Barfuje od: 18/08/2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Wiek: 31 Dołączyła: 24 Lip 2012 Posty: 114 Skąd: Oświęcim
Wysłany: 2012-08-26, 16:32
Proszę, oto mój domowy sukces widoczny gołym okiem
Jestem w tym momencie niesamowicie, niewypowiedzianie dumna z Malagi, że się przemógł i zaufał mi, że nie chcę go struć, a domowe jedzonko jest o wiele lepsze niż chrupy i saszetki.
Strajk daleko w tyle za nami, teraz już sam przychodzi do mnie w porze posiłku i domaga się dostępu do miski, opróżniając ją w sekundzie - tak, jak sobie wymarzyłam, żeby było.
_________________ Jesteśmy tu. Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los.
Jej Ogoniastość dała mi do zrozumienia, że puszeczki i saszetki to sobie mogą zjeść bezdomniaki, a Książniczka będzie jadła miąso i tylko miąso.
W tej chwili mam w lodówce 2 mieszanki - jedna indykowo-kurczakowa, druga kurczakowa-cielęca, druga już z niemal wszystkimi suplementami, obie jadalne i to już nie tylko z ręki (chociaż z ręki najsmaczniejsze). Smaczne jest też "kradzione" - bierze się kawałek mięcha w pysia i zwiewa, żeby pożreć kilka metrów dalej). Tylko wątróbka jest be i obawiam się, że tego nie zmienię. Ale to drobiazg. I tak jestem w lekkim szoku, że tak szybko poszło.
No tak, niby o to chodziło, ale żeby nie było za pięknie, to mam teraz duży problem. Niedługo jadę z Ofelią na urlop - PKP i PKS, kilka godzin jazdy. Jak ja mam jej przewieźć zamrożone mięcho!!!
Barfuje od: 04.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 05 Cze 2012 Posty: 247 Skąd: UK
Wysłany: 2012-08-27, 12:19
MB napisał/a:
Niedługo jadę z Ofelią na urlop - PKP i PKS, kilka godzin jazdy. Jak ja mam jej przewieźć zamrożone mięcho!!!
Torby termoizolacyjne w lodowce turystycznej, chyba ze masz transportery styropianowe. W zaleznosci, tez na jak dlugo jedziesz. Jak na tydzien lub dluzej, to moze warto zrobic nowa mieszanke na miejscu
No właśnie jadę na tydzień, suplementy mogłabym wziąć ze sobą, ale co z mięsem? Nie wiem, czy tam gdzie jadę będę mogła kupić jakiekolwiek mięso (to wiocha, turystyczna, ale wiocha).
Mam termos zwykły i taki termos "obiadowy". Zwykły by chyba lepiej trzymał temperaturę, ale mniej wlezie, nie wiem czy zmieszczę wszystkie "porcje". Obiadowy jest większy, ale z kolei nie wiem, czy mrożonki wytrzymają w nim 8 godzin.
Meri
Barfuje od: 12.08.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lip 2012 Posty: 863 Skąd: Nowy Targ
Barfuje od: 04.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 05 Cze 2012 Posty: 247 Skąd: UK
Wysłany: 2012-08-27, 21:03
MB odradzam Ci termosy z wlasnego doswiadczenia. Kup torby izolacyjne, wszystko owin w zimny i mokry recznik, wczesniej schlodzony w zamrazarce, zapakuj w jeszcze jedna torbe izolacyjna i mozesz jechac. 8h powinno bys spoko, tylko po dotarciu do celu, wrzuc miecho do zamrazarki.
Dawno mnie tu nie było, ale muszę się pochwalić małym sukcesem. Ofelia wczoraj jadła wątróbkę!!! Gotowaną co prawda... wątróbka nie była dla niej, to znaczy była jak ją kupowałam, ale wzgardziła, więc wpakowałam do zamrażarki i tam sobie leżała. Wczoraj wyjęłam, podgotowałam i zaczęłam kroić dla bezdomniaków. Przylazła Ofelia i zaczęła wcinać tą wątróbkę z wielkim apetytem . Cud prawdziwy!
Spróbuję tego, co robiłam z żołądkami i serduszkami. Też do tej pory musiały być podgotowane, bo inaczej księżniczka nie ruszyła, a teraz mogą być tylko sparzone. Może uda się tak samo z wątróbką.
A tak wogóle, Ofelia mi sie strasznie ofutrzyła! Ona ma takie trochę nietypowe to futerko, ale jak na nią to jest gęste, a tak mięciutkie, aksamitne, że znajomi nie mogą się nadziwić. Zwłaszcza, jak ktoś ma kota karmionego gorszymi karmami. Zaczynam już żartować, że jeszcze trochę i będę miała persa .
A jak fajnie wygląda, jak Ofelczasta bierze w pysk kawałek mięsa z miski i ucieka z nim, żeby poźreć gdzieś w ustronnym miejscu
Nie myślałam, że przestawienie jej na barfa będzie tak łatwe. Szczerze mówiąc, byłam gotowa na straszne problemy. A tymczasem poszło łatwo. Muszę tylko jeszcze zacząć podawać algi i dorwać gdzieś krew (bo tego mi jeszcze brakuje w mieszankach - chociaż krwi jest czasami sporo w serduszkach) i wtedy już będzie barf na całego (acha, te 75-90% barfa, które zaznaczyłam, nie oznacza że kota dostaje coś poza Barfem, tylko nie chciałam dać 100% właśnie przez niekompletne jeszcze mieszanki).
No dooobra, czasami Ofelia dostanie parę chrupków albo kociego kabanoska w nagrodę .
Mam nadzieję, że buntu nie będzie. W końcu w serduszkach jest czasami sporo krwi i trochę jej ląduje w mieszance, a mieszanka nie staje się przez to niejadalna. Będę dodawać stopniowo i zobaczę co się stanie.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-11-16, 09:17
Krew suszona wołowa ma specyficzny metaliczny zapach i smak.
To nie taka krew jak ta w serduszkach.
Gdybyś miała dostęp do surowej krwi wołowej, jak to mówią "jeszcze ciepłej" to byłoby najlepsze rozwiązanie, ale to są marzenia...
Ja ciągle szukam źródła.
A ja się mogę pochwalić takim mini sukcesikiem, jeszcze przedbarfowym :)
Moja Bońcia wołowinki jeść nie chciała, dzisiaj kupiłam im kurę (całą, ale bez podrobów niestety) i wcinała aż miło (pokroiłam różne części i zrobilam mix + prawie mączka ze skorupek z jajek).
Tak więc jest przyszłość dla BARFa w moim domciu
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum