To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kącik behawioralny - Zamykanie / izolowanie kotów

Bianka 4 - 2016-09-20, 23:39

BeataMach napisał/a:
Mam duzy dom, nie moge mu zostawic tez otwartych drzwi ze względu na klatke ze swinkami ktora jest dla mniego strasznym wabikiem, uwielbia parzec na swinki stojąc na klatce.

Bez przesady, mam stado szalejących maine coonów i klatkę z czterema świnkami morskimi. Oczywiście świnki są atrakcją dla kocich maluchów (tylko wtedy kiedy ja jestem przy klatce), starszyzna się nimi nie interesuje. Świnka morska nie jest pokarmem dla kotów i koty są zaciekawione widokiem świnki ale niczego złego jej nie zrobią.

Tufitka - 2016-09-21, 00:06

[quote="BeataMach" napisał/a:
Mam duzy dom, nie moge mu zostawic tez otwartych drzwi ze względu na klatke ze swinkami ktora jest dla niego strasznym wabikiem, uwielbia parzec na swinki stojąc na klatce.[/quote] Można zabezpieczyć klatkę, żeby się nie uginała pod ciężarem kota, np. położyć odpowiedni szeroki i długi nie za ciężki kawał sklejki. Lub tak zasłonić, żeby kot nie mógł na niej bezpośrednio stanąć. Moja znajoma mieszka w kawalerce, miała świnki morskie (niestety już zdechły z powodu nowotworów) i dwa koty (nadal są). Klatka stała pod szafką więc koty nie miały możliwości na niej stawać. Całe towarzystwo zostawało samo (nie zamykała kotów w łazience) i nigdy świnkom nic się nie stało. A koty lubiły obserwować świnki, czasem wchodziły (pod obecność właścicielki) do ich klatki i skubały sianko. Odpowiednio zabezpieczona klatka ze świnkami da Wam spokój, że kot pozostawiony z nimi na otwartej przestrzeni nic im nie zrobi. Można przeprowadzić test, zostawiając kota w domu i wychodząc np. na pół godziny (na początek) gdzieś do znajomych.
Dlaczego nie można przestawić klatki ze świnkami w takie miejsce, aby klatka była od góry czymś osłonięta i aby na niej kot nie stawał? Albo postawić w innym pomieszczeniu? Świnkom wszystko jedno, gdzie będzie stać klatka.

Potwora - 2016-09-21, 00:14

Saga napisał/a:
W takim razie czekam cierpliwie na wyrośnięcie ;-) . Dzięki.


Sago, pocieszę Cię. Mam (ponoć) 10 letniego kocura, który prawie codziennie wyje pod drzwiami wyjściowymi i już nie raz musiałam robić sobie przez niego fitnesy. Jak już uda mu się wylecieć to z reguły dostaje takiego kopa że w większości przypadków dopadam go CUDEM trzy piętra niżej :mrgreen:


No i zdecydowanie nie polecam zamykania kota w jednym pomieszczeniu jeżeli wie, że dalej też jest jakiś teren. Tak jak mówi Dagnes, to może mieć katastrofalny wpływ na zdrowie kota. Mój musiał przez to przejść, był w zamknięciu jakieś trzy miesiące i stał się nieszczęściem, które sikało wszędzie tylko nie w kuwecie, popuszczało pod siebie, nie myło się, nie miało najmniejszej ochoty na zabawy i czasami miałam już wrażenie, że do życia też nie. Po przeprowadzce momentalnie odżył i jest teraz szczęśliwym, zadbanym kotem który mimo swojego wieku nieraz bawi się jak małe kocie. Żadnego kota nie powinno skazywać się na takie cierpienie.

Tufitka - 2016-09-21, 00:19

Potwora, nie strasz, jak moje były małe, to myślałam, że zawsze będą chciały wylecieć na klatkę. Na szczęście wyrosły z tego i czasem puszczą żurawia, ale nie pchają i nie czatują na otwarcie drzwi. Nie wyją pod drzwiami. Czasem, jak wrócę o innej porze (wcześniej) niż zwykle, to zastaję je leżące i obudzone z drzemki z wyrazem twarzy " co ty tu robisz o tej dziwnej porze?, my tu przecież śpimy".
Potwora - 2016-09-21, 00:22

To był taki wredny żart :-P Każdy kot jest inny ale myślę, że u mojego to po prostu kwestia tego, że pewnie wcześniej był kotem wychodzącym. Także dla wszystkich właścicieli niewychodzących kotów jest nadziela, alleluja!
Saga - 2016-09-21, 00:48

Kurcze, no nie strasz ludzi przed snem :-D . Ja już się nastawiłam, że wyrośnie z tych biegów a tu taka wiadomość ;-) . Ale coś od trzech dni Maks nie czatuje pod drzwiami, może to tylko taki zabieg żeby uśpić przeciwnika, znaczy mnie :-D . To jest mały cwaniaczek. A akcja uciekinierska wygląda tak: dzwonek do drzwi, rozglądam się, Maks śpi, nawet nie drgnie zero zainteresowania, nawet uszy nieruchome. Wstaję, idę do przedpokoju, jeszcze raz spoglądam, nadal śpi. A, no to spoko, można wpuszczać gościa :-) . Mam podwójne drzwi, więc otwieram pierwsze, w drugich łapię za klamkę, drzwi są już kilka centymetrów otwarte i mija jakieś... 1,5 sekundy, strzałka i Maks leży pod drzwiami u sąsiadki :-D . Więc ja biegiem za Maksem, gość stoi zdezorientowany, pęka ze śmiechu i nie wie co ma robić - wchodzić czy czekać ;-) , podbiegam do Maksa a ten cały szczęśliwy, że wykołował panią kładzie się do góry brzuchem, zalotnie rzuca główką jakby chciał powiedzieć "a kuku, znowu Cię przechytrzyłem" :-D . Jak poznałam tego małego drania, że on tylko udaje, ze śpi to zaczęłam zamykać za sobą drzwi od przedpokoju. Koło drzwi stoi kanapa, wiec ten biegiem na kanapę, na oparcie i łapką łapie za klamkę. Jestem pewna, że prędzej czy później te drzwi sobie otworzy ;-)
Tufitka napisał/a:
Czasem, jak wrócę o innej porze (wcześniej) niż zwykle, to zastaję je leżące i obudzone z drzemki z wyrazem twarzy " co ty tu robisz o tej dziwnej porze?, my tu przecież śpimy".

Heh, z moimi też tak czasem jest :-)

Też się właśnie zastanawiałam czy te ucieczki to nie jest jakiś... "gen" kota wychodzącego. Bo w sumie zanim je wzięłam to ja nie wiem gdzie były, brałam je jak skończyły 6 tygodni. Kto wie, może też był wychodzący, znaczy taki lekko wychodzący bo jeszcze mały był ;-)

BeataMach - 2016-09-21, 07:40

wczoraj wylądowaliśmy z Bazylem na ostrym dyzurze po tym jak spadł z tych nieszczesnych schodów o które tyle krzyku. Teraz juz wiem na pewno ze nie ma opcji zeby zostając sam miał dostęp do wszystkich pomieszczen. Na szczescie to tylko stłuczone udo ale mogło sie skonczyc np pęknieta miednica a wtedy nawet nie chce myslec co by było. Myslimy co zroobic, jak zabezpieczyc te schody, cos wymyslimy, poki co zostaje w pokoju i prosze nie mówcie mi jak on bardzo cierpi bo widziałam go wczora po upadku i widze codziennie po powrocie z pracy, nie ma co porównywac. wybieram jednak jego bezpieczenstwo.

o klatce tez myslałam, tyle ze to wielka klatka i takie hop siup to nie jest zeby ja jakos zabudowac czy postawic w innym miejscu. Córka chce miec swinki w swoim pokoju, a jedynie mogłabym je zamknąc w dalszym pokoju, ale wtedy tez zamykamy ten pokoj dla kota, nie mowiąc o swinkach które ludzi by wtedy widziały bardzo rzadko. Im krzywda sie nie dzieje?

prosze bez komentarzy ze jestem bez serca i nie uznaje kota za członka rodziny, ja zrobię bardzo duzo ale nie mieszkam sama i zdanie innych równiez musze brac pod uwagę ( tata ktory kategorycznie nie zgadza sie na chodzącego po blatach i stołach kota w kuchni). Na dzien dzisiejszy bezpieczenstwo kota jest dla mnie priorytetem ale tez musze zachowac zdrowy rozsądek. Nie postawię sciany zeby zlikwidowac balustrade, nie będę sie kłócić z ojcem bo jego zdanie tez musze uszanowac. Trzeba znalezc złoty srodek

małga - 2016-09-21, 09:24

niektórzy (ja :mrgreen: ) uważają takie rozwiązanie za nowatorskie, designerskie, estetyczne...
http://www.a1architects.cz/en/works/rounded-loft

BeataMach - 2016-09-21, 11:05

juz oglądam wszystkie siatki, srednio to ładne ale cóż zrobic, chyba nie ma innego pomysłu jak zabezpieczyc balustrade
doradora - 2016-09-21, 11:59

widziałam gdzieś zdjęcie, na którym zamiast balustrady było ogrodzenie panelowe pod sufit, wyglądało to równie czadersko jak to małga,
swoją drogą ciekawe czy ta siatka w lofcie utrzyma człowieka, jak się przypadkiem zatoczy i zrobi plum...

BeataMach - 2016-09-21, 12:25

u mnie ta balustrada jest od strony pokoju, kot spadłby więc na schody. Będąc na schodach juz nigdzie na bok nie spadnie bo jest sciana. Nie wiem czy sie dobrze rozumiemy. Musze jak juz , zamontowac siatkę nad schodami co nie jest takie proste do ogarnięcia, bo pewnie taka siatka nie w pionie bedzie dla niego dodatkowa atrakcją po której bedzie sobie chodził. Więc byle jaka siatka tez nie da rady :-?
doradora - 2016-09-21, 12:52



Arora - 2016-09-21, 16:50

Potwora napisał/a:
Każdy kot jest inny


dokładnie tak :-D ja też wcześniej pisałam, że z dwóch moich kotów jeden wychodzi na klatkę a drugi bardzo rzadko wykuknie za próg i wcale nie jest zainteresowana co tam się dzieje. Lisa za to skończyła rok w lipcu i nadal jak otwieram drzwi to wyskakuje na klatkę biegiem i zatrzymuje się dopiero po paru krokach jakby zdziwiona, że nikt jej nie goni... ja na szczęście (w tym przypadku akurat) mieszkam w wieżowcu, tak więc Lisa ma do dyspozycji cały długi korytarz i nie muszę ganiać za nią po piętrach, ani denerwować się że wybiegnie na dwór (muszę tylko za każdym razem sprawdzić czy drzwi na zewnętrzne klatki są zamkniete, bo jakby tam się dostała....wolę nie myślec); nie wiem czy kiedyś jej to przejdzie - myślę, ze sprawdza w ten sposób teren...na szczęscie nie jest to jakoś bardzo męczące (na początku sie stresowałam i siedziałam z nią na tej klatce, a teraz ją tam zostawiam - oczywiście przy otwartych drzwiach i tylko zaglądam co robi)

doradora - 2016-09-22, 07:35

moje wyłażą na klatkę jak tylko drzwi otworzę wchodząc do domu, na szczęście przy wpuszczaniu gości tego nie robią (są bardzo nieufne do obcych)
mamy taką "umowę", że wyłażą na piętro i mają same wrócić do czasu aż się nie porozbieram po przyjściu (zazwyczaj się sprawdza) czasami zapuszczają się na inne piętro, ale kurczę, boję się, że ktoś akurat będzie wchodził do klatki i kot ze strachu zwieje na dwór
okna na klatce były atrakcyjne, bo często pootwierane, ale odkąd mamy moskitiery na klatce, to już szału nie ma
strych, o taaaak, to jest szał, koty za każdym razem sprawdzają, czy drzwi przypadkiem nie są otwarte, ale tutaj też mam stracha, czy nie zeżrą czegoś niejadalnego (często coś mamlają jak je widzę, więc albo pająki, albo jakieś stare żarcie :-/ )



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group