Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-07-14, 13:19
dagnes napisał/a:
Padł też argument o tym, że koty żywione karmami mięsnymi wcale mniej nie polują i nie zabijają mniej myszy niż koty karmione wege. Problemem jest to, że mięsożerne (w domu) koty nie zjadają tych, które zabiją a wegańskie zjadają.
Ale!
dagnes napisał/a:
Zwolennicy wegańskich karm argumentują dalej, że nasze domowe zwierzaki nie mają już niczego wspólnego z dzikimi kotami, ich przodkami, bo są udomowione i niezdolne do życia w naturalnych warunkach, w tym do takiego jedzenia jak ich przodkowie.
No kurcze, pomimo iż nie wprost ale dla mnie stoi to z sobą w sprzeczności.
Cytat:
Potem okazało się, że po nitce możemy dojść do bardzo ciekawego kłębka. Odezwali się inni karmiący koty wege pisząc, że ich koty jedzą te wspaniałe wege-karmy w domu, a jak mają ochotę na mięso, to idą sobie same zapolować na myszy lub ptaki. I właśnie na tym polega koci weganizm, by koty od ludzi dostawały wyłącznie roślinki, a na mięso same polowały.
A ja durna pała, prawie w ogóle kotu nic nie daje bo on wychodzący (2/3 życia spędza na zewnątrz) i polujaco zjadający.
isabelle30, Pestuchna wam upoluje. Pytanie tylko jak od niej odbierzecie...
dagnes, no ja w jednym artykule pewnej behawiorystki przeczytałam, że pies jest wszystkożerny a nie mięsożerny, bo w jego diecie znajdują się też rośliny. A nawet szczątek roślin świadczy już przecież o wszystkożerności.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4838
Wysłany: 2014-07-14, 13:29
Snedronningen napisał/a:
No kurcze, pomimo iż nie wprost ale dla mnie stoi to z sobą w sprzeczności.
No bo tak argumentują ci, którzy nie przeczytali podręcznika o karmieniu wege-kotów. Poza tym nie ważne jest przecież skąd są argumenty, jakiej jakości i jak sprzeczne ze sobą. Ważne by było ich dużo i sprawiały wrażenie przytłaczających.
Snedronningen napisał/a:
A ja durna pała, prawie w ogóle kotu nic nie daje bo on wychodzący (2/3 życia spędza na zewnątrz) i polujaco zjadający.
No to ciesz się, bo masz wege-kota .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2014-07-14, 13:48
Sne... Brutus wczoraj wieczorem polował w parku na fretkę. I pewnie gdyby mi się po raz pierwszy w życiu nie udało rzucić celnie drągiem to by mu się udało...
Myślę, że to że mi sie pies rozwija świadczy o szkodliwości diety mięsnej dla psa...
Ja kiedyś już chyba w wątku przesmiewczym (o barfie na innych forach) pisałam o Ami... cytowałam tam te ich bzdurne prawdy objawione z reklamówki
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-07-14, 15:52
dagnes napisał/a:
Zwolennicy wegańskich karm argumentują dalej, że nasze domowe zwierzaki nie mają już niczego wspólnego z dzikimi kotami, ich przodkami, bo są udomowione i niezdolne do życia w naturalnych warunkach, w tym do takiego jedzenia jak ich przodkowie. Dlatego wegańskie jedzenie jest lepiej dopasowane do aktualnego stylu życia kotów i zdrowsze niż karmy skonstruowane przez przemysł z tuszek zwierzęcych.
Acha... czyli rozumiem, że te dzikie koty, które po łąkach i innych chaszczach wokół mojego ogródka hasają to jest jakiś inny gatunek kota niż te moje mruczki w ogródku ? A nie zaraz te moje mruczki też polują i w zasadzie są jak najbardziej zdolne do życia w naturalnych warunkach znaczy, że one też są inny gatunek niż te kotki u wegan w domciu, które zdolne do samodzielnego życia w naturalnych warunkach nie są ? A skąd oni wiedzą, że ich mruczki nie są zdolne do życia w naturalnych warunkach ?
Rzeczywiście wygląda na to, że te argumenty ani mądre ani spójne być nie muszą. Ważne żeby było dużo i różnorodnie a każdy sobie coś co do niego przemawia wybierze. Szkoda tylko, że sama karma dla kotów taka różnorodna już być nie musi.
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2014-07-14, 16:02
Ale tu nawet nie ma co sie czepiac konkretnych argumentów tylko całości. Bo są ze sobą sprzeczne. Tak jak wyżej Sne napisała, od razu rzuca sie w oczy. W jednym argumencie mowa o tym ile polują koty jak żywione a w kolejnym o "stylu życia" kotów i ich nieumiejętności życia w naturze.
mnie tylko wciąż nurtuje pytanie dlaczego takie osoby nie hodują sobie zwierząt roślinożernych, zamiast mięsożernych ? To pytanie w tych wszystkich dyskusjach na forach pada nie raz ale odpowiedzi na nie jakoś nie zauważyłam
Nie jestem weganką, ale spróbuję odpowiedzieć - roślinożerne tak rozkosznie nie mruczą...
Dokładnie tak :D
Jednak królik, koszatniczka czy chomik to nie kot, nie ma w sobie tego czegoś :3
Jednak królik, koszatniczka czy chomik to nie kot, nie ma w sobie tego czegoś :3
ale biorąc mięsożercę pod swoje skrzydła pozostaje on mięsożercą i zgodnie ze swoją naturą powinien być karmiony.
Ale może być przecież, po prostu nie BARFem Nie znam ani jednego wege karmiącego swoje mięsożerne zwierzęta wege karmą. Wszyscy karmią mięsnymi. Mniej czy bardziej, niektórzy się nie znają i karmią zbożówkami, niektórzy znają i karmią dobrymi. Ja karmię mokrymi mięsnymi, w ogóle suchej nie dostają.
Barfuje od: 3,5 roku
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Sty 2014 Posty: 425 Skąd: Łuków/Warszawa
Wysłany: 2014-11-05, 13:21
kretka napisał/a:
Ale może być przecież, po prostu nie BARFem
e tam, ja jestem weganką i moje psy są na barfie
_________________ "ludzie, którzy patrzą na relację z psem przez pryzmat siły, i tak zobaczą tylko to, co chcą. szkolenie to nie pole bitwy. po prostu ucz swojego psa"
Moi znajomi mają w domu gekona. Jest śliczny, ma fajne rzęski i jest wyjątkowo kontaktowy jak na gadzinkę. Jego terrarium jest prawdziwą ozdobą pokoju. Jest tylko jeden problem - gekonek wcina między innymi żywe karaluchy. Histerycznie brzydzę się robali, a karaluchów to już szczególnie. Brrr... No więc nie sprawię sobie gekonka mimo, że bardzo mi się podoba. Proste.
Nie rozumiem ludzi, którzy nie chcą mieć nic wspólnego z mięsem, a przygarniają psa lub kota. Przecież tak jak pisałyście można mieć królika, koszatniczkę itp.
Barfuje od: 3,5 roku
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Sty 2014 Posty: 425 Skąd: Łuków/Warszawa
Wysłany: 2014-11-05, 17:55
vivienne, można najpierw mieć psa/kota, a potem przejść na weganizm ;) i chyba nie byłoby słusznym raptem pozbyć się pupila, bo zmieniliśmy poglądy?
sytuacje są bardzo różne i niesprawiedliwe są oceny :)
_________________ "ludzie, którzy patrzą na relację z psem przez pryzmat siły, i tak zobaczą tylko to, co chcą. szkolenie to nie pole bitwy. po prostu ucz swojego psa"
Nie namawiam absolutnie do pozbycia się psa czy kota!
Chodziło mi o to, że:
1. Jeśli ktoś jest weganinem i zastanawia się nad przygarnięciem zwierzaka, to niech sprawę dobrze przemyśli. Jeśli myśl o mięsie tak bardzo kogoś odrzuca, jak mnie widok karaluchów, to lepiej zaopiekować się zwierzakiem roslinożernym.
2. Jeśli ktoś już ma psa lub kota i postanawia przejść na weganizm, to świeżo rozbudzona miłość do krówek, świnek i kurczaków nie może być silniejsza niż miłość do zwierzęcia, które ma w domu, któremu obiecał ten ktoś miłość, wierność i opiekę.
Pisałam to ja - weganka, zaliczająca cofkę za cofką przy każdych zakupach mięsnych :)
Barfuje od: 3,5 roku
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Sty 2014 Posty: 425 Skąd: Łuków/Warszawa
Wysłany: 2014-11-05, 20:04
no to w pełni się zgadzamy :)
_________________ "ludzie, którzy patrzą na relację z psem przez pryzmat siły, i tak zobaczą tylko to, co chcą. szkolenie to nie pole bitwy. po prostu ucz swojego psa"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum