BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
BARF dla ludzi?
Autor Wiadomość
AniaR 


Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 447
Skąd: z daleka
Wysłany: 2012-11-14, 15:59   

dagnes napisał/a:
Zawsze możesz powiedzieć, że dany produkt bardzo Ci szkodzi i nie możesz go jeść. U mnie to wygląda tak - wszyscy znajomi i rodzina zostali poinformowani, że nie jadam zbóż bo mam po nich poważne problemy jelitowe i po zjedzeniu nawet niewielkiej ilości choruję przez kilka dni.

Od jakiegos czasu w moim przypadku to prawda. Odchorowuje chlebek itp. Ale ja nie jem zboz juz od kilku lat, organizm pewnie sie odzwyczail i reaguje na zboza biegunka. A kliedys moglam jesc chleb z chlebem i chlebem zagryzac.
dagnes napisał/a:
Wiem z doświadczenia własnego i innych, że wdawanie się w ideologiczne dyskusje o tym dlaczego nie jem jakichś pokarmów jest bez sensu, bo tylko zrobi ze mnie dziwaczkę lub wariatkę w ich oczach, a także będą na siłę mnie przekonywać, że jestem w błędzie i nie przestaną tego robić nigdy.

A tym sie nie przejmuje, mam opinie osoby "innej" (lagodnie powiedziawszy), wieksze mam problemy niz opinia wariatki. ;-)
_________________
http://www.garnek.pl/aniar/a
 
 
zenia 
BARFny Hodowca


Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 1134
Wysłany: 2012-11-14, 16:10   

Cytat:
Zeniu, ja myslę że to nie aż taki problem. Zawsze możesz powiedzieć, że dany produkt bardzo Ci szkodzi i nie możesz go jeść.


no mamie ktora mnie zna od podszewki tego nie powiem
zaraz powie że znowu sie odchudzam :-|
 
 
AniaR 


Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 447
Skąd: z daleka
Wysłany: 2012-11-14, 16:14   

Nietolerancja na skladniki pozywienia moze sie rozwinac/ujawnic pozniej w ciagu zycia.
_________________
http://www.garnek.pl/aniar/a
 
 
zenia 
BARFny Hodowca


Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 1134
Wysłany: 2012-11-14, 16:20   

nie w ciągu dwóch dni :lol:
zaraz powiedziałaby że to pzrez to moje odchudzanie 8-)
 
 
AniaR 


Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 447
Skąd: z daleka
Wysłany: 2012-11-14, 17:45   

Do Swiat jeszcze ponad miesiac. Mozesz powoli przygotowywac mame, narzekajac, ze sie zle czujesz po tym, czy po tamtym. Dla chcacego nic trudnego.
_________________
http://www.garnek.pl/aniar/a
 
 
Maciejka 

Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-15, 02:19   

Ot problem. Jak przeżyć Święta? :shock:
Najlepiej zrobić je u siebie.
Wtedy goście będą musieli jeść różne nasze wynalazki aby nie obrazić gospodyni :twisted: .
 
 
Annazoo 


Barfuje od: 14.04.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 2 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 09 Kwi 2012
Posty: 211
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-15, 07:40   

Maciejka napisał/a:
Ot problem. Jak przeżyć Święta? :shock:
Najlepiej zrobić je u siebie.
Wtedy goście będą musieli jeść różne nasze wynalazki aby nie obrazić gospodyni :twisted: .

Mam problem z tym, bo jak próbuję odstawić węgle, to zupełnie nie mam pomysłu na dania.
Monotonia mnie zabija. Przypomina mi to mękę z Dukanem.
Rzućcie jakimś pomysłem albo linkiem, pięknie proszę :kwiatek:
  Zaproszone osoby: 2
 
Sojuz 
Ekspert


Barfuje od: 09.2012
Pomógł: 10 razy
Wiek: 30
Dołączył: 06 Sie 2012
Posty: 1432
Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-11-15, 09:49   

Co ja ostatnio BARFnego jadłem :-P ?

Sałatka warzywna (5 minut roboty)
-pół marchewki
-pół pietruszki
-pół rzepy
-cała papryka słodka
Wszystko posiekać wedle uznania, gotowe :food: Danie mocno sycące

Przekąska z piersi kurczaka
-10dag piersi z kurczaka
-1 liść świeży liść bazyli (smak podobny do grillowanej piersi) lub 3 wiązki świeżego koperku (smak grzybopodobny)
posypać mięso bazylią, zjeść w całości lub pokroić w kotki (dla tych, którzy wolą użyć sztućców ;-) )
Instrukcja spożywania: włożyć liść bazyli /3 wiązki kopru do ust i zacząć konsumować mięso.

Szykuję się na konsumpcję surowych podrobów drobiowych (serca, żołądki, wątróbki), ho ho... :mrgreen:
_________________
Naturalne stało się sztuczne, a prawdę uznano za kłamstwo.
 
 
zenia 
BARFny Hodowca


Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 1134
Wysłany: 2012-11-15, 10:28   

ja jestem fanka sushi
można ???
w końcu jest tam ryż biały
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4838
Wysłany: 2012-11-15, 14:00   

Zeniu, jako przekąska sushi jest OK, ale na pewno nie jako danie główne i w dużej ilości, bo jednak ten ryż jest dominujący w potrawie.

Annazoo napisał/a:
Monotonia mnie zabija. Przypomina mi to mękę z Dukanem.

Monotonia? :shock:
To na "normalnej" neolitycznej diecie jest monotonia! Codziennie chleb i ziemniaki, chleb 2-3 razy dziennie, a ziemniaki czasem zastępowane makaronem lub ryżem, co i tak na to samo wychodzi bo to sama skrobia. Ludziom wmówiono, że jedząc tylko zboża mają urozmaiconą dietę, a to jest jedno wielkie złudzenie. Bo czym różni się chleb od bułki, a bułka od ciastka, a to wszystko od makaronu? Niczym. A ziemniaki czym różnią się od ryżu? Niczym. Do tego sos na mące. No proszę, to ma być urozmaicenie? Albo zbożowe płatki śniadaniowe czym różnią się od chleba? Też niczym. No więc jaka tu różnorodność? Cała dieta to skrobia z glutenem. No ale jeszcze są przecież soki z kartonika ;-) . 100% cukru z wodą :-P .

To właśnie na diecie, którą ja nazywam "zmodyfikowaną dietą paleo" jest ogromna różnorodność pokarmów i składników odżywczych. Moja dieta jest wg. mnie bardzo urozmaicona i kolorowa. W końcu mamy do dyspozycji całą gamę mięs i podrobów, żadna część zwierzaka nie jest niejadalna! Do tego całe mnóstwo ryb i owoców morza, jajka z różnych zwierząt, rozmaite tłuszcze i łoje, świeże owoce, warzywa, zioła i przyprawy. Mało? Można jeść przez miesiąc codziennie coś innego! Albo i dłużej, jak ktoś ma fantazje twórczą.

Nie dziwię się, że na diecie Dukana przechodziłaś męki. Jedzenie samego najchudszego mięsa byłoby i dla mnie katorgą. Np. taka pierś z kurczaka bez skóry to koszmar, smakuje jak trociny :-x . Oczywiście ugotowana, bo na surowo to pewnie jednak lepiej, choć bez dodatku jakiegoś fajnego surowego tłuszczyku to ja bym i tak jej nie wcisnęła. Tłuste, poprzetrastane mięsa i mięsa z dodatkiem różnych tłuszczów są smaczne i aromatyczne, można się nimi zajadać i nigdy nie mieć dość ponieważ nośnikiem smaku jest tłuszcz a nie białko. Tak to Natura urządziła, że cały smak mięsa zawiera się w jego tłuszczu właśnie dlatego, by tłuste było preferowane, bo tylko tłuste zapewniało przeżycie jaskiniowcom (ale to samo dotyczy oczywiście zwierząt drapieżnych).

Trudno byłoby mi tu podać przykłady potraw bo nie wiedziałabym co wybrać, jest ich takie mnóstwo. Ale wszelkie kombinacje tłustych mięs na zimno i na ciepło to już ogrom posiłków. Do mięs na ciepło najlepiej pasują mi surówki z takim moim sosem a la vinegret, który sporządzam z soku z cytryny, czosnku, ziół, oleju lnianego i soli. Z taką surówką to i mięsa potrafię więcej zjeść ;-) . Mięsa na zimno robię jako przekąski lub do sałatek - gotuję ciasno uciśnięte w garnku z niewielką ilością wody, solą i ziołami jakiś tłusty kawałek mięsa, bardzo powoli. Potem do lodówki i mogę odkrawać po plastrze i nawet zabrać ze sobą wychodząc, zamiast cywilizacyjnych kanapek. Robię też z takiego mięsa sałatki przeróżne, z dodatkiem jajek, warzyw lub owoców oraz przeróżnych sosów lub samodzielnie zrobionego majonezu na żółtkach i oleju lnianym. Sosy mogą być przeróżne, ważne by ich podstawą był tłuszcz, bo to on nadaje aromat. Dodatki ziołowe czy inne mocne smaki wedle uznania i fantazji. Jako przykład takiego dodatku, który świetnie komponuje się z mięsami oraz owocami morza, także na zimno, jest znalezione kiedyś na necie masło pomidorowo-czosnkowe. Tutaj przepis:
http://www.marksdailyappl.../#axzz2CHgLjHVm
Wariacje na temat tego masła mogą być różne, każdy ma inne upodobania więc można sobie doprawiać jak się chce. Mając tego typu dodatki, to nawet jedząc codziennie takie samo mięso nie ma szans na nudę i monotonię.
Z ryb i jajek również można sporządzać przeróżne potrawy, można na zimno i na ciepło, można mieszać je ze sobą i robić sałatki jakie kto chce.
No ale mistrzostwem świata są i tak dla mnie krwiste tłuste steki oraz kotlety jagnięce (te z T-kością) podsmażone na klarowanym maśle lub łoju z dużą ilością czosnku :food: . Oraz wszelkie podroby przyprawiane ziołami i takie rarytasy jak np. móżdzek z jajkami. Ech, już więcej nie piszę bo mi ślinka leci... ;-)
Aaaa, no i tatary z różnych surowych mięs, czasem z sercami :-D . Choć np. taki sznycel cielęcy to jadam na surowo tylko pokrojony w kawałki i bez żadnych dodatków. Smak jest tak niebiański, że nie psuję go niczym :hura: .

Tutaj masz trochę przepisów na dania jaskiniowców:
http://cavemanforum.com/recipes-and-meal-photos/

Tutaj kilka tradycyjnych surowych potraw:
http://www.rawpaleodietfo...ishes-(w-pics)/

Pobuszuj też na tej stronie:
http://paleodietlifestyle.com/

Masz tam przepisy:
http://paleodietlifestyle.com/paleo-diet-recipes/
Plan na 14 dni:
http://paleodietlifestyle.com/paleo-meal-plan/
Możesz też zamówić książkę kucharską paleo:
http://paleodietlifestyle.com/paleo-recipe-book/

Na tej stronie, po zarejestrowaniu się otrzymasz dostęp do dwóch książek kucharskich tzw. diety primal, która jest zbliżona do paleo i można wiele rzeczy wybrać:
http://www.marksdailyappl.../#axzz2CHgLjHVm
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Annazoo 


Barfuje od: 14.04.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 2 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 09 Kwi 2012
Posty: 211
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-15, 15:13   

:mrgreen:
Monotonia, bo najpierw odstawiłam węgle, a nie było czasu pomyśleć, co w zamian. I jem chyba wciąż to samo.

A co z owocami? Można w końcu? Bo one mają fruktozę, która uszkadza cholesterol, który uszkadza musk :lol: (Naczytałam się na Nowej Debacie...)

Dzięki za linka, choć na razie na surowo nie mogę. Nieco niedosmażona wątróbka lub wołowina to na razie mój próg.
Ugryzłam tytułem próby surowego łoju cielęcego ale nie mogłam przełknąć...
  Zaproszone osoby: 2
 
zenia 
BARFny Hodowca


Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 1134
Wysłany: 2012-11-15, 15:32   

ja tam tłuszczu łoju na surowo też niet
ale watrobka indycza połsutowawa na parze OK
wlasnie zżarłam pierś na masle lekko i rzodkiew tartą japonską ta duża z kleksem majonezu
a ostatnie dni huttttrtowo śledż w oleju lnianym
obżarta jestem po pachy ogolnie
i 2,5 kg wagi w dół
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4838
Wysłany: 2012-11-15, 17:05   

Zeniu, gratuluję sukcesu w obżarstwie i jednoczesnym zrzucaniu wagi :-D .
I niech ktoś teraz powie, że trzeba się głodzić by schudnąć!

Annazoo napisał/a:
A co z owocami? Można w końcu? Bo one mają fruktozę, która uszkadza cholesterol, który uszkadza musk :lol:

Jasne, że można ale nie w takich ilościach jak zalecane przez oficjalną "dietetykę". Oczywiście wyłącznie na surowo z dbałością o zachowanie ich różnorodności, a zjadając owoce zawierające małe pestki najlepiej jest jeść je wraz z nimi (trzeba pestki porozgryzać, wiem, są gorzkie ;-) ).
Ten problem z fruktozą dotyczy sytuacji gdy dodajemy dodatkową fruktozę do pokarmów (wysokofruktozowy syrop kukurydziany, słodzenie fruktozą bo "nie podwyższa poziomu glukozy we krwi" i tym podobne szaleństwa), przejadamy się owocami i w dodatku jemy mnóstwo innych węglowodanów. Jeśli fruktoza zawarta jest naturalnie w owocach, to znaczy że tak ma być i tak jest dobrze, do czegoś jest potrzebna. A konkretnie do tego, że bardzo ładnie zamienia się w tłuszcz w wątrobie. To oczywiście nie problem jeśli ogólnie jemy niskowęglowodanowo, bo niski poziom insuliny nie pozwoli na gromadzenie tego tłuszczu dłużej niż przez chwilę, by potem organizm go spalił. Nasi przodkowie gdy jedli jesienią więcej owoców, to gromadzili więcej tkanki tłuszczowej na zimę i to było korzystne. Dziś jemy owoce przez cały rok, ale dlatego nie powinno ich być w diecie zbyt dużo.
Jak to powiedział mądry uczony: "wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną - to dawka czyni truciznę". I dokładnie tak jest z fruktozą.

Annazoo napisał/a:
Dzięki za linka, choć na razie na surowo nie mogę.

Ale przecież moje linki, oprócz jednego, nie dotyczą potraw z surowego mięsa :-) .

AniaR napisał/a:
Odchorowuje chlebek itp. Ale ja nie jem zboz juz od kilku lat, organizm pewnie sie odzwyczail i reaguje na zboza biegunka. A kliedys moglam jesc chleb z chlebem i chlebem zagryzac.

Nie, organizm się nie odzwyczaił tylko zaczął właściwie reagować na toksynę. Zdrowy organizm robi wszystko by wydalić toksyny bez wchłonięcia ich do krwiobiegu i dlatego wywołuje biegunkę. Chory organizm nie może sobie na to pozwolić bo straciłby za dużo energii i cennych, będących w niedoborze składników odżywczych, więc wchłania toksyny i gromadzi je np. w stawach oraz innych tkankach, niejako "na potem" by wydalić gdy sam się wzmocni. A że to nigdy nie następuje, to taki np. gluten, jeśli nie wywołał widocznej przewlekłej reakcji alergicznej np. na skórze, wywołuje zapalenie stawów. I mamy "z niczego" RZS, którego medycyna nie potrafi leczyć. Albo np. "nagle" dostajemy choroby Hashimoto. Co szczęśliwsi obywają się jedynie takimi "lekkimi" schorzeniami jak zespół jelita drażliwego.
Aniu, wygląda to tak, że dzięki dobrej diecie jesteś zdrowsza i twój organizm potrafi prawidłowo reagować. Najprawdopodobniej zdążył się też już oczyścić z glutenu. Niestety u większości, którzy "przywykli" do toksyny od małego dziecka sytuacja jest podobna jak u anegdotycznych ludzi, którzy padli ofiarą ludożerców: wrzuceni do kotła z lekko ciepłą wodą, pod którym rozpalono ognisko, tak długo zażywali przyjemnej, coraz cieplejszej kąpieli, że nie zauważyli kiedy się ugotowali. Gdyby zostali wrzuceni od razu do wrzątku, to wyskoczyliby z gara natychmiast z krzykiem. Tak właśnie działają toksyny, które wprowadzamy do organizmu powoli przez lata, małymi dawkami, aż w końcu jest za późno.

Mi organizm dawał sygnały przez długie lata, których ja jednak nie potrafiłam właściwie odczytać. Cierpiałam na ten tzw. syndrom jelita wrażliwego, raz silniejszy, raz słabszy, miewałam na skórze maluteńkie ale za to mocno swędzące wypryski, które pojawiały się "bez przyczyny", a najgorsze, to gdzieś od wieku 28-30 lat miewałam w nogach lekkie drętwienie połączone z uczuciem jakby opuchlizny, której nie było jednak widać. Lekarze podejrzewali jakieś zatory żylne, wewnętrzne żylaki i inne takie. Oczywiście niczego takiego nie było. Wyobraź sobie, że po całkowitym odstawieniu zbóż przeszły mi bóle i drętwienia nóg, jelita zaczęły normalnie pracować i już od dawna nie miałam żadnych wyprysków na skórze. Jelita naprawiały się najdłużej, trwało to chyba ze 2 lata zanim objawy całkowicie znikneły, ale drętwienie nóg przeszło prawie jak ręką odjął. Później nie raz, niedowierzając, robiłam sobie test prowokujący te objawy zjadając np. kromkę chleba. I nawet po tej 1 kromce chleba na drugi dzień miałam lekkie drętwienie w nodze. Gdy zjadłam więcej, to drętwienie utrzymywało się przez 2-3 dni. Pojawiały się też dobrze znane mi pojedyncze swędzące krosteczki. Nie mam żadnych wątpliwości co wywoływało te wszystkie reakcje. Tak było w początkowym okresie po odstawieniu zbóż. Teraz, gdy organizm się już chyba wyregulował, przestał wchłaniać gluten i dokładnie tak jak u Ciebie wydala go z biegunką.

Wracając jeszcze do tematu mówienia otoczeniu dlaczego nie jem zbóż - ja przecież nikogo nie okłamuję, mi faktycznie zboża szkodzą, tak jak wszystkim ludziom. Problem z tymi wszystkimi polega na tym, że oni nie wiedzą o tym, że zboża im szkodzą.
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Sojuz 
Ekspert


Barfuje od: 09.2012
Pomógł: 10 razy
Wiek: 30
Dołączył: 06 Sie 2012
Posty: 1432
Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-11-15, 18:24   

dagnes, podajesz przepisy na gotowane mięsa, a powinnyśmy jeść surowe :-P .

Nie wiem, czy mój kalkulator BARFowy dla ludzi się tutaj przyjmie, ale głównym jego celem będzie nauczenie organizmu prawidłowo reagować na przyjmowane pokarmy. Potem stanie się zbędny, bo wystarczyłoby słuchać swojego ciała i jeść to, co czuje się, że powinno zostać zjedzone. Ja często mam potrzebę zjedzenia mięsa, która bierze się znikąd, podobnie z warzywami, owocami... Po prostu bardzo chcę coś konkretnego zjeść. Przykładowe jabłko czy cytrus (pomarańcza): raz są bardzo smaczne, raz odrzucają na samą myśl. To bardzo prosty schemat, który w naturze działa idealnie: głód -> co jest potrzebne -> pragnienie zjedzenia tego -> podsycenie głodu i myślenie o konkretnych źródłach pokarmu. Ten akapit nie jest oparty na żadnych badaniach czy źródłach naukowych, ale są moimi życiowymi wywodami.

Obecnie prawie ukończyłem dzienne zalecenia spożycia składników, więc jako tako mogę udostępnić wyniki zainteresowanym.
_________________
Naturalne stało się sztuczne, a prawdę uznano za kłamstwo.
 
 
zenia 
BARFny Hodowca


Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011
Posty: 1134
Wysłany: 2012-11-15, 18:28   

no ja jestem chętna sojuz :-D

zaraz bede smazyc lekko łososia dzikiego
i pomidorek z olejem lnianym i cebulką
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne