BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Dzień dobry
Autor Wiadomość
hexa 

Dołączyła: 10 Sty 2015
Posty: 18
Wysłany: 2015-01-12, 12:36   Dzień dobry

Dzień dobry wszystkim.
Całkiem od niedawna zaglądam na forum i próbuję uporządkować informacje w mojej głowie, a jest ich sporo. Chyba wieki miną, zanim przeczytam wszystkie tematy. Mamy 7,5 letniego psa w typie chihuahua, 5,5 letniego kota devona i 3letnie dziecko (istna demona i anioł w jednym). Nadal szukamy swojego miejsca w świecie i w tym momencie zatrzymaliśmy się na jakieś może 3 lata. Można by rzec, że jesteśmy ciągle na walizkach, a mi zachciało! się kota (tak twierdzi mój mąż, aczkolwiek nie powiedział zdecydowanego NIE ). Jestem psiarą ale postanowiłam mieć kota, kiedyś w przyszłości, bardziej odległej. Myślałam o czarnym oriencie a zaczarował mnie (dosłownie) czarny devon, pomimo że akurat czarne nie podobały mi się, bo wyglądały jakoś tak zwyczajnie. Devona postawiłam na pierwszym miejscu na liście przed orientem między innymi ze względu na spokojniejszy charakter i mniejsze „darcie paszczy” (tak wyczytałam, podobno orienty są głośno-gadatliwe). Kiedy tak czytałam i czytałam o rasach utwierdzałam się w przekonaniu, że devon to coś dla mnie. I nagle bach, ogłoszenie. Czarny kocurek czeka na nowego właściciela. Miał wtedy prawie pół roku i tak patrzył na mnie z tego zdjęcia... Nie szukałam kota, nie chciałam jeszcze kota, a on tak przyczepił się do mnie. Miałam wrażenie, że to właśnie ten, wymarzony, wyśniony i żaden inny, choć czas może nie ten. Może ktoś już też tak miał. Powiedziałam mężowi, byliśmy akurat w Polsce, on nie chciał jechać po kota, bo miał dość jazd, były święta i pomysł jakiś taki dziwny – żona zwariowała. Trochę mi przeszło, dałam sobie spokój. Wróciliśmy do domu i po dłuższym czasie patrzę, a kocur nadal czeka. I ponownie mnie wzięło. Napisałam do hodowcy: kocur wolny, gotowy do „przeprowadzki” i może go dłużej „przetrzymać” aż będziemy mogli przyjechać po niego. Mąż na to, jak to kota? Kota? A pies? Przecież jest pies i jak to będzie? Psu chcesz takie świństwo zrobić i kota pod nos podstawić? Nie powiedział TAK ale też nie zabronił, trochę też chciał ale miał wątpliwości. I postanowiłam. Odebraliśmy kocura jak miał już 8 miesięcy. Szalone, wiem, psa też kupiliśmy w wirze szaleństwa (ale to całkiem inna historia i chyba tylko tak dało się mieć psa w domu a patrzą z perspektywy czasu była to słuszna decyzja). A devonek?
Charakter, usposobienie miał takie, że nie mogłam oczekiwać nic więcej, nawet w snach nie mogłabym mieć lepszego kota. Taki trochę psi:) Grzeczny (musiałam tylko oduczyć łazić po stole), mega spokojny, bez agresji, bez lęku przed nieznanym, gadatliwy i „drący paszczę” jednak trochę, ale nie przeszkadzało mi to, bo brzmiało jak śpiewanie. Jakby tego było mało, w nocy śpi a nie harcuje:) i lubi jeździć autem, sam pakuje się do transportera i czeka aż go poniosą. Nauczył się podawać łapę i siadać na komendę. Relacje z psem bardzo dobre, ale pies jednak nie lubi spać z kotem i zawsze ewakuował się z legowiska a kocur potrafił wkradać się do psa „na tip-topki” (powoli, mikro kroczki, zwolnione tempo i coraz więcej kota obok psa).
Wszystko było ładnie, pięknie aż pojawiły się problemy z pęcherzem. Niestety. Była jakaś infekcja bakteryjna i struwity. Podano antybiotyk i karmę leczniczą. Przeszło. Na jakiś czas. Pojawiały się epizody jakoś chyba raz w roku zwykle zimą, dlatego myśleliśmy, że podziębiał się. W swoim życiu zjadł kilka antybiotyków, pewnie zupełnie niepotrzebnie. Ale byłam głupia i sama nie szukałam odpowiedzi. W zasadzie struwity pojawiły się chyba tylko ten raz, od tego się zaczęło. Potem w badaniach moczu jeśli się pokazały to niewiele i rzadko. Głównym problemem było podniesione pH moczu i to nie zawsze. Dostawał karmę leczniczą i pomagało, aczkolwiek nie podawałam mu jej cały czas, z myślą, że chyba nie powinien jej jeść cały czas. W hodowli karmiony był głównie suchym, bo miał cały czas dostęp, do tego puszka i wołowina surowa, ale niedużo. Lubił suche i takie dostawał. Mięsko surowe dawałam ale przeczytałam gdzieś, że powinno się przemrozić a nie mieliśmy wtedy zamrażarki i bałam się podawać. Do tego byłam w ciąży i brzydziło mnie „babranie” się w mięsie, potem dziecko i brak czasu.
Pod koniec zeszłego roku dostał antybiotyk i po nim powiedziałam dość. Nasza wetka oznajmiła (ja się z nią nie zgadzałam, bo przecież antybiotyki pomagały), że mamy problem z idiopatycznym zapaleniem pęcherza. Badania krwi i moczu w normie, tylko ph moczu podniesione do 7. Pęcherz w usg wychodził w porządku, tylko coś mu tam latało/pływało (sama widziałam, jakby jakieś drobinki unoszące się i powoli opadające). Jeśli to idipatyczny problem to „piasek” w pęcherzu może być? A może to nie idiopatyczne tylko powodem dolegliwości jest ten „piasek”. Usg nie pokazało żadnych kamieni. Czy idiopatyczne samo nie mija, przeciąga się w czasie, czy nawet przechodzi w przewlekłe? Do tego nurtuje mnie pytanie, dlaczego kot ma tłuszcz w moczu? Wychodzi przy każdym badaniu. W necie nie znalazłam odpowiedzi, na forum jeszcze nie sprawdziłam czy jest już taki temat.
W grudniu oznajmiłam mojej wetce, że przechodzimy na surowe mięso, nawet jeśli ona uważa inaczej i będę z nią konsultować a może bardziej przedstawiać efekty moich eksperymentów na kocie (a ona nic nie wie w tym temacie, nie jest wetem barowym, raczej przeciwko, ale wysłucha co mam do powiedzenia bez głupich komentarzy). Na Wielkanoc powtórzymy badania, aby sprawdzić jak nowa dieta wpłynie na zdrowie.
Chciałabym na początek korzystać z gotowych przepisów, aby nic nie sknocić i kotu nie zaszkodzić. Mam tylko pytanie na sam początek, czy przy podniesionym ph moczu stosuję gotowy przepis, czy muszę go jakoś zmodyfikować i dostosować do mojego kota? Pewne kroki już podjęłam: zgromadziłam część suplementów, czegoś pewnie jeszcze brakuje. Odstawiłam suche granulki na rzecz mokrych puszek i dostaje małą porcję mięsa surowego, wprowadzam powoli. Jest zadowolony (pies jeszcze bardziej). Bardzo się rozpisałam, nie wiem czy tu powinnam. Napiszcie proszę, czy mogę tu coś więcej napisać, naszkicować dokładniejszy obraz naszego przypadku. Chcę zacząć dobrze, chociaż teraz, jak już tyle sknociłam. Zanim ogarnę forum i będę poruszała się swobodniej po nim trochę minie czasu.
 
 
peruvianchic 


Barfuje od: 26.11.2014
Udział BARFa: 50-75%
Wiek: 41
Dołączyła: 21 Lis 2014
Posty: 29
Skąd: Lima
Wysłany: 2015-01-12, 19:04   

Witam serdecznie na forum :kwiatek: obyś znazła odpowiedzi na wszelkie nurtujące Cię pytania. Ja też jestem tu nowa.

Na początek może wstawisz zdjęcia czworonożnych domowników? :-)
 
 
situnia 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013
Posty: 813
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-01-12, 23:47   

hexa, witaj :kwiatek: Piękne przywitanie :-) Jakbyś jeszcze wstawiła fotki zwierzaków to bylibysmy w pełni usatysfakcjonowani ;-)
Problemy z pęcherzem opisz tu: http://www.barfnyswiat.or...p?p=89003#89003 Załącz też wyniki badań kotka ;-)
_________________

To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
 
 
hexa 

Dołączyła: 10 Sty 2015
Posty: 18
Wysłany: 2015-01-14, 15:07   

Dziękuję za powitanie. Nie wiem na razie jak dołączyć zdjęcia :(. Problem już opisałam w podanym linku. Dziękuję.
 
 
Jinx the Cat 


Barfuje od: próbuje...
Wiek: 61
Dołączył: 21 Gru 2014
Posty: 183
Skąd: Bawaria
Wysłany: 2015-01-14, 15:47   

hexa, Witaj! My tez tu niedlugo...i przygotowujemy sie do wielkich zmian w naszym zyciu...oby pozytywnych,bo tych negatywnych bylo juz w zeszlym roku az nadto.I tez chce pare rzeczy zaczac od nowa,choc tyle juz sknocilem...tak chyba duzo ludzi nowych na Forum ma... :oops:
A odpowiedz na Problem z fotami masz tu -dzieki harpii... :-D
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=387
Ja teraz jeszcze wszystkiego nie opanowalem,ale krok po kroku...
I wszystkiego najlepszego dla Twoich czworonoznych wspolmieszkancow!!!
Pozdrowienia,Roman + Jinx Pierwszy Wspanialy Prince Of Persia :lol:
_________________
Koty to lepsi ludzie !
 
 
hexa 

Dołączyła: 10 Sty 2015
Posty: 18
Wysłany: 2015-01-15, 13:25   

Dzięki Jinx the Cat, w spokojnej chwili zajrzę tam i poczytam. Muszę chyba jakieś nowe zdjęcia porobić :). Tak, zaczynanie od nowa, to jest dopiero wyzwanie. Już się cieszyłam na to nowe a tu wczoraj czytam np o gronkowcu złocistym w mięsie indyczym. I tak myślę czy wyrzucić go z zamrażarki? Gotowanie nie ubije toksyny podobno (jeśli w ogóle jest ono zarażone bakterią). Sama nie zjem gotowanego a kot ma surowe przecież jeść. Ah co za świat.
 
 
situnia 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013
Posty: 813
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-01-15, 14:07   

Spokojnie, jeszcze tu nie było zwierzaka z gronkowcem po zjedzeniu indyka ;-) Moje wcinają notorycznie :-)
_________________

To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
 
 
hexa 

Dołączyła: 10 Sty 2015
Posty: 18
Wysłany: 2015-01-19, 19:12   

situnia Jeśli chodzi o indyka, nie wyszukuję sobie problemu na zapas. Jestem teraz w Niemczech i kontrole wykazały gronkowca złocistego w indyczym mięsie w sieci sklepów.
Wolałabym nie ryzykować na początku nowej drogi. My nie jemy za dużo mięsa i prawdę mówiąc nie jestem jeszcze zorientowana gdzie co mogę dostać (nie zrobiłam jeszcze takiej prawdziwej wyprawy orientacyjnej w celach mięsnych).
Jeśli kot zje zakażone gronkowcem mięso, jak duże jest prawdopodobieństwo, że zachoruje? Kot zdrowy pewnie jest odporniejszy, my mamy "problemy" więc ustawiam kota w dziale "chory i mniej odporny". :niewiem:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne