Udział BARFa: 50-75%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 114
Wysłany: 2011-11-28, 10:52
O tak. Łapczywość daje też takie efekty.
Jak zaczniesz serwować czyste mięsko/barfa bez dodatków "zachęcających" - daj na początek mniejsza porcja. I zobaczysz czy chodzi o mięsko czy o porcję.
Barfuje od: 2010
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 27 Wrz 2011 Posty: 296 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-28, 11:03
Moim zdaniem to nietolerancja czegoś w wołowinie wynikająca z braku enzymu w żołądku. Moja Fryga, jeśli nie je barfa przez dłużej niż 3 dni, zawsze zwraca co najmniej jeden posiłek, a dodam, że uwielbia barfa, więc pawik jest spory ;) Pomaga podawanie barfa w mniejszych porcjach i przetrwanie 2-3 pawi ;) Skutkuje też podanie kilka razy sparzonej samej wołowiny. Potem pawi nie ma. Frydze zdarza się wymiotować, jeśli w barfie mam więcej krwi (staram się robić wg przepisu, ale czasami mój dobry pan od mięsa przywozi mi więcej krwi, a mi jest szkoda wylać ;) ).
Wiecie co, chyba to był czasowy problem. Trzeba było przeczekać z tydzień, bo teraz już jest wszystko dobrze. Maurycy bardzo dobrze toleruje mięsko, kupka śliczna :D i w ogóle jest bardzo szczęśliwy :)). Tylko narazie mięsko bez suplementów tylko mieszane z karmą, bo coś się opóźniają te wszystkie dostawy. Ale już niedługo będzie sam barf :)
Udział BARFa: 50-75%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 114
Wysłany: 2011-11-29, 15:15
agal napisał/a:
Moim zdaniem to nietolerancja czegoś w wołowinie wynikająca z braku enzymu w żołądku. Moja Fryga, jeśli nie je barfa przez dłużej niż 3 dni, zawsze zwraca co najmniej jeden posiłek, a dodam, że uwielbia barfa, więc pawik jest spory ;) Pomaga podawanie barfa w mniejszych porcjach i przetrwanie 2-3 pawi ;) Skutkuje też podanie kilka razy sparzonej samej wołowiny. Potem pawi nie ma. Frydze zdarza się wymiotować, jeśli w barfie mam więcej krwi (staram się robić wg przepisu, ale czasami mój dobry pan od mięsa przywozi mi więcej krwi, a mi jest szkoda wylać ;) ).
A.
Akurat w przypadku tego jednego egzemplarza nietolerancja na woła jest w każdej formie.
Wół, cielak, surowy, sparzony, NAWET gotowany. Mrożone czy nie mrożone -wszystko jednakowo. Niejadalny i wyrzucany z bólem i wrzaskiem. Mniej więcej trwa z tym 5-6 minut po połknięciu (dosłownie z zegarkiem ręce) i cofka.
Ponieważ kiedyś myślałam, że to uprzedzenie do mięsa i histeria kocia, zrobiłam test.
W zabawie wrzuciłam do paszczy kawałek wołka mniejszy, od małego paznokcia.
kot się nie zorientował, w pełni relaks i zabawa. Równo pięc minut później wrzask, kwik, torsje i kot naburmuszony już przez resztę dnia.
Tak jak napisałam, nawet polizanie talerza DAWNO wylizanego przez inne koty, ale który nosi ślad wołowiny - torsje.
Ogon już się dawno nauczył, że wołowiny nie je. I nie próbuje już.
Podawanie kreonu - nic nie wnosi.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2011-11-30, 14:55
Trochę zaniedbałam wątek, ale postarm się nadrobić .
Najpierw sprawa kota Olgi, który w międzyczasie przestał wymiotować, ale i tak napiszę, aby już było na przyszłość, dla innych o podobnych problemach.
OLGA napisał/a:
Są to raczej wymioty, ponieważ jedzenie jest częściowo strawione i w śluzowatej wydzielinie, nawet więcej tej wydzieliny niż jedzenia. Odgłosy, które przy tym wydaje, to takie typowe jak przy wymiotowaniu (...)
Ma to miejsce w niedługim czasie po zjedzeniu, szacuje na kilkanaście - kilkadziesiąt minut.
OLGA napisał/a:
Suchą karmę ma w kuli smakuli, więc je sobie kiedy ma na to ochotę, nie ma stałych pór karmienia suchą karmą.
Mięsko podaję tylko po powrocie z pracy
Z powyższych cytatów wnioskuję, że problemem u Maurycego był zbyt krótki odstęp pomiędzy jedzeniem suchej karmy i surowego mięsa. Skoro rano dostawał porcję chrupek na cały dzień do kuli-smakuli i jadł kiedy chciał, to jeśli zdarzyło się tak, że podjadł sobie suszu np. na godzinę-dwie przed twoim powrotem z pracy (czego nie widziałaś, więc nie wiedziałaś kiedy jadł), podawałaś mu surowe mięso zanim sucha karma zdążyła opuścić żołądek. Była ona już rozmoknięta i częściowo nadtrawiona, ale jeszcze proces się nie zakończył. Gdy do żołądka nagle wpadło surowe mięso, silnie pobudzając produkcję soków żołądkowych potrzebnych do jego strawienia, następowała "rewolucja", gdyż sucha karma trawi się zupełnie inaczej, wolniej, dłużej, przy wyższym pH. Dlatego to, co Maurycy zwracał wyglądało jak opisujesz - częściowo strawione i śluzowate (to w większości nadtrawiona sucha karma). Kilkanaście - kilkadziesiąt minut po zjedzeniu samo mięso nie powinno jeszcze być śluzowatą breją.
Przy wprowadzaniu BARFa, ale jednoczesnym nie wycofaniu całkowicie suchej karmy, absolutnie konieczne jest zachowanie minimum 6 godzin odstępu pomiędzy suchą karmą a mięsem, choć moim zdaniem 8 godzin jest bezpieczniejsze.
OLGA napisał/a:
Zdarzyło się kilka razy, że Maurycy zjadł ładnie kurczaczka i nic mu nie było. Ale w większości wypadków jednak zwraca.
Prawdopodobnie było to wtedy, gdy suchą karmę zjadł wcześniej i przypadkiem tak się stało, że sam zachował niezbędny odstęp pomiędzy chrupkami a mięsem - jedząc mięso miał już pusty żołądek.
OLGA napisał/a:
Zastanawiam się tylko, że nie reaguje wymiotami jedząc na zmianę mokrą i suchą karmę. Wydawało mi się, że trawienie mokrej karmy i mokrego mięsa to może nie to samo, ale odbywa się podobnie.
Wiele kotów może reagować wymiotami również na podanie mokrej karmy w zbyt krótkim czasie po suchej. Trawienie mokrej karmy także różni się od trawienia suchej karmy z tego względu że zawierając już wodę, omija etap leżenia i namakania w żołądku, co suchej karmie zabiera sporo czasu, w którym enzymy trawienne nie są intensywnie wydzielane. Pod tym względem proces trawienia mokrej karmy jest bardziej zbliżony do procesu trawienia surowego mięsa, dlatego jest ona właściwsza np. do "przemycania" mięsa w etapie przechodzenia na BARF.
Jednak proces trawienia mokrej karmi również różni się od procesu trawienia surowego mięsa - przebiega wolniej, enzymy mają bardziej utrudniony dostęp do wnętrza połkniętych kawałków niż w przypadku surowizny, która nasiąka enzymami bardzo łatwo i jest dlatego trawiona szybko i dokładnie. Samo surowe mięso pobudza również mocniej receptory w żołądku powodując szybkie wydzielanie soków trawiennych zarówno przez ścianki żołądka, jak i zaraz potem przez trzustkę. Dlatego należy mieć na uwadze także to, że nawet mieszanie surowego mięsa z mokrą karmą może skończyć się wymiotami, choć zdarza się to dużo rzadziej niż przy mieszaniu suszu z mięsem.
OLGA napisał/a:
może ta łapczywość być problemem.
Oczywiście, co zostało już w wątku stwierdzone, łapczywość - a przez to zbyt szybkie połykanie pokarmu wraz z powietrzem może powodować nagłe rozepchanie żołądka, który poprzez wymioty pozbywa się obciążającego go balastu.
Resztę problemów postaram się pomóc rozwiązać znów nieco poźniej .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 2010
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 27 Wrz 2011 Posty: 296 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-01, 08:04
Dagnes, bardzo dziękuję za ten wpis. To o czym piszesz, potwierdza moją wiedzę, wynikającą z doświadczenia :) A mianowicie - nigdy nie pozwalam kotom mieszać jedzenia - daję do wyboru suche lub barf - ale kiedy na ten posiłek wybrałeś suche, to won od misek z barfem, a jeśli jesz barfa, nie ma dojadania chrupkami. Małym kociętom, póki są w kojcu daję po prostu na konkretny posiłek, albo sucha, albo mokre. No i u nas już od 6. lat nie stoja miski z karmą - koty jedzą o wyznaczonej porze (o własnie teraz siedzi koło mnie, na stole!, Dafcio i tryka mnie zębem, gryzie w rękę, puka łapą w policzek, bo przecież to 8, pora karmienia dzikich zwierząt ;) ) i nie ma podjadania. karmię koty po 8, między 15 a 17 i po 22.
Hmmm moge sie na chama podpiac pod temat ??
Z racji poruszanego tematu pawikow... Tak na szybko ..Kisiel , 1,5 roku . Od jakichs 2-3 dni zostawia mi male niespodzianki. Albo malutkie w sumie albo troche wieksze. Glownie sa to chyba soki trawienne , ale czasem troche strawionego barfa (robie ze spirulina , weic widze , ze to to zielone;/) . I teraz pytanie ,.. dlaczego . Nikt poza nia tego nie robi.. Mimo pawikow nie traci apetytu. Zakłaczona?
Wszystkie suplementy porzadnie rozpuscilam i wymieszalam. Uzywam maczki ze skorupek ale od samego poczatku na niej jade i nie bylo z nia problemow. Suchego w ogole nie dostaje , właściwie to caly czas na mieszankach leci . Teraz sa w polowie zuzywania tej robionej pod Zime (czyli tłusta bez weglowodanow, od czasu do czasu z mielonym siemieniem).To juz 2 tAKA. Dostaly do niej tylko polowe wymaganej porcji hemoglobiny ale to chyba nie ma znaczenia w tej sprawie? Nie moglam wiecej bo mi sie skonczyla...
No i ogolnie robi to chyba po kazdym posilku tylko jak mowie czasme jest wieksza plama czasme prawie mikroskopijan, a czase jakby jej sie odbijało. Stawiam na zakłaczenie ale wole sie upewnic.
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Zaproszone osoby: 2
Sonya
Barfuje od: kwie 2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 25 Mar 2012 Posty: 164 Skąd: Katowice
Wysłany: 2012-06-10, 20:02 wymioty
Pisze znowu w sprawie mojego kotka niejadka, ktory jakis czas temu byl juz jadkiem barfowym, zajadala do ostatniego kawaleczka...
Koteczka miala byc sterylizowana w nadchodzacym tygodniu, ale od wtorku zwymiotowala juz dwa albo trzy razy (nie jestem pewna). Raz we wtorek albo srode i drugi chwile temu. Za kazdym razem bylo to niedlugo po jedzeniu (do 4h)
Chwile temu zwymiotowala kawalki fileta z kurczaka (byl swiezy, pokrojony w nie za duze kawalki z dolana woda). Na wymiociny skladal sie zolto-zielony plyn, raczej rzadki, i wlasnie te kawaleczki kurczaka, niepogryzione, ale bylo ich mniej niz kicia zjadla w sumie. Nie bylo tam ani siersci, ani niczego innego.
We wtorek z kolei zwymiotowala troche karmy, kuleczki Orijena, niepogryzione w takim samym plynie.
Kupki robi normalne (co dwa trzy dni, bez sluzu, bez krwi, raczej suche, zbite) nie jest ospala, ale ostatnio, od jakichs dwoch tygodni jada mniej niz kiedys (tzn, jak na poczatku, nie dojada wszystkiego, wybrzydza itd.). Kladlam to na kark rujek ktore ostatnio ma dluzsze niz na samym poczatku. Sama sprawdzilam ze kicia nie ma goraczki (38.6C). Brzuszek ma mieciutki. Byla odrobaczana miesiac temu, nie wychodzi z domu, ale kilka dni byl u nas kot znajomej (zdrowy z tego co mi wiadomo).
Moze po prostu nie pogryzla dokladnie? Ale to chyba nie powinno objawiac sie wymiotami?...
Poza tym chodzi po domu i miauczy, wyje i wije sie jak sie ja glaszcze- taka jakby dluga rujka ;)
Jutro pojde do weta: na co powinnam zwrocic uwage w trakcie wizyty? Jakich badan powinnam sie spodziewac? Nie chcialabym, zeby kotka dostala od razu antybiotyk, wiec chce wiedziec o co powinnam pytac.
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 796 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-06-21, 11:27
Jeśli kot wymiotuje bez uchwytnej przyczyny (biegunka, brak apetytu, zle samopoczucie, "jakoś mi się nie podoba" ) to ja zawsze zaczynam od podania pasty na klaka. Dużo, z 5 cm, przez 2-3 dni.
Barfuje od: 04.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 05 Cze 2012 Posty: 247 Skąd: UK
Wysłany: 2012-07-15, 10:57
Troche ozywie topic, bo zaczynam sie niepokoic. Dwa moje siersciuchy barfuja juz ponad 3 miesiace. Z przejsciem na Barf nie bylo najmniejszego problemu. Od kilku dni jeden z kotow (Bogdan) regularnie zwraca kazda porcje sniadaniowa, z obiadem- to zalezy, chociaz nie wiem od czego. Po kazdym pieknie zabarwionym hafciku, Bogdan wraca do miski i wylizuje ja do czysta. Drugi kot (Franek), nie ma z jedzeniem zadnych problemow. Zastanawialam sie, moze z miesem cos nie tak, bo zmienilam rzeznika, ale chyba wtedy i Franek mialby problemy. Jedyne z nowosci jakie wprowadzilam do obecnej mieszanki to piersi z kaczki. Podczas przygotowywania, nie odbylo sie bez udanych zebrow. Dalam im troche kaczuchy na sprobowanie i bylo ok. Jakies pomysly? Moze przez kilka dni powinnam zalewac wrzatkiem jedzenie, albo ugotowac mu bialej ryby?
Udział BARFa: 50-75%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 114
Wysłany: 2012-07-15, 11:40
Na początek zmniejsz porcję "zwracającemu".
MOże się okazać tak, że łakomstwo powoduje szybkie pochłanianie żarcia, a żołądek tego nie lubi. Przemawiałby za tym fakt, że kot jednak ze smakiem wylizuje miskę PO barfie i wtedy nie "zrzuca".
Jeśli byłby uczulony/wrażliwy na zawartość miski - teoretycznie powinien zwymiotować i po wylizaniu pustawej miski.
Mam tak z jednym kotem.
Opcja druga - mam też kota, który od maleńkości jadł barfa. Miał się dobrze, do czasu kiedy po szczepieniach dostał reakcji poszczepiennej. Stan podgorączkowy, wymioty, luźna kupa.
Od tamtej pory NIE JE BARFA. Mimo ogromnych chęci, kot modli się nad miską, ślini i odchodzi. Jeśli zje - wymiotuje. Niezależnie od mieszanki. Jest to dla mnie zastanawiające - że tak się przestawiło. TEraz kot na nieśmiertelnym orijenie ma się dobrze, ale na mięso kota nie namówisz. Z suplementami czy bez... czyniłam masę prób.
Gotowane zje... Z barfem koniec.
To autentyczny przypadek z mojego podwórka. NIe umiem go wyjaśnić.
Ale tak jest.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum