bura4
Barfuje od: 1998
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 18 Lip 2012 Posty: 327 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2014-04-13, 16:43
No ja powiem, że dla mnie życie bez mąki i pieczywa to nie problem. Lata bezglutenowej diety i jedzenia czegoś na kształt chleba jednak powodują, że chleb, buły czy makaron a już nie mówiąc o ziemniakach nie robią na mnie żadnego wrażenia i nie są żadnym problemem, a w zasadzie ich brak. Za to brak słodkiego zastępuję miodem, i to jedyny mój "grzeszek". Plus zjadam warzywa i owoce, raz więcej raz mniej. Na takim żywieniu jak na razie schudłam 7 kilo i czuję się świetnie, chyba że zgrzeszę, wtedy mam kaca. Autentycznego kaca, co ciekawe. Ale jeszcze z ciekawostek, zaczynają mi się odzywać dawno zapomniane problemy z kręgosłupem i kolanem. Mam nadzieję, że są przejściowe.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-04-13, 17:10
O właśnie - kac to dobre określenie. Po zgrzeszeniu mam jedno wielkie zatrucie organizmu. I dobrze!!! Może wreszcie się nauczę.
Ja sobie liczę tylko jednostki chlebowe tak bardzo na oko, żeby wiedzieć, ile zjadam węglowodanów. Ale wkrótce chyba przestanę, bo i tak zjadam ich o połowę mniej, niż dozwoloną ilość poza tym po prostu jem, jak jestem głodna i to, na co akurat mam ochotę z dozwolonych produktów, a zwykle mam ochotę na mięso. Staram się mieć zawsze w lodówce i drób i bydło lub trzodę i wybieram sobie to, na co mam akurat smaka. Jak czuję, że "coś bym zjadła", ale właściwie nie jestem głodna, to sięgam zwykle po jajko.
Moim podstawowym grzeszkiem jest piwo - uwielbiam jego smak, więc sobie pozwalam na jedno jasne piwko raz w tygodniu (choć ostatnio nawet rzadziej). Akurat po piwie kaca mnie mam ale wiem, że to i alkohol i słód ze zbóż, więc nic dobrego. Ale dzięki temu mam większą motywację, by zrezygnować z pozostałych grzechów - aby móc z w miarę spokojnym sumieniem zachować sobie ten jeden jedyny
Ale gdyby ktoś wynalazł piwo bezalkoholowe wciąż smakujące tak pysznie jak prawdziwe piwo, to bym go chyba ozłociła! Niestety ze względu na sposób warzenia piwa jest to chyba niemożliwe. Zrezygnowałam jednak całkowicie z piw górnej fermentacji (które bardzo lubię...) na rzecz lżejszych i mniej alkoholowych lagerów.
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2014-04-13, 17:16
Ines, przestaw sie na lekkie wina owocowe. Ja zaczęłam sama robić. Choc akurat moje pierwsze "lekkie" nie wyszło haha
Ale np taki cydr. Fermentowany sok jabłkowy, bez dodatków cukru ani niczego takiego. Napój przedni i w sumie barfny
Niedosładzane "wina", czyli słabiaki po kilka % - tyle, ile cukru w samych owocach. Planuję na przyszły rok takich porobić
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-04-13, 17:22
Dziękuję Ciociu, ale mi nie chodzi o alkohol. Tego alkoholu mogłoby w piwie w ogóle nie być. Nawet mi w sumie w pewnym sensie przeszkadza. Ja po prostu uwielbiam smak piwa. To chyba najpyszniejsza rzecz, jaką mogę sobie wyobrazić. Lubię od wielkiego dzwonu wypić sobie lampkę wina, cydr też czasem gościł u mnie w domu (bardzo lubię cydr do potraw z gęsi). Ale na te napitki mam ochotę bardzo sporadycznie. Piwo, gdyby nie alkohol, mogłabym pić codziennie.
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2014-04-13, 17:26
A to insza inszość. Ja bez piwa mogę spokojnie. Win gronowych nie lubie ale owocowe jak najbardziej. Cydru "kupnego" nie zdzierżę nawet zapachu (lacznei z tym, że M ma zakaz zbliżania się do mnie na metr po wypiciu tego świństwa) - ale własny - jak najbardziej
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-04-13, 17:31
Do domowego wyrobu trunków potrzeba zdaje się cechy, której ja nie mam ani odrobiny... cierpliwości ja bym chciała wszystko, żeby było już! I tu barf jest dla mnie idealny - nie czekam 3 godziny, aż się mięcho wypiecze na wiór. Po krótkiej obróbce termicznej zjadam w połowie surowe. Tak, jak najbardziej lubię
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2014-04-13, 17:42
Normalnie jak wino. Sok, drozdże i już. W zasadzie drożdży dodawać też nie trzeba bo już są w owocch (o ile owoce sama zbierasz, nie jakieś sklepowe pryszkane, szorowane itd).
Po zakończeniu fermntacji można dodać trochę cukru i drożdży i zamknąć szczelnie (czyli bez rurki fermentacyjnej) - wtedy wychodzi lekko gazowane. Ale to trzeba mieć do tego naczynie, które wytrzyma ciśnienie
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2014-04-13, 18:01
Ocet też robię i uwielbiam. Z tym, że ja ocet robie dopiero z cydru właśnie. Najpierw fermentuję sok a potem dopiero go "odkrywam" i pozwalam na "fermentację" octową
Bardzo lubię dodawać sobie odrobinę tego octu do wody. Moje dzieci tez lubia taki "soczek" bardzo. POza tym używam go do robienia majonezu
W tym roku zamierzam więcej zrobić w ogóle. W jednym z ogrodów okolicznych rosnie piękna, dzikawa jabłonka - obsypana owocami. W zeszłym roku 20kg z niej zebrałam i nie ogołociłam (żeby nie było - zapytałam czy mogę)
Część poszła na przetwory (jabłko z jarzębiną) część na wino a część na ocet.
Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 663 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-04-13, 21:21
Ines napisał/a:
Ale gdyby ktoś wynalazł piwo bezalkoholowe wciąż smakujące tak pysznie jak prawdziwe piwo, to bym go chyba ozłociła! Niestety ze względu na sposób warzenia piwa jest to chyba niemożliwe.
Ines, ile dasz złota, jeśli podpasuje ci to piwo? Erdinger pszeniczny: http://sklep.bezalkoholow...alkoholowe.html Według mnie to piwo bezalkoholowe smakujące jak piwo, ale bez procentów. Co prawda jest pszeniczne (gluten) i kosztuje nieco więcej niż zwykłe piwo, ale za tę jakość naprawdę warto zapłacić od czasu do czasu. Gdybyś chciała spróbować, to dam ci namiar na sklep we W-wiu, gdzie jest dostępny, bo w normalnym sklepie próżno go szukać.
Innych tzw. piw izotonicznych nie próbowałam, bo ja ogólnie nie przepadam za piwem.
Ostatnio zmieniony przez Komanka 2014-04-13, 21:50, w całości zmieniany 1 raz
Macie problemy z tymi alkoholami ja mam lepiej - wina nie mogę, bo zatoki (powoduje obrzęk i od pewnego czasu nawet odrobina kończy się silną opuchlizną), a innych - bo herpes; cukru, glutenu i w ogóle zbóż oraz orzechów, kawy, kakao i herbaty też nie mogę oraz cytrusów - z w/w powodu. Dokładniej to mogę mięso, nabiał (dokładniej to jajka i zsiadłe mleko lub żółty ser), warzywa i większość owoców oraz miód. Koniec listy. Wszystko inne oznacza taką opuchliznę twarzy (szczególnie powiek) plus obrzęk dający zdrętwienie jak po znieczuleniu u dentysty - nie mam dylematów, czy chcę coś jeść, czy zrezygnować - każdy grzech zostaje w kilka godzin przykładnie ukarany (i działa - coraz rzadziej próbuję grzeszyć). Ale za to napój imbirowy mogę i to dużo (starty imbir parzony 10 minut, do tego łyżeczka miodu i odrobina soku z cytryny) - polecam: pyszny
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum