BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Hodowle zwierząt rasowych - kontrowersje
Autor Wiadomość
Skipper 
Ekspert


Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 31 Sie 2012
Posty: 2808
Wysłany: 2014-05-03, 11:30   

motyleqq w tej chwili mam 3 koty i sam koszt ich wyżywienia (na BARF-ie) to ok. 200 zł. miesięcznie (niestety mięso kupuję w sklepie, z racji miejsca zamieszkania nie mogę korzystać ze wspólnych zamówień; koszt zakupu kury czy kaczki "u chłopa" na wsi jest kosmiczny - ostatnio gość mi walnął cenę za kaczkę 70 zł. :shock: "a bo proszę pani ta kaczka jest bardzo tłusta" ale wagi kaczki określić już nie potrafił - na moje oko, nawet gdybym była skłonna zapłacić 20 zł./kg przy sklepowej cenie w promocji niecałe 10 zł./kg to kaczka powinna ważyć 3,5 kg - nie wiem czy w przypadku kaczki jest to możliwe).
Żwirek to ok. 50 zł./miesiąc plus ewentualne koszty weterynarza - ostatnia wizyta Rico kosztowała mnie 85 zł. (oględziny kota, badania krwi podstawowe i prebiotyk). Dobrze, że kot został wyprowadzony na prostą przy pomocy posiadanej przeze mnie glinki :mrgreen: - wetka proponowała antybiotyki, środki przeciwwymiotne i przeciwzapalne, nie wiem ile by mnie to kosztowało (nie wspomnę o ewentualnych skutkach ubocznych u kota).
_________________
Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... :mrgreen: (Zhuangzi 庄子)
 
 
Ines 
BARFny Hodowca
Ekspert


Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Wiek: 34
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 2660
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-05-03, 11:39   

Nie wydaje się znów na rejestrację hodowli czy badania genetyczne, ale te jednorazowe wydatki to jest zaledwie 600zł całości. Na rzeczy wymienione powyżej przez Skipper - jak najbardziej kasę się wydaje, więcej tej kasy im więcej jest kotów. A i na rozwój hodowli kasa też z nieba nie spada - nikt kto myśli o tym poważnie nie kryje rokrocznie w nieskończoność jednej kotki tym samym kocurem. A to się sprowadza kota z zagranicy, a to wiezie na drugi koniec kraju na krycie... różnorodność genetyczna też kosztuje.

Wyliczenia są oderwane od rzeczywistości. Bo są minimalne. Jeśli mi urodziłyby się 4 kocięta, to żeby mi wyzerowały aktualny bilans wydatków na hodowlę, musiałyby pójść do nowych domków za 4tys każde. A jeszcze nie opłaciłam krycia, szczepień, wyprawek... :lol:
_________________
Instrukcja obsługi Kalkulatora
  Zaproszone osoby: 187
 
ciocia_mlotek 
Ekspert


Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 4452
Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2014-05-03, 21:55   

No tak, ale z kolei te same wydatki codzienne ma również opiekun kotka czy pieska "na kolanka" więc ja bym tego nie wliczała stricte w koszt hodowli
Generalnie racja - hodowca z prawdziwego zdarzenia to pasjonat, który do swojego hobby dokłada. Ale są hodowle i "hodowle" (zarówno wśród zrzeszonych jak i nie)
_________________
Taz i Cu sith na surowo
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2014-05-25, 13:01   

Pytanie może i "ni pri cziom" ale w obrębie tematyki hodowlanej....:)
Pytanie bardzo serio i pytanie ważne.
Proszę tak go potraktujcie :kwiatek:
Jak sprawić aby sie kocurowi chciało chcieć ?
Jak sprawić aby kotka była chętna ?
Otóż kocur jak to mówią "słabo silny", a dziewczynka nawet w obfitej rujce i pełnej gotowości kopie :)
Jest do wyboru trzy kotki i jest dwa kocury....
  Zaproszone osoby: 2
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2014-06-09, 00:47   

Fajny temat, ale wybaczcie, nie dałam rady tego czytać w całości, nie mam cierpliwości :mrgreen:

Mogę się wypowiedzieć jako 7 letni hodowca fretek, chociaż nie wiem czy kogoś to będzie interesowało bo widzę, że prym wiodą kociarze :twisted:

W hodowli fretek jest podobnie jak u kotów, mamy upierdliwe, śmierdzące i znaczące samce (na szczęście tylko 8-11 miesięcy w roku :twisted: ) oraz samice z rujami permanentnymi, działamy więc podobnie jak kociarze, albo kryjesz, albo modlisz się by ruja zeszła sama, innej opcji brak.
Kastracja, no fajna sprawa, ale jak to mówi mój wet - wykastrować można zawsze.
Zresztą hodowla nie polega na kastracji wszystkiego co się rusza i na drzewo nie ucieka, tak robię te, jak im tam, Matki Kastratorki czy jakoś tak :mrgreen:

Różnica w hodowli fretek a kotów to głównie założenia, czemu ja "wzięłam się" za hodowlę?
Bo nie byłam w stanie dłużej patrzeć na 2-3 letnie fretki wpisywane w Tęczowy Most, średnia wieku spadała w zastraszającym tempie, to bolało i boli nadal mimo małej poprawy. Drugą przyczyną była moja chęć zrobienia czegoś poza pyszczeniem i pisaniem na forum, no i chciałam mieć silvera, w tamtych czasach niesamowicie rzadka odmiana, doszłam do wniosku, że wyhoduję sobie go sama :mrgreen:

Zaczynając hodowlę miałam już 7 letnie doświadczenie posiadacza fretek, w momencie przyjazdu pierwszej hodowlanej samiczki otrzymałam nie cały rok nauki podstaw genetyki, dziedziczenia i wszystkiego tego, co miało być mi potrzebne by mieć swojego silverka.
Dziś, te 7 lat od pierwszego miotu (który w całości już nie żyje, moja Freja, mój wymarzony silverek odeszła w tym roku) mogę powiedzieć, że coś w tej tematyce ruszyłam, łącznie przywołałam do życia 72 sztuki potomstwa moich samiczek (z czego 4 zostały w hodowli), przeżyłam wielkie radości ale i olbrzymie smutki, a rok 2013 stał się dla mnie najcięższym rokiem w całej historii mojej hodowli, kiedy to jedna spośród trójki samic zachorowała przy parodniowym miocie i straciła mleko, 12 sztuk jej malców trafiło do drugiej samicy (trzecia niestety odrzucała obce), która przez nadmiar dzieciaków doczekała się początków zapalenia sutków, a jedynym wyjściem było jej szybkie zasuszenie, takim sposobem musiałam prowadzić 21 sztuk 1,5 tygodniowych szkrabów na smoczku, a karmienie małej fretki nijak ma się do karmienia kociaka.
W tym roku przyjaciółka ostro wbijała mi klina bym nie kończyła z hodowlą, szkoda była tego co już wypracowałam czyli trzech pokoleń w hodowli, zgodziłam się i na świat przyszły dwa mioty 2014, jestem z nich niesamowicie dumna bo to perfekcyjne maluchy pod względem genotypu jak i samego wyglądu i barw, dlatego jedno zostaje ;-)
Czym jest dla mnie hodowla?
Nie zarabiam na tym, maluchy sprzedaję za śmieszne pieniądze bo to góra 350zł (w tym pierwsze szczepienie, badanie kału, kontrola wet i witaminki), szaleństwo, wiem.
Dla mnie hodowla to hobby, można powiedzieć, że bawię się w taki sposób zmieniając ten mój mały fretkowy świat na swój sposób, stawiając sobie za najważniejszy punkt dobro moich zwierząt i ich przyszłego potomstwa.
To drugie bywa trudne bo genetyczna różnorodność wśród fretek obecnie używanych w hodowli praktycznie nie istnieje, wystarczył 2 letni boom na czarne fretki i współpraca dwóch naczelnych pseudohodowców z zachodu by w 98% frecich drzew genealogicznych można było zobaczyć jedno i to samo - czarne fretki od herzoga.
Moja linia niestety również posiada "czarną wsobkę" dlatego za punkt honoru wzięłam czyszczenie linii i odświeżanie krwi, nie wstydzę się używać w tym celu fretek z ferm, wolę sprawdzoną fermę o której dużo wiem, niż następną wsobkę, może jestem dzięki temu pseudohem, nie wiem, pewnie jestem :twisted:
Wrócę jeszcze do tej super kasy z hodowli, taki mały przykład.
Mam niezłą samiczkę, ale by było jeszcze lepiej, szukam jej perfekt samca, znajduję go u sąsiada, w Delmenhorst :twisted: jedziemy na krycie, które się udaje, koszt w sumie nie duży więc jest ok (nie licząc dojazdu, kwaterunku tych paru dni i wyżywienia, to już małe nie było), rodzą się maluchy, aż dwa :twisted:
jeden zostaje w hodowli, drugi wędruje do mojej kumpeli, zarobek aż na kolana rzuca, nie?
Samiczka, która została u mnie w wieku 4 lat zostaje wykastrowana bo zaleczony ropomaciczu i wznowie, badanie wykazuje pałeczki ropy błękitnej, nie leczymy bo nie ma sensu, kastrujemy. Takim sposobem tracę ostatniego osobnika z mojej starej linii, ale jestem szczęśliwa bo Demi czuje się dobrze i jest wesoła, więcej mi nie trzeba. Wbrew pozorom frecia hodowla nastawiona na hobbystyczny kierunek a nie krycie wszystkiego co żywe, nie daje zarobku, ja się ciesze jak wychodzę na zero, oczywiście są aparaty, którzy potrafią sprzedawać młode po 500-900zł to o wyjściu na zero mowy być nie może, tu się już zarabia konkret kasę, ale oczywistym faktem jest, że trzeba kwiczeć i piszczeć jakie to wydatki olbrzymie, ile jedzą, ile papieru na kuwetki i taaak daaalej :mrgreen:
No i zasada jak u psiarzy i kociarzy, u fretkowców TEŻ są kombinatorzy, waśnie i niezgody, jest tego chyba więcej niż u innych.
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
 
 
Snedronningen 
Ekspert

Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 03 Cze 2013
Posty: 2811
Wysłany: 2014-06-09, 08:29   

harpia napisał/a:
To drugie bywa trudne bo genetyczna różnorodność wśród fretek obecnie używanych w hodowli praktycznie nie istnieje, wystarczył 2 letni boom na czarne fretki i współpraca dwóch naczelnych pseudohodowców z zachodu by w 98% frecich drzew genealogicznych można było zobaczyć jedno i to samo - czarne fretki od herzoga.
Moja linia niestety również posiada "czarną wsobkę" dlatego za punkt honoru wzięłam czyszczenie linii i odświeżanie krwi, nie wstydzę się używać w tym celu fretek z ferm, wolę sprawdzoną fermę o której dużo wiem, niż następną wsobkę, może jestem dzięki temu pseudohem, nie wiem, pewnie jestem :twisted:
harpio, ale różnica pomiędzy Tobą a pseudo jest taka, że wiesz czemu, po co i jak to robisz. Jak sama piszesz, róznorodność genetyczne nie istnieje. Wśród hodowli normalne jest, że czasem trzeba dolać "świeżej krwi" bo zaraz nie będzie czego hodowac.
 
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2014-06-09, 09:24   

harpia napisał/a:
a rok 2013 stał się dla mnie najcięższym rokiem w całej historii mojej hodowli

Bardzo serdecznie Ci współczuje, że przechodziłaś taka gehennę.
Utrata samicy-matki i to w takim momencie to jest jedno z najgorszych przeżyć.
Dobrze, ze napisałaś ten post, który wprowadza równowagę w odbiorze...przynajmniej u mnie.
Zdrowe podejście nie tylko w tej sytuacji ale w wielu innych jest niezbędne.
  Zaproszone osoby: 2
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2014-06-11, 16:30   

Sandro, ale ja nikogo nie utraciłam, to mamuśki mi się porozkładały, jedna zachorowała i dla jej dobra trzeba było odebrać jej dzieci, druga musiała zostać zasuszona bo groziły jej ropnie przez problemy z mlekiem. Mamuśki czują się dobrze do dziś, obie na emeryturze.

Snedronningen, ja jestem pseudochem, w Polsce nie ma konkretnego stowarzyszenia, które zrzesza hodowców, jest jedno, które działa jako słup ogłoszeniowy dla zaprzyjaźnionych pseudochów, byłam tam, niestety przyczyniłam się do powstania, jest mi z tego powodu źle do teraz.
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2014-06-11, 16:40   

harpia napisał/a:
...ale ja nikogo nie utraciłam,


O jak dobrze, bo ja już wyczytałam w powietrzu chyba, że odeszła za TM.
Całusy dla emerytek. Niechaj im zdrowie słuzy 100 lat :kwiatek:
  Zaproszone osoby: 2
 
Snedronningen 
Ekspert

Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 03 Cze 2013
Posty: 2811
Wysłany: 2014-06-11, 17:45   

harpia, pseuduch to robi byle tanio byle szybko byle zarobić. Bez planu, bez pomysłu, bez wiedzy. Bycie pseudo to nie kwestia przynależności, ale tego jak działasz.
 
 
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2014-07-21, 12:18   

Wiem, sama jestem niejako pseudohodowlą, nie należę do żadnego związku hodowców fretek (bo nie widzę sensu nakładania na siebie nakazów, które są sprzeczne z moimi założeniami oraz dobrem zwierząt) i raczej nie będę należała, to co robię, robię od dawna i raczej nikt na tym źle nie wychodzi, tym bardziej zwierzaki.
Pseudo i zrzeszony hodowca to bardzo ciężki temat bo nie każdy pseudo jest zły, a nie każdy zrzeszony hodowca to obiekt do naśladowań.
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2014-07-21, 12:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ines 
BARFny Hodowca
Ekspert


Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Wiek: 34
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 2660
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-07-21, 13:53   

Myślę, że nie należy generalizować. Hodowla fretek czy kotów lub psów to trochę inne światy.

Kocie organizacje zrzeszające hodowców funkcjonują po pierwsze i głównie po to, żeby chronić zwierzęta - przepisy regulują kwestię tego jak długo kocię ma pozostawać pod opieką matki, jakim badaniom należy poddawać koty w hodowli, jak często koty powinny być dopuszczane do rozrodu, jakie warunki należy im zapewnić itd. Chodzi o to, by nikt nie oddawał kociaka w wieku 6 tygodni, po chorych rodzicach, urodzonego przez matkę krytą raz po raz, aż do wycieńczenia organizmu. Oczywiście sam fakt, że hodowca należy do związku nie daje gwarancji, że nie stosuje takich praktyk, ale jest to z jego strony wiążąca deklaracja.

No i po drugie - hoduje się koty rasowe. Łapanie na ulicy i krzyżowanie ze sobą dowolnych kotów raczej nie ma większego sensu, bo to i tak się dzieje na tych ulicach bez naszego udziału. Krzyżowanie ze sobą i sprzedawanie burków za kasę to dosyć śliski moralnie proceder. I z drugiej strony - kupuje się zwierzęta rasowe, kundelki bierze ze schorniska. Jak ktoś chce kota czy psa rasowego, to żeby tej rasy być pewnym potrzebuje kilkupokoleniowego rodowodu, a nie świstka z pseudozwiązku z matką w typie rasy a ojcem nieznanym.
_________________
Instrukcja obsługi Kalkulatora
  Zaproszone osoby: 187
 
AniaR 


Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 21 Wrz 2011
Posty: 447
Skąd: z daleka
Wysłany: 2014-07-21, 15:21   

Z fretkami jest tak (harpia mnie poprawi, jesli sie myle :-P ), ze fretka to fretka, nie ma ras, sa tylko odmiany barwne. Te niby zrzeszone w zwiazkach powinny miec znane pochodzenie, zeby krzyzowac w taki sposob, aby potomstwo bylo jak najzdrowsze (uwazam, ze to powinien byc podstawowy cel kazdego hodowcy) I mialo pozadany wyglad. Niestey w praktyce jest inaczej, czesto fretki do hodowli sa "ze smietnika" (doslownie), kojarzone jak popadnie, wbrew wszelkim regulom przyswiecajacym porzadnym hodowcom. Z entuzjastycznym przyklaskiem zwiaku hodowcow (nie wiem jak on sie zwie). Za granica jest z tym lepiej, ale w Polsce panuje "wolna amerykanka". Hodowcy tacy jak harpia maja wiec sytuacje nie do pozazdroszczenia, bo trudno jest o dobry material do hodowli. A zwiazek chroni nie interesy zwierzat tylko co poniektorych "hodofcow".
 
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2014-07-21, 16:37   

Dokładnie Aniu, chociaż za granicami jest podobnie jak nie gorzej, można tu nawet generalizować, że jesteśmy pod tym względem w czarnej du... dziurze.
Wystarczy przykład fretek z niemieckiej hodowli, od gościa nazwiskiem Herzog, facet jako pierwszy wyprowadził linię czarnych fretek, póki młode sprzedawał tylko "swoim" rodakom i to z malutkich ilościach, było wszystko ok, problem rozpoczął się, kiedy zaczął współpracować z Holenderską "hodowczynią" z Angora Ferretry, ona rozpoczęła masową produkcję kompletnie nie zważając na pokrewieństwo czy wady występujące w danej linii (np. wnętrostwo, którym czarne linie są mocno obciążone) sprzedając swój "wyrób" kto dał więcej, takim sposobem w tej chwili 90% linii fretek w Europie (i nie tylko, Daniela potrafiła wysyłać swoje młode w każdy rejon świata) jest spokrewnionych, takim sposobem nie mamy kompletnie jak utrzymać zdrowej i silnej linii, wszystkie moje "rasowe" osobniki w hodowli są ze sobą spokrewnione, to efekt parcia na pieniądz, wszystko oczywiście robione legalnie, Daniela chyba jest nawet jakimś tam prezesem czy vice prezesem, chyba również hoduje koty (dziwne, każdy freci pseudoh hoduje koty :twisted: )
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
 
 
Skipper 
Ekspert


Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 31 Sie 2012
Posty: 2808
Wysłany: 2014-07-21, 17:46   

Ja powiem jedno (z autopsji) - jak ktoś kupuje kota rasowego to nie ma zmiłuj się - zażądać od hodowcy testów rodziców na FIV/FeLV, testów na badania genetyczne jeżeli u danej rasy kotów mogą występować jakieś określone choroby, echo serca rodziców w przypadku kotów mających skłonności do HCM itp. Bo bywa i tak, że rodzice nie mieli nigdy zrobionego pełnego zakresu badań diagnostycznych (morfologia, badania pod kątem trzustki, wątroby i nerek, pełny jonogram) "bo wyglądali na zdrowych" :evil:
Taka jest smutna prawda odnośnie niektórych hodowców :evil:

Hodowca nie ma ? sorry Winnetou, ale w takim razie kupię gdzie indziej.
_________________
Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... :mrgreen: (Zhuangzi 庄子)
Ostatnio zmieniony przez Skipper 2014-07-21, 17:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne