BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Antybiotyki
Autor Wiadomość
monikasan 


Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 11 Lis 2013
Posty: 269
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-08-02, 20:21   

Moja siostra adoptowała małego kociaka(ok.5-6 tyg.) ze schroniska z kocim katarem.Leczony antybiotykiem.Teraz dostał biegunki.Jak myślicie, można go teraz przestawiać na Barf'a czy lepiej poczekać do zakończenia leczenia?
 
 
 
ewa_agape 


Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Wrz 2014
Posty: 112
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-08-04, 09:26   

monikasan, Wg mnie wszystko zależy od kota. 5-6 tygodni to jeszcze boba, który powinien być na mleku. Pytanie też czy ta biegunka to nie jest przypadkiem panleukopenia, czyli koci tyfus ( nie mylić z kocim katarem). Ja osobiście nigdy się nie patyczkuje z kotami i od razu serwuję im barfa...Jak jakiś czas temu znalazłam 7 tygodniowego dzikiego brzdąca, to jadł tylko barfa, bo mokre czy o zgrozo chrupki były dla niego totalną abstrakcją. BTW jeśli ta biegunka to skutek uboczny antybiotyków, to barf powinien pomóc :) ( przynajmniej u nas zawsze pomaga ;) )
_________________
https://www.facebook.com/DomTymczasowyNaPoddaszu
kotynapoddaszu.blogspot.com
 
 
monikasan 


Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 11 Lis 2013
Posty: 269
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-08-04, 15:31   

Myślę,że biegunka była spowodowana antybiotykiem.Podobno już mu przeszło.Siostra zdecydowała się na podanie mu mieszanki,nie wiem jeszcze z jakim skutkiem ale mamy nadzieję,że mu nie zaszkodzi.
 
 
 
Pantone 


Barfuje od: 07.2018
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 11 Lip 2018
Posty: 17
Skąd: Kraków
Wysłany: 2018-09-07, 20:33   Biegunka po kastracji

Witajcie ;-) Wczoraj mój kot przeszedł zabieg kastracji. Generalnie przed zabiegiem miał robione badania krwi z dodatkowym badaniem w kierunku tarczycy. Wszystko w porządku (jeden parametr dot. tarczycy lekko podwyższony, do kontroli za kilka miesięcy).
Po zabiegu bardzo szybko doszedł do siebie, rano śmigał. Problem pojawił się teraz, ponieważ kuwetę opuścił upaćkany (wiadomo z jakiego powodu). Nigdy nie zdarzały mu się biegunki ani nic z tych rzeczy (karmiony 100% barfem).
Dostał antybiotyk o przedłużonym działaniu i zdaje mi się że to przez niego mamy problem (oby chwilowy). Zaburzenie flory bakteryjnej?
Czy istnieje jakaś opcja podania probiotyku? Mam krople BioGaia. Już nie wiem czy dobrze myślę...Miał ktoś do czynienia z takim przypadkiem?
 
 
gpolomska 
Admin techniczny

Barfuje od: gpolomska
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 07 Sty 2013
Posty: 1740
Skąd: Mysłowice
Wysłany: 2018-09-08, 12:19   

Po każdej narkozie jest zaburzona praca jelit przez kilka dni. Do tego antybiotyk może powodować biegunkę, ale też środki przeciwbólowe/przeciwzapalne. Także przyczyn może być sporo.
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2019-09-30, 21:02   

Kolejny raz siedzę w internetach i rwę włosy z głowy szukając informacji o antybiotykach. Nie powinnam tego robić, to zadanie ludzi, którzy latami studiowali te tematy i wykonują zawody medyczne. Ale siedzą i szukam, bo za chwilę minie tydzień od rozpoczęcia leczenia, a moje koty czują się coraz gorzej.

Zaczęło się od Ostary (wiek: około roku) - uporczywe kichanie seriami. Ponieważ 2 tygodnie wcześniej zakończyliśmy u niej leczenie Chamydia, najbardziej prawdopodobny wydawał mi się nawrót. Leczyliśmy wówczas miesięczną kuracją doxycykliny doustnie + erytromycyny w maści do oczu.

Poprosiłam więc weterynarza (innego, niż ta, która zaleciła terapię na Chlamydia, bo ona akurat się rozchorowała) o lek miejscowy, który mogłabym podać do oczu i do nosa, na bazie erytromycyny. Dostałam Azyter (azytromycyna) w kroplach. Po trzech dniach stosowania kichanie minęło. Ale zaczęło się łzawienie oczu u Karbona. Ponieważ Azyter wychodził bardzo drogo (jednorazowe ampułki, których nie można po otwarciu przechowywać), wróciliśmy do Erytromycyny, miejscowo tylko do oczu. Ale po kilku dniach Karbon (6 m-cy) zaczął kaszleć i stracił głos. U weterynarza dostaliśmy zastrzyki z amoksycyliny. Dostał dwie dawki (co dwa dni), trzeciej nie było sensu, bo następowało pogorszenie. Zatkany nos, powiększone węzły chłonne, łzawienie, kot zaczął w nocy rzęzić.
Oczywiście niedziela - pojechaliśmy na dyżur.
Jedyne co mieli do zaoferowania to Linco-Spectin (linkomycyna + spektynomycyna). Nie miałam alternatywy jeśli chodzi o weterynarza, bałam się o młodego, podaliśmy zastrzyk. Pierwszy w niedzielę rano, drugi w poniedziałek (dzisiaj). Jest wieczór, Karbonowi leje się z nosa i z oczu przejrzysta wydzielina. Ostarze oczy łzawią. Dwa najstarsze koty, Tita i Klakson kichają, jeden z nich nie chce jeść, chowają się po kątach.

Mam wykupiony Azyter (krople do oczu) i receptę na Sumamed - oba leki na moje życzenie, oparte na azytromycynie. Chciałabym im pomóc, ale co, jeśli to kolejny strzał w ciemno? Do tego nie mam pojęcia, czy Azyter, nawet miejscowo (oczy, nos) mogę podać temu najbardziej choremu Karbonowi, jeśli rano dostał zastrzyk z Linco-Spectin. Szukam informacji na ten temat, ale nie znajduję. Nie znam się.

Tak, pojadę jutro znów do weterynarza. Zabiorę Karbona, by pokazać, jak świetnie go "wyleczyli". Spytam, co dalej. Zabiorę jednego ze starszych kotów, które nie dostawały żadnego antybiotyku i zażądam wymazu, posiewu, antybiogramu, cokolwiek, co mi pozwoli tym kotom pomóc. Tylko, że na wyniki trzeba będzie czekać, a mi koty odmawiają jedzenia. Dwa z nich mają niewydolność nerek...

Nie ufam tym weterynarzom, a sama się nie znam, by ich zalecenia zweryfikować. Na wizytę u lepszej specjalistki muszę czekać kilka dni, ponad godzinna podróż do niej to dodatkowy stres dla chorych zwierząt. A koty wyraźnie cierpią.
Mam ochotę wrzeszczeć.
 
 
Sierra 

Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 04 Gru 2018
Posty: 778
Wysłany: 2019-09-30, 22:51   

Anilina polecam zabrać psy na długi spacer do lasu, znaleźć puste miescje i wrzeszczeć ile sił w płucach. Ew. w razie pilnej porzeby całkiem nieźle sprawdza się też auto (sprawdzone osobiście) :twisted: .

A tak całkowicie poważnie to współczuję Ci bardzo. Mam nadzieję, że wymaz/posiew/cokolwiek w końcu powie jak to diabelstwo wyleczyć, bo już strasznie długo się z tymi nawracającymi chorobami męczycie. Trzymaj się cieplutko :kiss:
 
 
KaiKai 

Barfuje od: 2015
Udział BARFa: 50-75%
Pomógł: 1 raz
Wiek: 50
Dołączył: 20 Kwi 2015
Posty: 330
Skąd: Stegna
Wysłany: 2019-09-30, 23:28   

Ile mozna kotu podawac antybiotyki by wykonczyc kota i jego nerki, z tego co wiem juz trwa to bardzo dlugo Anilina.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
Postaram się byc grzecznym chłopczykiem , nie bede klnął ani się denerwował.


Te ............ konowały tak niestety postępują. Przynajmniej w moim wypadku podczas setki wizyt nigdy nie bylo trafnej diagnozy , ewenementem tu jest kot Suki ktory mial FIP.
Fip tez im sam podpowiedzialem.

Wykonczyli mi psychicznie Szyszke , rozwalili jej kosci pobierajac szpik kostny i nawet to spieprzyli - probka szpiku nieczytelna diagnostycznie.

Kim jest weterynarz : Przede wszytkim jest biznesmenem w kitlu udajacym lekarza ktory za nic nie odpowiada.
Pacjenci moga padac jak muchy wzgledem blednych diagnoz, nie ma to zadnego znaczenia jednak. Tak to niestety dziala , zupelnie odwrotnie do lekarza ludzkiego. Ten drugi przynajmniej pojdzie siedziec.

W pewnym miescie znam pajaca ktory co najwyzej powinien pracowac na recepcji bo jest technikiem weterynarii a nie lekarzem- nie przeszkadza to jednak debilowi przyjmowac pacjentow jako lekarz weterynarii.
Najgorsze w tym wszystkim jest to ze ten czowiek dalej to robi dla pieniedzy...bo jest wspolwlascicielem kliniki weterynaryjnej . Spraw€ sam zglosilem do odpowiednich sluzb ten czlowiek dalej udaje weterynarza do dzisiaj. Izba weterynaryjna nic z tym nie robi haha


Prokurator i tak nie przyjedzie do martwego pacjenta...bo to tylko zwierze. Wi€c po co sobie jakas izba glowe zawracac jesli falszywy wet dalej dziala.


Zmoderowano niecenzuralne słownictwo
Ostatnio zmieniony przez dagnes 2019-10-02, 10:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pieszczoch 

Barfuje od: Od teraz
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Gru 2016
Posty: 644
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2019-10-01, 06:23   

Podpisuję się KaiKai pod tym co napisałeś wyżej.Nie będę też przeklinać,bo nie wypada. :evil:
Mojego kociaka te,,koniowały''diagnozowali 5 lat,chociaż ja im mówiłam co się dzieje ze zwierzakiem i co ma za chorobę.Wystarczy umieć odczytać wyniki krwi.Nie będę opisywać,co przeszliśmy i nadal przechodzę,bo i też ludzie są różni.Wczoraj usłyszałam jak jeden ,,koniował''powiedział;By uspała tego zdechlaka,głupia baba'',!!!Powiem tylko tyle;,,szczęśliwy ten kto nie musi biegać po tych koniowałach''.
 
 
KaiKai 

Barfuje od: 2015
Udział BARFa: 50-75%
Pomógł: 1 raz
Wiek: 50
Dołączył: 20 Kwi 2015
Posty: 330
Skąd: Stegna
Wysłany: 2019-10-02, 19:31   

Pieszczoch oczywiście zgodze się z Tobą że nie wypada przeklinać , tym bardziej że nie mam mało lat.
Sam poprosiłem Dagnes o edycję mojego posta i usunięcie wulgaryzmów .
Czasem nerwy puszczają.

Nie wiem w ilu ja już klinikach weterynaryjnych byłem ale tak patrząc się na okres 5 lat to będzie minimum 50 sztuk wetów ( najdalsza 250 km dalej ) . Wydatki może zamkną się w kwocie 20 -25 tys zł.
-Sama próba diagnozy Szyszki to koszt około 7-9 tys. zł bo byłem uparty.
Konowałów po drodze odrzucałem i zaczynałem od nowa.
Bardzo żle że byłem uparty o mało co Szyszki nie wykończyłem do dziś jest zeschizowana i
zupełnie niepotrzebnie brała chemioterapeutyk przez kilka lat, bo tak się wetowi urodziło
coś w mózgu / czy swojemu dziecku by tak w ciemno podawał ? No oczywiście że nie ,
przecież to tylko kot.

Mam kota który już powinien nie żyć bo miał ONN i PNN w wieku 6 / 8miesięcy a teraz ma 6 lat i jest zupełnie zdrowy!

Czemu Moja Kotka z wysypiska śmieci umarła ... bo się nie chciało nic zrobić oprócz 15 -tego badania krwi a wystarczyło zrobić tylko RTG by kota uratować, nie bylo jednak czasu na takie pierdoly a UWAGA tam było RTG nawet! . Kolejka była też . Kotka z wysypiska by do dzisiaj żyła. Zresztą co to za kot ani to rasowe a w dodatku z wysypiska śmieci....więc po co się starać.

Na tym zakończe bo za chwilę pewno zaczne klnąć a obiecałem Dagnes że będę się zachowywał. Ja bym tak kur... mógł do rana bo pomijam tu w tej "historii" wizyty u wetów innych kotów.

Anilina życzę powodzenia i niech ten koszmar się w końcu skończy!
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2019-10-03, 13:20   

Dzięki kochani za wsparcie psychiczne :kwiatek:
Dobrze wiemy, jak cierpienie naszych podopiecznych potrafi zszargać nam nerwy. O kiepskich weterynarzach już nawet nie wspomnę.

Z dobrych wieści - u Karbona, najmłodszego, powoli się poprawia. Dziś mija 5 dzień na Linco-Spectin (nie przerywaliśmy terapii, żeby nie wyhodować opornych bakterii) i 3 dzień od wprowadzenia miejscowego Azyteru. Wypływ z oczu i nosa się zdecydowanie zmniejszył, kichanie i świszczenie jeszcze mu trochę dokucza, ale sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze. Nie rzęzi, nie dusi się już w nocy.
W przypadku pozostałych kotów nie zgodziłam się na ogólną antybiotykoterapię - podajemy wyłącznie Azyter do oczu i nosa. U Ostary oczka już następnego dnia się poprawiły. U starszych kotów nie widzę niestety efektu (dzisiejsza zasmarkana Tita). Jednak ich stan się nie pogarsza, infekcja nie zeszła na oskrzela, wszystko zatrzymało się na górnych drogach oddechowych.

I tu pojawia się pytanie, czy antybiotyki w ogóle były potrzebne? Czy nie zrobiłabym lepiej pozwalając ich organizmom samym zwalczyć patogen - bo coraz bardziej prawdopodobne wydaje się, że koty zaatakował wirus i nie doszło do wtórnego zakażenia bakteriami (wypływy z oczu i nosa są cały czas wodniste, nie ropne, nie wystąpiła opuchlizna oczu charakterystyczna dla Chlamydia). No ale mądry człowiek po szkodzie, gdy emocje opadły a stan zwierząt się ustabilizował. Moje wcześniejsze doświadczenia z tego typu objawami początkowymi kończyły się jednak infekcjami bakteryjnymi.

Pobraliśmy wymaz z oczu. Czekamy na wyniki, ciekawa jestem, czy coś wyhodują. Jeśli nie, to nadal nie rozwiąże zagadki - wirus czy Chlamydia, bo te drugie bardzo trudno wykryć metodą inną niż PCR, na którą jednak z uwagi na koszt (ponad 300zł) nie zdecydowałam się ponownie.


A na koniec muszę się do czegoś przyznać... Będzie trochę OT, ale cóż. Ja, zapalona BARFowiczka i wojująca przeciwniczka firmy RC i jej podobnych karmię moją Titę saszetkami RC dla kociąt :lol: Nic innego nie chce jeść, nawet tuńczyk przestał ją kusić. A maleńkie paszteciki RC zjada chętnie, ale tylko z ręki. W myśl zasady, że chory kot musi jeść, przełknęłam tą gorzką pigułkę, schowałam dumę do kieszeni i pasę kota fastfoodem :nudy: Dziś wypróbujemy dla odmiany Britt dla kociąt, o nieco mniej podłym składzie. Moje zapasy gratisowych saszetek, które trzymam do łapania "na wabia" bezdomniaków powoli znikają..
 
 
shana55 
Ekspert

Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 07 Sie 2012
Posty: 5339
Wysłany: 2019-10-03, 19:57   

Anilina :kwiatek:
Kot ma jeść!!i to jest motto Barferów.
I nie chodzi tu konkretnie o Barfa, chory kot ma jeść to, na co ma ochotę i co mu smakuje, w danym momencie. Zmuszanie go do czegokolwiek mija sie z celem.
Katar powoduje osłabienie węchu, karmy komercyjne pachną zdecydowanie mocniej od Barfa.
Kiedyś zastanawiałyśmy się z Sihaya czy to tak pachnie hydrolizowane białko i nęci kota. I czy jakby posypać nim Barfa to byłby jedzony tak samo chętnie jak karmy...
Więc wszystko co prowadzi do celu jest dobre. :kiss:
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2019-10-05, 14:32   

shana55,
i tego usprawiedliwienia właśnie się trzymam ;-)

Na szczęście Tita wczoraj wieczorem wypełzła ze swej samotni, przysadziła się do miski BARFa dosmaczonego tuńczykiem i wmłóciła do dna mięsną zupkę. Tym samym wykpiła się od kroplówki. Dziś już wchodzi jej sam BARF, zaczęła interesować się tym, co dzieje się dookoła. Jednym słowem - wróciła do świata żywych.

Dziś rano dostałam wyniki z jej wymazu wraz z anybiogramem.
Wyhodowano Staphylococcus epidermidis liczne kolonie
szczep metycylinowrażliwy - wrażliwy na penicyliny skojarzone z inhibitorami beta-laktamaz, penicyliny izoksazolinowe, cefalosporyny I i II generacji oraz karbapenemy wrażliwość na norfloksacynę oznacza wrażliwość na wszystkie fluorochinolony, wykryto mechanizm MLSB konstytutywny - szczep oporny na makrolidy, linkozamidy i streptograminy B.

Czyli Azytromycyną, która jest makrolidem, tylko te małe zarazy rozśmieszałam. Clamoxyl, czyli sama amoksycylina, bez kwasu klawulanowego też niewiele mogla zdziałać - a był to lek pierwszego wyboru u weta.

Ale łatwo trafić nie było - szczep jest oporny na co drugi antybiotyk:

Chloramfenikol O
Doksycyklina O
Erytromycyna O
Gentamycyna W
Kotrimoksazol W
Norfloksacyna W
Teikoplanina W
Tetracyklina O
Wankomycyna W
Amikacyna W
Tobramycyna W
(O - oporny, W- wrażliwy)

Na szczęście wygląda na to, że wbrew moim i weterynarzy zabiegom, koty jednak się obroniły same. Wszystkie już mają apetyt, wypływ z nosa i oczu zniknął, pozostaje jeszcze lekkie świszczenie w nosie i kichanie od czasu do czasu. Ale teraz stawiam na wzmacnianie odporności, póki w płucach czysto koniec z antybiotykami.

Co mnie ogromnie cieszy, to wygląda na to, że Ostara, która tak długo walczyła z chlamydiami, najlepiej odbudowała odporność, bo ona najszybciej doszła teraz do siebie. Może jednak ten Zylexis to nie była kasa wyrzucona w błoto w jej przypadku? Jest po dwóch dawkach, dziś wypada trzecia.

Wbrew aurze za oknem, nad moimi kociastymi chyba wreszcie zaświeciło Słońce :-)
 
 
Sierra 

Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 04 Gru 2018
Posty: 778
Wysłany: 2019-10-06, 14:55   

Anilina ta wiadomość to miód na moje serce. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo martwiło mnie Twoje stado i jak za was kciuki trzymałam :kciuk:
 
 
shana55 
Ekspert

Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 07 Sie 2012
Posty: 5339
Wysłany: 2019-10-06, 15:56   

Anilina :kwiatek:
Koty we wnętrzu posiadają bardzo rozbudowaną florę bakteryjną i bardzo dobry sposób do trzymania jej w ryzach.
My jednak jeszcze mało wiemy o ich chorobach i samoleczeniu. Czasem naszą ingerencją zamiast pomagać.... szkodzimy.
Bardzo sie cieszę że u Was nastąpił zwrot sytuacji w dobrą stronę. I odpukuje w niemalowane, żeby teraz już nic się do Was nie doczepiło. :hura: :kciuk: :kciuk:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne