Po co ma podawaną insulinę? Ma stwierdzoną badaniami cukrzycę? na co te psychotropy? Na padaczkę? Beso dostaje cezariusa - jest tańszy niż keppra a skład ten sam (lek ppadaczkowy).
Insuline dostaję ze względu na cukier, który wyszedł w badaniach krwi robionych po atakach(304)
Dostaje luminal na wyciszenie atakow, bo wpadał w stany padaczkowe tj z jednego ataku prawie od razu wchodził w kolejny. I ma jeszcze jeden lek z grupy barbituranów, który dostaje jedynie w momencie zaraz po ataku. A że mial problemy wcześniej z pęcherzem dostał zalecenie jedzenie RC urinary i na tym był, do pierwszych atakow. Teraz poczytałam i dostaje mokrą bozzitę, bo ta jest ładwo dostepna koło mnie z karm nisko węglowodanowych.
Z dalszymi badaniami wet kazał poczekać, aż ataki się troche zmniejszą i wtedy będzie miał robiną krzywą cukrową, badania glukometrem. POza tym jest zapisany na badanie USG wątroby i trzustki.
Co do pasozytów w mięsie chyba znalazłam złoty srodek między karma z puszki a ryzykiem zakażenia. Ozonator, mogę wyozonować wodę w której będzie mięso przed przygotowaniem mieszanki i ryzyko pasozytów po 30min namaczaniu drastycznie spada. Ozon wybija jakieś 98% bakteri, wirusów i pasożytów przy odpowiednim stężeniu.
Udział BARFa: 90-100% Pomógł: 1 raz Dołączył: 26 Mar 2012 Posty: 159 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-09-16, 14:13
Marto obawiam się, że jak wymoczysz mięso przez te 30 min w wodzie, to wszystko z niego wypłuczesz, dosłownie, łącznie ze składnikami odżywczymi.
Odkażanie wszystkiego dookoła może spowodować, spadek odporności i zwiększa ryzyko chorób, a tego przecież nie chcesz. Mojemu ośmioletniemu synowi na wakacjach na wsi pozwalam jeść warzywa i owoce z ogródka bez mycia, gdy jest częstowany przez gospodarzy jakimiś smakołykami też nie myje rąk, nawet nie miałby na to czasu . Jedyne świństwo, które złapał to były lamblie i stało się to w dyżurnym przedszkolu
_________________ Kto mnie kocha, kocha mojego kota
Ostatnio zmieniony przez karakalek 2014-09-16, 14:27, w całości zmieniany 1 raz
Verano [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-16, 14:19
88marta, nie odbierz tego jako krytykę, ale myślę że taką dbałością o czystość na każdym kroku, robisz krzywdę sobie i swojej rodzinie. Unikając wszelkiego kontaktu z jakimikolwiek zarazkami drastycznie upośledzasz swoją i ich odporność. Nie wiem w jakim wieku masz dzieci, ale jeżeli będziesz na nie tak bardzo chuchać i dmuchać to każdy kontakt z jakimkolwiek zarazkiem będzie się kończył chorobą. Potem pewnie trzeba będzie brać antybiotyki i kółko się zamyka. Patogeny są wszędzie i choćbyś wszystko i wszystkich do tego ozonatora wsadziła to nie unikniesz kontaktu z nimi.
O higienę trzeba dbać, ale na Boga odkażanie klamek we własnym domu
To jest oczywiście Twoja rodzina i Twoje życie, ale przemyśl to dziewczyno, bo się wykończysz ze stresu.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2014-09-16, 14:20
88marta, nikt z nas nie przekona Cię do karmienia BARFem, który właśnie minimalizuje możliwość robaczycy (w przeciwieństwie do karm gotowych), dopóki sama nie będziesz chciała przebudować swojego sposobu myślenia, gdyż cały swój strach przed robakami i mikrobami sama tworzysz.
Sterylizując otoczenie, w którym żyjecie wyrządzasz wszystkim żyjącym w nim istotom wielką krzywdę, nie pozwalając na to, by ich układy odpornościowe nauczyły się pracować. Tylko kontakt z patogenami jest w stanie wykształcić naturalną odporność na nie. Zarówno ludzie jak i koty, żyjąc sterylnie, są narażone na atak groźnych, bo odpornych na twoje zabiegi sterylizacyjne patogenów (te łagodne, utrzymujące naturalną równowagę w środowisku, już wybiłaś). Ponadto, każdy kontakt ze środowiskiem zewnętrznym (a tego, pomimo wielkich starań, nie jesteś w stanie całkiem uniknąć) niesie ryzyko dla słabego, nie nawykłego do radzenia sobie z zagrożeniami osobnika w postaci potężnych zakażeń nawet niegroźnymi w normalnych warunkach zarazkami czy robakami.
Pytasz o robaki z surowego mięsa. Ale przecież dotąd nie karmiłaś ani dzieci, ani kotów surowym mięsem, a robaki były. No bo przecież nie odrobacza się osobników niezarobaczonych:
88marta napisał/a:
Koty są niewychodzące.
(...)
kota z poważnymi problemami zdrowotnymi, które pojawiły się po złym odrobaczeniu przez weterynarza.
Skąd niewychodzące koty, żyjące w teoretycznie sterylnym środowisku miały robaki? Przecież nie z surowego mięsa.
Surowe mięso (legalne, badane) jest dziś w krajach cywilizowanym chyba najmniej ważnym ogniwem w rozprzestrzenianiu się pasożytów. Spójrz chociażby na powszechność występowania owsików u dzieci. Żadne z nich nie je surowego mięsa (zresztą owsiki nie przenoszą się przecież przez mięso). I dlaczego pasożyt ten występuje głównie u dzieci, a u dorosłych rzadko? Właśnie dlatego, że układ odpornościowy nauczył się zwalczać pasożyta dzięki kontaktowi z nim w dzieciństwie (choć teraz owsica coraz częściej atakuje także dorosłych ponieważ coraz częściej dzieci chowane są w sterylnych warunkach, bez kontaktu ze zbiorowiskiem innych dzieci, a w wieku dorosłym organizm jest osłabiony "śmieciowym" jedzeniem i nadużywaniem chemii, więc nie potrafi się bronić).
Tak samo jest u kotów. Znacznie łatwiej złapie chorobę kot osłabiony, żywiony komercyjnymi karmami, które nie zaspokają potrzeb organizmu i zawierają chemikalia oraz żyjący w nadmiernie sterylnym środowisku niż silny, zdrowy kot jedzący BARFa, którego uklad odpornościowy miał możliwość zetknięcia się z wieloma patogenami, które nauczył się zwalczać.
Poczytaj to forum, zobacz ilu tutaj właścicieli kotów i psów karmi je surowym mięsem od lat. Większość z opiekunów tak żywionych zwierząt ma rodziny i dzieci i nic się złego nie dzieje. W dodatku duża część opiekunów barfujących zwierząt idzie w swych działaniach dalej i nie tylko naturalnie karmi zwierzynę i rodzinę, ale również nie odrobacza ani jednych, ani drugich środkami chemicznymi. Bo nie ma takiej potrzeby. Mój kot je surowe mięso od ponad 6 lat, a od 5 lat nie użyłam na nim ani razu chemicznych środków odrobaczających. Badanie kału nigdy ich nie wykazało, a kot ponadto wychodzi swobodnie do ogrodu, w którym spędza całe dnie. Dla spokoju sumienia podaję mu jedynie czasem zioła o działaniu przeciwrobaczym. Sama jem surowe mięso od dzieciństwa, a od kilku lat bardzo często. Robaków u siebie nie odkryłam jak dotąd, podobnie jak u pozostałych członków mojej rodziny, którzy również surowe mięso jadają.
Nie dezynfekuję mojego domu, bo uważam to za szkodliwe, a butów nie trzymam w pancernej szafie gdyż byłoby to pozbawione sensu skoro i tak w tym samym obuwiu wychodzimy do ogrodu i chodzimy po domu (a przez całe lato najczęściej bez obuwia wychodzimy i nie dezynfekujemy stóp po powrocie; to zresztą byłoby jakimś koszmarem dla wszystkich). Żadne dziecko przebywające u nas w domu nigdy nie złapało jakichkolwiek robaków ani chorobotwórczych mikrobów pomimo tego, że nawet te najmniejsze, raczkujące, swobodnie przemieszczały się na czworakach pomiędzy salonem a trawnikiem. Zresztą żadne dziecko w mojej rodzinie nigdy nie było chowane sterylnie i jak dotąd, odkąd żyję i pamiętam, a mam już swoje lata, nikt nie był zarobaczony i - co wydaje mi się ważne - nie było przypadków alergii ani chronicznych chorób zakaźnych. Być może jakieś tam robaki każdy z nas ma, ale najwyraźniej nigdy nie były one w stanie na tyle się rozmnożyć byśmy je w ogóle zauważyli, a być może też, jeśli faktycznie gdzieś tam są, to pomagają nam w jakiś sposób w walce z groźniejszymi chorobami.... kto wie...
Szukam alternatyw dla karmienia kota z poważnymi problemami zdrowotnymi, które pojawiły się po złym odrobaczeniu przez weterynarza.
Na ten moment mój kot ma objawy padaczki, wysoki cukier jest na psychotropach i insulinie, z podejrzeniem uszkodzenia trzustki, a wcześniej miał problemy z pęcherzem i dostał RC urinary HD.
To bardzo przykre co stało się z twoim kotem. Jak widzisz, chemiczne środki odrobaczające mogą wyrządzić mnóstwo złego, potrafią nawet zabić. I, co gorsza, wcale nie pozwalają pozbyć się robaków na stałe, ponieważ tak bardzo osłabiają organizm i zmieniają środowisko w układzie pokarmowym, że robaki szybko wracają ze zwielokrotnioną siłą.
Mamy na Forum wiele wątków, w których znajdziesz informacje o tym, jak dieta BARF pomaga w schorzeniach, które ma teraz twój kot. Choć najważniejsze dla niego w tej chwili będzie zadbanie o układ odpornościowy oraz ustalenie diety, która postawi go na łapki. Zajrzyj do naszej Zielarni, znajdziesz tam lub otrzymasz rady, jak pomóc kotu ziołami:
http://www.barfnyswiat.org/viewforum.php?f=20
Przeczytaj wątek o żywieniu w cukrzycy:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=395
oraz wątek o żywieniu przy chorej trzustce:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=71
Jeśli zdecydujesz się na BARF, to wprowadzaj go u chorego kota bardzo powoli i etapami. Pytaj o szczegóły wprowadzania BARFa w odpowiednich wątkach tematycznych, by nie robić tutaj off topów.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Nie walczę ze wszelkimi patogenami moim celem są jednak pasożyty, po prostu wiem jaką udręką jest potem odrobacanie jak sie pojawią chociażby lamblie i ile kosztuje przeleczenia 4 osób i 3 kotów oraz, że leki te nie są obojetne dla zdrowia. A pasożyty są bagatelizowane i coraz więcej dzieci w przedszkolach chociażby jest zarobaczona. I coraz częsciej to zwierzęta łapią pasozyty od ludzi a nie odwrotnie.
Nie podaje swojej rodzinie anybiotykow na każde kichnięcie jedynie przy bardzo poważnych infekcjach bakteryjnych. Dzieci moga latać boso czy bez czapek nawet jak jest chłodniej.
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-16, 14:36
88marta napisał/a:
Insuline dostaję ze względu na cukier, który wyszedł w badaniach krwi robionych po atakach(304) Dostaje luminal na wyciszenie atakow, bo wpadał w stany padaczkowe tj z jednego ataku prawie od razu wchodził w kolejny. I ma jeszcze jeden lek z grupy barbituranów, który dostaje jedynie w momencie zaraz po ataku. A że mial problemy wcześniej z pęcherzem dostał zalecenie jedzenie RC urinary i na tym był, do pierwszych atakow. Teraz poczytałam i dostaje mokrą bozzitę, bo ta jest ładwo dostepna koło mnie z karm nisko węglowodanowych.
Z dalszymi badaniami wet kazał poczekać, aż ataki się troche zmniejszą i wtedy będzie miał robiną krzywą cukrową, badania glukometrem. POza tym jest zapisany na badanie USG wątroby i trzustki.
polecam poczytać wątek o kocie z padaczką
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=1445
Zamienić luminal (na dłuższą metę niezbyt dobrze robi na wątrobę) na jakiś ludzi lek przeciw padaczce.
I może pomyśleć nad MRI mózgu (drogie badanie, ale przy padaczce wskazane).
Jak możesz, ustaw w profilu skąd pochodzisz, łatwiej będzie Ci coś podpowiedzieć.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Ostatnio zmieniony przez Tufitka 2014-09-16, 15:01, w całości zmieniany 2 razy
Verano [Usunięty]
Wysłany: 2014-09-16, 14:37
88marta napisał/a:
Nie walczę ze wszelkimi patogenami moim celem są jednak pasożyty
Jak to nie? A w jaki sposób odkażasz powierzchnie żeby zabijać tylko jaja pasożytów? Czapka czy buty nie chronią przed żadnymi patogenami. Chronią jedynie przed utratą ciepłoty ciała czy urazami mechanicznymi stóp.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2014-09-16, 14:40
88marta, zakażenie lambliozą nie ma nic wspólnego z surowym mięsem kupowanym z legalnego chowu. Z BARFem może mieć tyle wspólnego, że koty jedzące odpowiedni biologicznie pokarm są mniej narażone na zakażenie, bo mają silny układ odpornościowy. Musiałabyś w ogóle nie wychodzić ze swojego sterylnego mieszkania by nie mieć kontaktu z lambliami (ani nie otwierać okien by nie wpuścić do niego żadnej muchy).
88marta napisał/a:
Co do pasozytów w mięsie chyba znalazłam złoty srodek między karma z puszki a ryzykiem zakażenia. Ozonator, mogę wyozonować wodę w której będzie mięso przed przygotowaniem mieszanki i ryzyko pasozytów po 30min namaczaniu drastycznie spada. Ozon wybija jakieś 98% bakteri, wirusów i pasożytów przy odpowiednim stężeniu.
Wiesz, to już lepiej gotuj to mięso. Naprawdę nie ma sensu byś karmiła koty BARFem przy takim podejściu do surowego mięsa. Uważam, że by karmić BARFem trzeba być absolutnie pewnym, że to jest najlepsza droga. Jeśli nie pozbędziesz się strachu przed patogenami w mięsie, to nie zaczynaj barfować. I nie piszę tego w żadnym razie złośliwie, po prostu daję Ci dobrą radę. Nie chcę też byś później obwiniała BARF o każdą najmniejszą niedyspozycję twoich kotów, dzieci lub innych członków rodziny. Będzie lepiej dla Ciebie, jeśli będziesz kotom gotować. Możesz takie gotowane mięso także suplementować, ale o szczegóły pytaj w innych działach.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 796 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-16, 19:26
Ja też jestem bardzo...wrażliwa...na świadomość, że mogę mieć robaki, ja lub koty.
Po przyjściu do domu, najpierw chowam buty, potem myję ręce (to grzybicą mnie tak nastraszono te 24 lata temu, wtedy grzyb to był praktycznie wyrok dla hodowli ).
No ale...stwierdzone robaki były raz jeden, i to dopiero ok rok temu. A karmię surowym mięsem od samego początku, czyli właśnie te 24 lata już. Przez pierwszych 16 lat miałam też Sunię, która oczywiście nie myła łap po powrocie do domu :) i potrafiła zjeść różne "smakołyki" na trawniku czy w śmietniku (nie pozwalaliśmy, ale...). W młodości też z upodobaniem tarzała sie w każdej napotkanej padlinie...fuj.
I też robaków nie miała, w ogóle poza ostatnimi 2 latami życia, była zawsze zdrowa. Też jadła surowe mięso :)
Izzy [Usunięty]
Wysłany: 2014-12-04, 17:32
Jeśli chce podawać surowe mięso kotce, to najpierw dobrze jest je zamrozić, by nie było tych pasożytów? Nie chcę by kotka miała pasożyty, bo ja często ją dotykam i rak co pięć minut myć mi się nie chce.
Mrozić czy nie? :)
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2014-12-04, 21:00
sama musisz zdecydować, ja nie widzę potrzeby, kupuję mięso "dla ludzi" i wierzę, że prawdopodobieństwo pasożytów jest zminimalizowane kontrolą weterynaryjną,
duża część ludzi na forum też nie mrozi
inną sprawą jest to, że moje koty w większość przypadków jedzą jednak przemrożone mięso, dlatego, że robię mieszanki z ok. 10 kg miesa
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum