Barfuje od: 14.04.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 64 Dołączyła: 09 Kwi 2012 Posty: 211 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-30, 10:06
Z czym można zjeść podsmażone na masełku klarowanym krewetki z koperkiem? Nic mi nie przychodzi do głowy...
Ja też robię majonez z samego żółtka, kiedyś Dagnes tłumaczyła, że białko w stanie surowym ma coś trudno strawnego/szkodliwego, nie pomnę co
Składniki dodaję na tzw. oko, najpierw miksuję żółtko z solą, pieprzem, musztardą a potem bardzo cienkim strumyczkiem wlewam olej.
W Prowansji majonez czosnkowy ucierają w rodzaju ceramicznego moździerza-makutry i ma inną konsystencję niż majonez zrobiony mikserem, ale jest przepyszny.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4838
Wysłany: 2012-11-30, 11:45
Annazoo napisał/a:
Czy grzyby na masełku są OK?
Jako dodatek smakowy, przyprawa do potraw - tak, ale nie jako danie. Zobacz na zawartość substancji odżywczych w grzybach - praktycznie nic tam nie ma.
Annazoo napisał/a:
Z czym można zjeść podsmażone na masełku klarowanym krewetki z koperkiem? Nic mi nie przychodzi do głowy...
Rozumiem, że chodzi Ci o zastąpienie czymś chleba? Możesz zjeśc krewetki bez niczego albo z jakąś surówką, salatką. To od Ciebie zależy, co Ci smakuje i jakie kompozycje lubisz.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 14.04.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 64 Dołączyła: 09 Kwi 2012 Posty: 211 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-30, 11:52
Nie tyle o zastąpienie chleba, co o skomponowanie smakowe z czymkolwiek :)
Czytałam, że krewetki można podawać w wydrążonym awokado, ale jakoś trudno mi pożenić te dwa smaki.
Barfuje od: 14.04.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 64 Dołączyła: 09 Kwi 2012 Posty: 211 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-30, 13:13
Sihaya napisał/a:
Dziewczyny, a Wy z tą dietą to tak wszystkie razem... jak to jest?
Jest dziwnie, bo odstawiłam chleb, mąki, kasze i słodycze
Ale jem do syta, tyle że mam chyba małą wyobraźnię kulinarną i przeważają u mnie dania jednoskładnikowe
Waga nadal nie ruszyła w dół, ale za to spodnie ubieram o rozmiar mniejsze, wiec nie rozumiem, jak to się mogło stać.
Dla mnie najważniejsze, by nie być głodnym, pod tym względem miałam zawsze słabą wolę. Na tej diecie jest pod tym względem fajnie. Jak zjem jajecznicę na boczku (z surowymi żółtkami) to jestem długo syta.
Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 447 Skąd: z daleka
Wysłany: 2012-11-30, 17:15
Sihaya napisał/a:
Dziewczyny, a Wy z tą dietą to tak wszystkie razem... jak to jest? Sorry, przeglądam wątek z doskoku .
Dieta kojarzy mi sie z glodowaniem, wyrzeczeniami. Ja bym to powiedziala, ze to sposob zywienia sie. Przyjemnego, czlowiek nie chodzi glodny. To naturalne: chcemy nasze zwierzeta zywic zdrowo i naturalnie i nie konczymy na tym. Zaczynamy sami zdrowo sie zywic. Przynajmniej tak bylo w moim przypadku.
Barfuje od: 23.07.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Wiek: 35 Dołączyła: 28 Cze 2012 Posty: 199 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-30, 18:29
Sihaya napisał/a:
Dziewczyny, a Wy z tą dietą to tak wszystkie razem... jak to jest?
Poza problemami u mnie ze śniadaniami podoba mi się to, że po posiłku nie czuję się przeżarta (bo, po posilku z zapychaczami mało by było powiedziec, że bylam przejedzona, gdyż jadłam do oporu zoladka ).
_________________ "Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"
Mark Twain
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4838
Wysłany: 2012-11-30, 20:13
Dla wielu zapewne najdziwniejsze jest to, że tu nie ma żadnych ścisłych reguł, reżimów, wyrzeczeń, specjalnych jadłospisów i walki z głodem. Najtrudniejsza część to poznanie podstaw merytorycznych - skąd, dlaczego i co to daje. A cała reszta to naturalna konsekwencja zdobycia wiedzy. I rozumiem, że początkowo trudność sprawia wymyślanie potraw i posiłków, zwłaszcza dla tych, którzy dotąd stosowali diety polegające na ścisłym odwzorowaniu opracowanych przez kogoś jadłospisów.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 40 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-11-30, 21:16
Annazoo napisał/a:
Jest dziwnie, bo odstawiłam chleb, mąki, kasze i słodycze
Ale jem do syta, tyle że mam chyba małą wyobraźnię kulinarną i przeważają u mnie dania jednoskładnikowe
Waga nadal nie ruszyła w dół, ale za to spodnie ubieram o rozmiar mniejsze, wiec nie rozumiem, jak to się mogło stać.
Dla mnie najważniejsze, by nie być głodnym, pod tym względem miałam zawsze słabą wolę. Na tej diecie jest pod tym względem fajnie. Jak zjem jajecznicę na boczku (z surowymi żółtkami) to jestem długo syta.
Z tą wyobraźnią to mam podobnie, ale zawsze można poszukać w necie. Wbrew pozorom, przepisy diety optymalnej da się zastosować i tutaj, z lekką modyfikacją.
Wg Lutza wszystko na tej diecie się naprawia, nawet kości gęstnieją, więc nie dziw się, że waga stoi;)
Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 60 Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1068 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-30, 23:52
Wiecie co dla mnie jest najtrudniejsze? Nie lubię mięsa usmażonego "na śmierć", uwielbiam takie mega krwiste - generalnie lubię tylko wołowinę, baraninę i kaczkę. Lubię kiedy to mięcho jest przynajmniej ciepłe... a w pracy mam tylko mikrofalę do podgrzania.... nie uznaję tego dziadostwa, a co za tym idzie nie potrafię tego obsługiwać
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-12-02, 00:28
dagnes napisał/a:
Najtrudniejsza część to poznanie podstaw merytorycznych - skąd, dlaczego i co to daje.
Dla mnie jest to trudne, bo samo przygotowanie i jedzenie zawsze dla mnie było "stratą czasu", a teraz muszę na tym skupiać swoja uwagę tak bardzo, że nieraz chodzę głodna i zła na siebie....i im dłużej to trwa to w końcu zirytowana pożeram jakieś "świństwo typu HC a nie LC" i efekt jest taki jak ostatnia niestrawność...
Nie jestem typem kucharki/matki/zaradnej w kuchni...nigdy taka nie byłam, a teraz przy takiej diecie jest to warunek niezbędny, bo wszystko należy zrobić samemu aby mieć pewność i kontrolę.
Np. sernik...lody. Dla mnie to Himalaje
Chyba mam kryzys, ale podobnie było jak wprowadzałam barf u futer.
Mam nadzieję, że minie....i to bezpowrotnie....
Zawsze tak bywa, najpierw trud a potem nagroda, samo nie przychodzi...
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2012-12-02, 08:29
sernik to pikuś
ucierasz masło z odrobina cukru,dodajesz żółtka,potem twaróg wrzucasz z łyżeczka m.ziemniaczanej(lub nawet bez)
dodajesz ubite bialko i juz
sernik wyjdzie ci zawsze
ja robie z głowy,bez pzrepisu
taki na dwa dni dla mnie w małej keksówce
pycha
kucharka tez nie jestem
nie lubie dla familli prychcić
dla siebie wezme cokolwiek
trudne jest tez odzywianie w pracy
ale plaster wedliny owiniety w listowie sałaty wystarczy
kefir ,jajko na połmiekko
Barfuje od: 14.04.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 64 Dołączyła: 09 Kwi 2012 Posty: 211 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-12-02, 10:31
Bianka 4 napisał/a:
Wiecie co dla mnie jest najtrudniejsze? (...)Lubię kiedy to mięcho jest przynajmniej ciepłe...
Identycznie to samo mi utrudnia jedzenie!
Tak, z trudem w pracy przełykam (albo zostawiam) to, co przygotowane w domu pachniało ładnie i zapowiadało się smacznie...
Tłuszcz aromatyczny po podgrzaniu staje się plastikiem gdy zastygnie... Z
No i co brać do pracy, by pobudzało ślinianki??
Wędlina mi jedzie chemią, sałata bez śmietany jest sucha i niejadalna, nie mogę codziennie jajek przegryzanych serem pleśniowym, zwłaszcza że lubię w domu jeść jajecznicę...
Macie jakieś pomysły? Podzielcie się, bardzo proszę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum