafiły do nas:
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne