Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2016-04-21, 11:49
Ja na samym początku to tak własnie zrobiłam, że wzięłam samą Silkę na spacer bo Wiki się bała i nie chciała iść ale po każdym spacerze obwąchiwała Silkę bardzo dokładnie jakby się chciała dowiedzieć co się z nią działo. No i po dwóch czy trzech razach ciekawość i chęć przeżycia tego samego co siostra przeważyła nad strachem i na kolejny spacer baaardzo ostrożnie Wiki też poszła. Chociaż tak ogólnie to trochę to trwało zanim całkiem przezwyciężyła strach przed byciem poza domem.
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2016-04-21, 12:53
ja próbowałam im szelki zakładać ale to co one wyprawiały po ich założeniu mnie załamało i nie starczyło mi cierpliwości żeby je do nich przyzwyczaić tym bardziej, że je znam i wiem jakie uparte potrafią być jak im coś nie pasuje albo wydaje im się, że zagraża ich życiu (a wg. nich szelki chciały je udusić), więc one nigdy w szelkach na dwór nie wyszły.
Ja z nimi w ogóle zaczynałam od pikników tzn. wyjazdów samochodem na zieloną trawkę z dala od jakiejkolwiek cywilizacji - Silce się podobało bardzo, Wiki się bała i prawie całe piknik spędzała w samochodzie albo pod samochodem zerkając tylko ciekawie co się dzieje na zewnątrz. Potem było oswajanie z klatką schodową - tu tez Silka od razu załapała bakcyla i ganiała po wszystkich piętrach w tą i z powrotem a Wiki z wielką ostrożnością po jednym kroczku, a jak się niechcący zapędziła i pobiegła piętro wyżej to po chwili siadała i głośno zawodziła, więc musiałam wycieczki na klatkę ukrócić żeby mnie sąsiedzi nie zlinczowali za zakłócanie ciszy nocnej. No i wtedy zaczęliśmy już na dwór pod blok wychodzić nockami bez smyczy. One jakoś tak od początku załapały bakcyla chodzenia za mną jak za przewodnikiem, więc problemów nie było większych wystarczyło tylko dostosować tempo wycieczki do ich możliwości i potrzeb.
Prawdziwe wyzwanie się pojawiło dopiero po przeprowadzce do nowego domku jak musiałam im pokazać okolicę i nauczyć co można a czego nie, gdzie wolno chodzić a gdzie nie, na co uważać, jak reagować na psy czy samochody ale o dziwo jakoś się udało ich tego wszystkiego nauczyć i teraz same sobie radzą świetnie :)
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-04-21, 13:06
ale się uśmiałam dokładnie jakbym czytała o moich!! Mona jest taka sama jak Twoja Wiki - też jak się niechcący zapędzi za bardzo, to potem ma wielkie wystraszone oczy i nie wie co zrobić i w którą stronę uciekać a może lepiej się nie ruszać i zostać ??; co do smyczy to miałam jedno podejście: Lisa nie dała sobie załozyć a Mona potulnie nadstawiła łepek (chciałam tylko tak na próbę) po czym dotarło do niej co ma na sobie i jak ruszyła pędem przez całe mieszkanie a smycz za nią!!! biedactwo tak się wystraszyła a ja jeszcze bardziej i przestałam próbować
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2016-04-21, 15:11
No jak ja czytam o twoich kotkach to też wypisz wymaluj moje futra :) i też zżyte ze sobą strasznie do weta razem, wszędzie razem tylko jak na dwór same wyjdą to się rozdzielają bo Silce się szwędacz włącza a Wiki się trochę boi tak daleko od domu odchodzić beze mnie i za nią nie nadąża.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 34 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2016-04-21, 15:54
Ja mam cztery koty i z każdym wychodzę na spacery, albo zabieram do parku, na ryby, na miasto. Po prostu nie robię tego regularnie - nie chcę ich do tego przyzwyczajać, bo przykładowo gdy mam kocięta przed szczepieniami wszyscy mają areszt domowy. Po czasie koty nie traktują wychodzenia jak coś, co im się należy i można wymuszać (tak było kiedyś) tylko jako taką atrakcję, która się zdarza raz na jakiś czas i wtedy się cieszą.
Czasem biorę po jednym, czasem dwa na raz, zwykle wtedy biorę tego który akurat najlepiej pamięta jak należy ładnie chodzić na smyczy w parze z tym, co się ociąga. Koty uczą się od siebie i jak ociągacz widzi, że ten drugi jest chwalony za poprawne chodzenie, to zwykle szybciej sobie przypomina o co chodzi.
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-04-21, 16:31
a co z tym stresem, o którym mi mówiono? że albo kot jest wychodzący albo siedzi w domu, bo zmiana miejsca to dla niego ogromne przezycie i mega stres...
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2016-04-21, 17:28
Arora ja u moich z kolei zaobserwowałam zwiększenie odporności na stres i umiejętności rozładowania go odkąd wychodzą na dwór. Kiedyś jak mi się zestresowały to automatycznie dostawały zapalenia pęcherza i przestawały siusiać. A teraz takich objawów stresowych nie miewają. Mi się wydaje, że tu zachodzą jednak podobne mechanizmy jak u ludzi. Pomyśl sobie jak zachowywałby się człowiek, który przez x lat życia byłby zamknięty w domu w sytuacji gdy nagle musiałby wyjść ? Stres, fobia, dezorientacja - masakra. A jak zachowują się ludzie normalnie przyzwyczajeni do codziennego wychodzenia z domu ? Z kotami wydaje mi się jest dokładnie tak samo a w każdym razie baaardzo podobnie.
Blondie (chłopak) bardzo lubi i wyraźnie chce wychodzić
poniżej kornisz, który ma "swoje" dni, czasem się buntuje, ale chyba zależy jak to zgram z porą karmienia.
Ciekawostka, nie sikają na trawie, czekają do powrotu do domu i biegną do kuwety.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2016-04-23, 10:34
małga to masz dobrze przynajmniej nie masz problemu ze złapaniem siusiek do badań. Moje niestety już nie chcą korzystać z kuwety i jak chce im się siusiu to jak pieski siadają pod drzwiami i wyją żeby je na dwór wypuścić.
Arya90
Barfuje od: 25.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Wiek: 34 Dołączyła: 14 Gru 2015 Posty: 104 Skąd: Września
Wysłany: 2016-04-23, 11:10
Meri napisał/a:
Uczyć, uczyć! Kto by chciał być ciągle zamknięty w czterech ścianach? Zawsze to jakieś nowe bodźce, jakaś atrakcja!
Ano właśnie chyba moja kota by tak chciała. :(
Kupiłam szelki. Remontujemy sobie dom i będziemy mieli mały ogródek. Chciałam ją więc nauczyć wychodzenia na smyczy, by mogła sobie buszować po tym ogrodzie. Raz, że szelki są be i jak najszybciej próbuje się z nich uwolnić, a dwa, że jak już wyszła na ręcach na dwór, to trzęsła się jak nie wiem co i miauczała, żeby ją zabrać do domu. Dopiero w środku się uspokoiła. Zdziwiłam się, bo to odważny ogólnie kot. Nie boi się gości itp. ale ten dwór wyraźnie jej się nie spodobał. I teraz nie wiem czy dać sobie spokój czy próbować dalej?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum