Bytom ul. Ks. Schenka, przyjmują dwie kobiety, jedna z nich wyraźnie zainteresowana barf'em. W czasie ostatniej wizyty szczegółowa kontrola kotów i porównywanie do zwierząt żywionych inaczej ( m.in. zęby, dziąsła, sierść ). Żadnych pretensji, zarzutów. Reasumując koty zawsze robią wrażenie in plus, szczególnie paszcze :)
Kurka, mój wet chyba doczytał co nieco o Barfie. Wczoraj w trakcie wizyty zeszło na karmy (bo mamy podejrzenie kryształów) i wspomniałam, że mam zamiar przejść na Barfa i to w dodatku z własnym suplementowaniem. No i wet mnie zaczął chwalić! Pogadaliśmy o Barfie parę chwil, stąd wiem, że orientuje się co i jak. Jak dobrze! Cieszę się bardzo! Gdyby się okazało, że to jednak kryształy (tfu, tfu!!!!) to nie b,ędzie mi wciskał chrupek.
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2012-06-30, 10:20
Ja myślę że to zależy ilu dany wet ma pacjentów barfujących. Jeżeli widzi regularnie zwierzaki zdrowe, w doskonałej kondycji, pieknie wyglądające to zaczyna się zastanawiać i w końcu zaczyna się interesować tematem. Zdarzają się zapewne też tacy którzy z własnym zwierzakiem są na takiej diecie.
Fajnie że jest ich coraz więcej.
Na goldenowym forum jest dziewczyna z Holandii. Jak wkleiła nam linki do kilku tylko miejsc gdzie można się zaopatrzyc w skłądniki do Barfa , to wszystkim szęki opadły. Tam w każdym sklepie mięsnym, w każdej ubojni, masarni mozna sobie zamówić co się chce, popakowane jak trzeba, wszystko według życzenia. Wystarczy tylko odebrać.
Nie trzeba urządzać polowań i obław na mięso....
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2012-08-02, 13:45
POczytałąm sobie tu w wątku o tym jak się żywienia zwierząt uczy wetów i jestem w szoku. Studiowałam zootechnikę, mieliśmy żywienie zwierząt i bardzo niewielka część zajęć była na temat gotowych karm. Przez cały semestr katowaliśmy tabele zapotrzebowań i zawartości poszczególnych składników w różnych produktach pochodzenia roślinnego i zwierzęcego. I ciągłe układanie dawek żywieniowych, całych diet. Jak to możliwe, że jest aż taka różnica w kształceniu? Ja tak czytam czytam, jak to barf jest nieznany czy wręcz odpychany. Dla mnie po studiach to jest jedyna słuszna dieta dla jakiegokolwiek zwierzęcia
Barfuje od: 10/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 16 Wrz 2011 Posty: 299 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-08-02, 15:25
Podczas mojej ostatniej wizyty w klinice wet. na UP we Wrocławiu pewien raczej znany specjalista przyznał, że jak chciał sobie tą dietę BARF zanalizować, to poprosił o to koleżankę po fachu, ale o specjalizacji z dietetyki wet., bo on o żywieniu pojęcia nie ma Rzecz się rozgrywała pomiędzy pracownikami naukowymi UP, a nie zwykłymi wetami, więc czego wymagać od zwykłego lekarza... Jeżeli sam nie wykaże zainteresowania (jak my! ) to nic nie będzie wiedział ponad propagandowe pokazy takich firm jak RC, czy Hills. Pod Wrocławiem jest fabryka RC i pokazówki, jakie to zdrowiutkie mięsko idzie do przerobu na chrupki już chyba każdy z weterynarii zaliczył
_________________ Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu. (Mark Twain)
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2012-08-02, 15:35
Mnie raczej dziwi sam fakt takiego a nie innego programu nauczania. Jak to jest, że przeciętny zootechnik (kierunek uznawany za odrzut z egzaminów na weterynarię :) )jednak jest uczony żywienia przede wszystkim na podstawie składników naturalnych. Czy aż tak silne jest lobby producentów karm, z jednoczesnym ograniczeniem tylko do wydziałów weterynaryjnych? Przecież to są kierunki przenikające się.
Barfuje od: 10/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 16 Wrz 2011 Posty: 299 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-08-02, 15:46
Kontakt z właścicielami zwierząt - czyli ostatecznymi konsumentami produktów komercyjnych - mają weterynarze. To oni mają autorytet i mogą go wykorzystać do manipulowania wyborem klienta. Taki autorytet ma dużo większą moc, niż zwykłe reklamy sama czułam się (na początku ) nieswojo, jak się nie słuchałam weta. Inwestycje czynione przez producentów karm w weterynarzy i ich gabinety są doskonałym posunięciem marketingowym, a każda złotówka zwraca im się pewnie tysiące razy...
Niektórzy weci czują, że z tymi karmami jest coś nie tak, ale pieniądze są niezłe, więc co tam inni naprawdę wierzą producentom, ale bystrzaki to raczej nie są
EDIT: a co "ludzki" lekarz ma wspólnego z dietetykiem? taki sam kulawy program nauczania...
_________________ Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu. (Mark Twain)
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2012-08-02, 15:56
Może po prostu jestem idealistką i nadal wieżę w logikę. Jeśli uczę się o fizjologi (chociażby), anatomii itd to.......
A tak mamy z jednej strony skorumpowany system nauczania a z drugiej bezkrytyczne przyjmowanie tego przez studentów, zero dociekliwości
Podczas mojej ostatniej wizyty w klinice wet. na UP we Wrocławiu pewien raczej znany specjalista przyznał, że jak chciał sobie tą dietę BARF zanalizować, to poprosił o to koleżankę po fachu, ale o specjalizacji z dietetyki wet., bo on o żywieniu pojęcia nie ma Rzecz się rozgrywała pomiędzy pracownikami naukowymi UP, a nie zwykłymi wetami, więc czego wymagać od zwykłego lekarza... Jeżeli sam nie wykaże zainteresowania (jak my! ) to nic nie będzie wiedział ponad propagandowe pokazy takich firm jak RC, czy Hills. Pod Wrocławiem jest fabryka RC i pokazówki, jakie to zdrowiutkie mięsko idzie do przerobu na chrupki już chyba każdy z weterynarii zaliczył
maix, ja na ćwiczeniach z przedmiotu dietetyka, spytałam naszego prowadzącego co sądzi o BARFie, to mnie zapytał 'a co to jest'.
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2012-08-02, 21:33
To ja w takim razie swojemu wydziałowi muszę podziękować. A tak na nich psioczyłam (nota bene żywienie było jednym z niewielu sensownych zajęć o programie innym niż ".......w weekend")
Myśmy mieli i żywienie i dietetykę :) i jedno i drugie nie do końca przydatne ( na żywieniu uczyliśmy się zawartości % białka, węglowodanów etc. wszystkich roślin uprawnych i liczyliśmy dawki pokarmowe, nic nie pamiętam o mięsożernych. A na dietetyce - to jak już wspomniałam śmich i ogólne stwierdzenie, że najlepiej to zwierza trzymać na chrupkach, bo zblinasowane).
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2012-08-04, 15:34
My tłukliśmy właśnie te tabele zawartości % składników, ale zarówno w pochodzenia roślinnego jak i zwierzęcego. Dawki układaliśmy dla wszystkiego od krowy po kota
Barfuje od: VIII 2011
Udział BARFa: 75-90%
Dołączyła: 24 Lis 2011 Posty: 126 Skąd: Łódź/Lublin
Wysłany: 2012-08-04, 16:21
Pozwolę sobie przypomnieć, że weterynarz nie jest już wyrocznią, a właściciel zwierzaka nie jest pozbawiony własnego zdania. Tak jak my tutaj przekonani jesteśmy o słuszności karmienia zwierzaków BARFem, tak całe rzesze ludzi święcie wierzą w chrupki. I nawet BARFolubny wet może ich nie przekonać. Szczególnie że żywienie surowizną wymaga pewnej wiedzy, zaangażowania, pracy. Myślenia o tym, zbierania suplementów, brudzenia sobie rąk, podawania posiłków w określonych godzinach. Znacznie łatwiej chrupki do miski sypnąć. I rzeczywiście może to być lepsze od karmienia zwierza odpadkami ze stołu i nieświeżą wędliną. Dlatego karmy gotowe są i będą. Bo nawet jakby wszyscy dobrze wiedzieli, że lepsza i zdrowsza jest dieta surowa, to większość ludzi i tak będzie to miała gdzieś - wygoda ważniejsza.
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 40 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-08-04, 18:01
Nie do końca się z tym zgodzę. Myślę, że większość osób karmiących chrupkami, poza względami praktycznymi, nie zdaje sobie sprawy, jaką krzywdę kotu wyrządza. Nikt im nie zrobił wykładu o kocim metabolizmie, czytaniu etykiet itp. Myślą, że kot ma dobrze, bo ma whiskas czy kitekat. Osoby, które byłoby stać na drogie, wypasione suche, karmią whiskasem, bo nie wiedzą, że można inaczej. Moim zdaniem, to nie jest wybór mniejszego zła w ich przekonaniu "wiem, że surowe lepsze, ale karmię tak, bo mi wygodniej", tylko po prostu "wybieram suche, bo wygodniej" bez świadomości, że gorzej.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-08-04, 18:42
Jakikolwiek powód, przyczyna, intencja, zrozumienie lub też nie to na pewno wśród vetów sprzymierzeńców oficjalnych BARFA nie znajdziemy i jestem tego więcej niż pewna, że nie zrezygnują ze swojego źródła dochodów......
Podobnie jest pośród lekarzy, dentystów, producentów żywności itp.itd.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum