Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-20, 11:28
Ja tylko wtrącę swoje dwa grosze odnośnie szczotek. Mój pies przetestował z 20 rodzajów szczotek przez swoje 6-letnie życie. 2 miesiące temu kupiłam furminator i okazał się być zbawieniem. Charlie kładzie sie, nadstawia i pręży do drapanka. Nawet nie wiecie ile nerwów uratowanych.
Kotu kupiłam też kilka rodzajów szczotek, jako że delikatniejsze stworzonko. No i jednak wizja zakłaczenia... Zaczynałam od takich miękkich, wiecie, jak dla dzieci. Potem były szczotki z kulkami na końcach. Ogółem bez szału. Parę dni temu wpadłam na pomysł, by wypróbować na nim psi furminator. Mam duży, dla psów długowłosych, więc musiałam podejść do tematu mega ostrożnie. Ale o dziwo Bazyl też się rozpłaszczył z lubością.
Czuję się, jakbym reklamowała produkt, ale serio, to urządzonko jest idealne. Z psa wydziera kłaki, z kota delikatnie ściąga luźną sierść. Warto zainwestować tę niecałą stówkę. Zwierząt z pewnością czesanie nie rani, o ile nie przyciska się do skóry.
Co do odkładania mieszkania - tylko turboszczotka.
Barfuje od: 28.04.2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 18 Kwi 2013 Posty: 1216 Skąd: UK
Wysłany: 2016-04-20, 12:45
Ja raz nie dałam do mieszanki łupin babki i skończyło się na potężnym zakłaczeniu i podawaniu pasty odkłaczającej przez kilka dni... nie wiem, która opcja jest lepsza.
Także do mieszanki dodaję, ale w niewielkich ilościach, na 3 tygodnie (ok 6kg mięsa) to jakieś 2-3 łyżeczki; a i tak zdarza mi się podawać coś ekstra na kłaki, bo w kupie sporo wychodzi.
Kocur ostatnio zrobił potężną zwrotkę z kłaków. Zrobił to w kuwecie, więc przez chwile myślałam, że znowu mu coś zaszkodziło, aż do mnie dotarło, że to są "tylko" kłaki
Koty oczywiście są wyczesywane regularnie (w tym furminatorem). Fena leni się na potęgę ostatnio. Z Hymena praktycznie nic nie wychodzi, a futro ma tak mięciutkie i lśniące jak chyba jeszcze nigdy
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2016-04-21, 16:54
Ja obserwuje koty, ich kupy i ewentualnie zwrotki - jak mam podejrzenia, że coś jest na rzeczy, to przez kilka następnych posiłków do każdej miseczki dodaję szczyptę babki i trochę więcej wody.
(Ale też moje potwory w większości jedzą whole prey z futerkiem i piórami, w sumie to też im pewnie pomaga wymiatać regularnie kłaki.)
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-07-14, 12:19
Okej, nastał problem. Mój kot przechodzi proces "odpierzenia", więc sypie się z niego garściami. Zamówiłam cały karton pasty odkłaczającej i bęc. Spóźnia się 2 tygodnie Od 5 dni jesteśmy bez. Stoję w oknie i wyczekuję kuriera.
Ale nie to jest największym problemem. Bazyl zaczął wymiotować. Nie wiem czy mam to wiązać z brakiem pasty, czy raczej problemem przewodu pokarmowego? Nie chcę go wlec do weterynarza bez powodu, pomyślałam, że najpierw spytam was o zdanie.
Kilka razy wykonał "rzyganie na sucho" a la kot ze shreka. Spodziewałam się, że coś wypluje, ale nic. Tylko raz pojawiły się żółte wymioty z odrobiną włosów. Przedwczoraj w nocy zwymiotował BARFem, było w tym trochę kłaków, ale bez szału. Wczoraj spokojnie. Teraz, przed chwilą, oddał całą zawartość miski. Poza tym biega jak szalony, wariuje, skacze po meblach, apetyt jakby rok jedzenia nie widział, czyli w normie.
Czy to możliwe, że tak szybko go zatkało przez włosy? Czy raczej mieszanka się zepsuła (robiłam 3 tyg temu)? A może coś jeszcze innego?
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 17 razy Dołączyła: 01 Paź 2011 Posty: 1532
Wysłany: 2016-07-14, 13:47
majka91,
nie chcę Cię straszyć moim wpisem (nie odbieraj tego w ten sposób, ale potraktuj poważnie), ale moim zdaniem (m.in. na bazie doświadczeń oraz czytania na temat symptomów różnych schorzeń, w tym wypowiedzi weterynarzy naukowców) powtarzające się kilkukrotnie wymioty w krótkim czasie, czy to samą pianą, czy niestrawionym pokarmem (a czasem nawet pozornie niewinne jednorazowe) nie powinny być lekceważone i powinno się poszukać ich przyczyny. Często niestety lekceważone są, bo przyjęło się uważać, że u kota to normalne, a powodem na pewno albo zakłaczenie, albo zmiana diety, co też może, ale nie musi być prawdą, i że za chwilę wszystko przejdzie i sytuacja wróci do normy.
Niestety nierzadko wymioty zwiastują początki jakiejś choroby przewlekłej: nerek, zapalenia trzustki czy wątroby, żoładka, czy nadczynność tarczycy - tu raczej u starszych zwierząt. Choć po ich ustaniu, sytuacja rzeczywiście niby wraca do normy, a czujność opiekuna zostaje uśpiona i w ten sposób może on przeoczyć początki choroby przewlekłej, bo przecież w pierwszych fazach pojawienia się schorzenia zwierzę pozostanie okazem zdrowia i całkiem długo może nim być, a wiem to na przykładzie moich własnych.
Ja nigdy nie lekceważyłam wymiotów u swoich kotów i zawsze przeprowadzałam szeroką diagnostykę z pełnym badaniem krwi, moczu i USG u dobrego operatora. Niestety moja intuicja mnie nie zawodziła. Zwykle zwiatowały późniejszy problem. Dlatego staram się ostrzegać.
Tak na marginesie, nawet jeśli wymioty u Bazylka wystąpiły rzeczywiście na skutek zakłaczenia, to należy nad tym zapanować, bo wymioty bardzo podrażniają trzustkę, co nawet jeśli nie teraz, to z czasem może skutkować stanem zapalanym tego organu (który występuje u kotów zdecydowanie dużo częściej niż jest diagnozowany, akurat po nerkach przerabiam tematy trzustki i wątroby), o utracie cennych elektrolitów nie wspomnę.
Ponieważ Twój kotek należy do problematycznych (czytałam o jego problemach z oczkiem, leczeniu, a leki nigdy nie są obojętne dla zdrowia i pozostawiają w organizmie swój ślad), a do tego jest rasy predystynowanej do chorób nerek (wielotorbielowatości, która przechodzi w PNN), to może warto zachować czujność mimo jego młodego wieku, ale przecież młode zwierzęta też mogą chorować, choć statystycznie częściej zdarza się to tym w wieku starszym.
Nie chodzi mi o to, abyś poleciała od razu do weta, aby nafaszerował kota lekami w ciemno, raczej postawiłabym na porządne badania (tylko szeroki profil krwi + diagnostyka obrazowa, mocz, etc. ). I nie chodzi o to, abyś pędziła robić badania na sygnale, ale warto pomyśleć o szerokiej diagnostyce przy planowaniu profilaktycznego najbliższego przeglądu. Samo badanie krwi, nawet najszerszy profil diagnostyczny, to niestety za mało. To też moje doświadczenia i opinie najlepszych weterynarzy na bazie ich doświadczeń z pacjentami.
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-07-14, 14:01
Margot, dziękuję Ci za obszerną odpowiedź. Faktycznie przyjmuje się trochę, że czasem zwierzęta wymiotują (bo i psy przecież czasem potrafią oddać i zjeść). Więc z tą uśpioną czujnością mega racja. Na szczęście należę do panikar, więc trzecią noc spałam niespokojnie, nasłuchując czy Bazyl nie wymiotuje gdzieś pod kanapą i stąd te 4 dni wydawały mi się już takie niepokojące... Nie sądziłam jednak, że może to być objaw tak poważnych rzeczy.
Kuriera nastraszyłam i przyjechał, z solidnym zapasem pasty (6 tub 200ml). Z kłakami powinno być więc od teraz ok.
Natomiast badanie krwi zdecydowanie zrobię, wraz z poleconą przez ciebie dodatkową diagnostyką. Jak wyjdą dobre wyniki, to będą to i tak bardzo dobrze wydane pieniądze!
No i z tym leczeniem oczu - co racja to racja, na pewno nie obyło się to bez efektów. Tyle kropli i leków co Bazyl naprzyjmował... niejedna emerytka by się mogła poszczycić.
Dzięki jeszcze raz! Wiem o co prosić na badaniu i na co zwrócić uwagę!
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2016-07-14, 20:34
U mnie przy 3 kotach też pawik trafia się dość często, ale w pawikach na szczęście zazwyczaj są szczury z kłaków, kawałki trawy pampasowej, którą gdzieś wygrzebią pod meblami i zjedzą albo coś innego mało jadalnego.
Ostatnio po powrocie z pracy znalazłam ukrytego pieczołowicie pawia z połkniętym w całości piórem prawie 10-centymetrowej długości z wędki z piórkami z Zooplusa (działalność Rico tutaj wyczuwam, bo to wielbiciel piór w każdej postaci).
Zastanawiam się tylko jak Tosiek strawił tydzień temu przepiórkę, którą zeżarł całą z piórami (z kolegami oczywiście się nie podzielił, a przepiórka była ostatnia) - w kupach nic nie było widać, a i zwrotów górą też nie było
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-07-15, 10:04
10 centymetrowe pióro. Nie wyrabiało na zakrętach w kiszkach, wiec musiało wrócić. To jest jak jakaś historia z TV.
A Bazyl do ogromnej dawce pasty w końcu przyjął posiłek w całości (wczorajszą kolację) i nie wygląda na to, żeby dzisiejsze śniadanie miało wrócić. Więc łudzę się, że to może jednak to. Ale badania i tak zrobię, bo już tylko o tym myślę.
u nas też przy 3 kotach pawiki się zdarzają. zwykle albo zawierają kłak albo tylko trawę. pasty odkłaczającej staram się nie dawać, chyba że widzę, że od dłuższego czasu któryś pawika nie miał i coś mu doskwiera.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2016-07-15, 16:38
Powtórzę się - z jednej strony dajesz kotom to, co najlepsze - czyli barf. A z drugiej ich układy pokarmowe powlekasz paskudztwem, które sprawia, że one nie są w stanie przyswoić wartości odżywczych z diety. Organizm oszczędza na tym, co najmniej potrzebne, bo ma tych wartości za mało - czyli na futrze. Koty linieją bardziej, więc i zakłaczają się bardziej. Więc dalej podajesz pastę. Błędne koło.
Ja past nie używam. Doraźnie babkę płesznik lub gotowane szparagi, gdy widzę, że jest problem.
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2016-07-15, 18:55
...Dokładnie tak jest jak mówi Ines...
Ja też past nie używam i też jak trzeba to babkę płesznik lub mielone siemie lniane.
Moje kudłaje wolą jednak trawkę zwłaszcza te ostrą ... potem tylko mokre szczury z trawą zbieram z podłogi...
dokładnie, dziewczyny dobrze napisały.
podając pastę przewód pokarmowy powleka się lepką mazią, która utrudnia wchłanianie pożywienia. nie mówiąc o tym, że to sama chemia te pasty.
dziś jak na zawołanie MEGAkłak na podłodze. ale to dobrze, lepiej góra niż dołem.
babkę albo colon też od czasu do czasu dajemy.
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 25 Lis 2014 Posty: 209 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-07-16, 23:10
Ines napisał/a:
Ja past nie używam. Doraźnie babkę płesznik lub gotowane szparagi, gdy widzę, że jest problem.
Szparagi są the best. Kroisz, mielisz, podajesz w całości?
_________________ – Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum