BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Idziemy na spacer z kotem
Autor Wiadomość
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-11, 09:11   

to i ja się dopiszę do wątku :-)
Ogromnie się cieszę, że nie jestem jedyna i inni tez spacerują z kotami. U mnie na wsi sąsiedzi wyśmiewają się ze mnie: raz, ze "dzikiego" kota mam w domu, dwa, że przygarnęłam znajdę no i to, ze chodzę z nim na smyczy - jestem postrzegana jako sąsiadka wariatka :twisted:

Mam kota, dachowca-znajdę, wsiowego szwendacza. Miał 4 miesiące i do nas przyszedł i został. Dzis ma 2 latka. Początkowo był kotem zewnętrznym, tylko go karmiłam, potem zamieszkał w domu, ale stale wychodził samopas. Od września był cały czas w domu, bez wychodzenia, ale teraz, gdy jest ładnie i ciepło domaga sie wyjścia na dwór.

Mamy domek z ogródkiem, nie ma żadnych zagrożeń, psów, ludzi, dzieci, które mogą kota wypłoszyć, wystraszyć. Chodzimy tylko po ogródku, w szelkach i na smyczy, bo niby ogrodzenie mam, ale dla kota, to żadna przeszkoda i moment nieuwagi i Mruczek byłby za płotem.
Domaga się tych spacerów, na widok szelek ustawia sie pod oknem na taras i czeka. Na smyczy nie szarpie się, nie robi fikołków, szybko się nauczył.
Spacer polega na baaaaardzo powolnym obejściu ogródka, zajrzenie w każdy zakamarek, zjadanie trawy, tarzanie w piasku. Potrafię tak godzinę z nim chodzić. Powrót do domu - marudzenie, wyginanie sie na rękach, no ale przecież kiedys trzeba wrócić. Postanowiłam umilić mu te powroty - zawsze po przyjściu biegniemy do kuchni po smakołyk. Niech powroty mu sie dobrze kojarzą ;-)

Mieliśmy epizody z sikaniem poza kuwetą, łączę to z nadmiarem emocji, które koteł doznaje na dworze.
Obecnie siki są w kuwecie, mam nadzieję, że tak zostanie.

Kotek jest z tych strachliwych, nie lubi obcych ludzi, boi się wszystkiego. Jednak jest bardzo ciekawski i szybko się uczy - początkowo bał się psa za ogrodzeniem, ale szybko zauważył, że to co jest za ogrodzeniem mu nie zagraża i teraz spokojnie sobie chodzi, a pies sąsiadów jest obok (spokojny bigiel, nie szczeka, nie jest agresywny do kota, lekko zapasiony, fajny piesek).

Jesli tylko kotek nie będzie posikiwać poza kuwetą, to spacery będą codziennie :)
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-11, 09:40   

tak wyglądał spacer jeszcze jesienią :)



 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2018-04-11, 11:12   

..Asia.. napisał/a:
Mam kota, dachowca-znajdę, wsiowego szwendacza. Miał 4 miesiące i do nas przyszedł i został. Dzis ma 2 latka. Początkowo był kotem zewnętrznym, tylko go karmiłam, potem zamieszkał w domu, ale stale wychodził samopas. Od września był cały czas w domu, bez wychodzenia, ale teraz, gdy jest ładnie i ciepło domaga sie wyjścia na dwór.

1,5 roku z dwóch lat swego życia miał wieś dla siebie, może być mu ciężko pogodzić się z ograniczoną przestrzenią i swobodą. Gdy został zamknięty na dłużej po raz pierwszy to nie domagał się wychodzenia?

W każdym razie trzymam kciuki by spacery wystarczyły, bo rozumiem Twoją troskę o niego, chociaż nie wiem, czy sama przyznałabym sobie prawo takiego zawłaszczenia kota. Nie oceniam, rozumiem, tylko wyraziłam swoje obecne zdanie jako inny punkt widzenia, a to akurat potrafi ewoluować ;-)
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-11, 11:35   

To było inaczej.

We wrześniu 2016r przyszedł głodny i zabiedzony - nakarmiłam i sobie został.
TZ zrobił budę itp, spał tam i jadł u nas.

W listopadzie 2016r - zamieszkał w domu, ale był wychodzący. Jesienią i zimą wychodził tylko wieczorami. Latem wychodził już na całe dnie.

We wrześniu 2017r. zatruł się, ciężko chorował, dochodził do siebie w domu przez około miesiąc, półtora. Ledwo go odratowałam, wet twierdzi, że zagryzł mysz, która wcześniej zjadła trutkę.
Po chorobie nie wychodził już na dwór, nawet wcale się tego nie domagał, w kontaktach przez 6 miesięcy miałam Feliway (moze to pomogło...?).


Od listopada 2017r zaczęliśmy z nim wychodzić na smyczy, ale nie dlatego, że był lament pod drzwiami, tylko dlatego, aby urozmaicić kotu życie. Teraz, kiedy jest wiosna, to młody dopomina sie o spacer.



Przepraszam, nie rozumiem słowa "zawłaszczenia kota". On sam do nas przyszedł, ja go z znikąd nie zabrałam. Sam z nieprzymuszonej woli nocował w budce, potem w domu, nie zawłaszczyłam go.
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2018-04-11, 15:21   

no widzisz, to inaczej niż to sobie zobrazowałam.
Napisałam, że rozumiem troskę o kota, właśnie o jego bezpieczeństwo, jak np to by się nie potruł. Jest duże prawdopodobieństwo, że mogłabyś go puszczać znowu swobodnie, a on już by się nie oddalał poza teren ogrodu mając złe doświadczenia. Kotka znajomej tak ma, boi się włóczyć, zawsze wraca na noc i woli spać w domu, który kiedyś też tak sobie po prostu wybrała. O niej bym powiedziała, że to kotka zawłaszczyła sobie dom i rodzinę ;-)
O Tobie napisałam tak, bo zostałaś właścicielką kota, decydującą o jego swobodzie, nawet jeśli on będzie mieć inne zdanie na ten temat, a założyłam, że jako kot wolno wychodzący, może takie mieć.
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-11, 17:39   

Małga, a czy Twój kot podczas spacerów obsikuje różne rzeczy?
Mój tak robi, a to drewutnię, a to kompostownik, dziś fragment ogromnej tui sąsiadów, której gałązki przeszły na naszą stronę.
To normalne?
On staje tyłem, drepcze nóżkami i spryskuje (nie jakieś kropelki, trochę tego jest, tak że 3-4 łyżki)
Trzęsie przy tym ogonkiem.
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2018-04-11, 18:06   

moje koty od maleństwa są wykastrowane, niewychodzące bardzo długo, a na podwórku bywa tylko kotka sąsiadów, one po prostu nie znają tego. Poza jednym, one nawet czekają na siku do powrotu do domu, do kuwety.

Ogólnie kastraty mogą znaczyć teren (to co robi Twój), na to chyba nie będzie sposobu.
_________________
Instrukcja Obsługi Wyszukiwarki THE TRUTH IS OUT THERE
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-11, 19:21   

On był wykastrowany w wieku 5 m-cy.
Czyli to normalne zachowanie, uff.
Mi to ogólnie nie przeszkadza, niech sobie znaczy, najważniejsze, że z nim wszystko ok.
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2018-04-12, 01:19   

chyba że sąsiedzi się wściekną za tuje... wtedy patrz, by Ci kota nie potruli. Wiem, jak to brzmi.
_________________
Instrukcja Obsługi Wyszukiwarki THE TRUTH IS OUT THERE
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-12, 07:56   

czyli taka tuja może paść po kocich sikach?
W zasadzie to ich tuja (jest stara i ogromna) weszła na nasze podwórko, niszcząc matę na ogrodzeniu, już dawno przymierzałam się aby te gałęzie ciachnąć. Widocznie mój kotek jest tego samego zdania - tuja bezpodstawnie wtargnęła na nasze podwórko - czyli wróg :twisted: .

Zauważyłam, że kot ma lepszy apetyt od kiedy wychodzimy z nim na spacer. Z reguły miałam problemy z jego jedzeniem, trzeba było kombinować, kamic z ręki, cudować, dodawać suszonego dorsza (w sensie kruszyć go na wierzch), a teraz ładnie je (odpukać!!!!!)
No i ogólnie jest jakby bardziej wesoły, on zawsze należał do kotów aktywnych, ale potrafił marudzić, że się nudzi, a jak proponowałam różne zabawy, to żadna mu nie odpowiadała. A wczoraj ganiał jak szalony za gałązką, za piłką, aż miło patrzeć. Od razu widać, że kot jakby bardziej szczęśliwy.

Aha, zapomniałam! Zauważyłam, że kot zjada trawę na spacerze. Wybiera taka paskudną - ostrą. Wczoraj objadł się tej trawy jak szalony i po spacerze zwymiotował trawę i mokrego szczura z kłaczków zalegających w żołądku. Hurrra! On nigdy nie zwracał kłaczków, zawsze szły do jelit, pomimo, że miał i jadł trawę w domu z doniczek. To był jęczmień - widocznie on nie działa tak dobrze jak ta trawa z podwórka :mrgreen:
Po spacerze pognałam na ogródek, wykopałam te trawy, które on wybierał i wpakowałam w doniczki. Ciekawe czy da radę to rosnąć na parapecie. Nie powinno być problemu, bo to chwast, mam to praktycznie w całym ogródku, między chodnikami, na piachu budowlanym tez sobie daje radę.



Moim marzeniem jest zrobić tą siatkę w ogrodzie, tak aby on nie mógł się wydostać (zazdroszczę Dagnes, bo takie cudo ma), ale jak wczoraj napomknęłam TZ, to sie w głowę popukał i od razu mi przypomniał, że ledwo co skończył siatkowac dla kota balkon.
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-12, 09:42   

wiem co za trwasko Mruczek wybrał do jedzenia :mrgreen:
To perz. Chwaścisko, jakich mało. Walczę z nim w ogródku, ale przegrywam (walczę ręcznie, nie opryski)

O takie cudo: http://www.smakizpolski.c...gallery30119]/0
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2018-04-12, 12:40   

pytałam znajomą, kotka sika zwykle w tym samym miejscu, krzaczek, który tam rośnie jest trochę słabszy ale bez przesady, za to do ogrodu przychodzi obcy kocur i znaczy i to już mocno śmierdzi. Powiedz facetowi, że obce koty będą Wam się złazić i smrodzić, to się szybko ogarnie.

a jak masz zielsko na ziemi, to po co Ci jeszcze w doniczce? :mrgreen:

przypomniałaś mi, że nie rozpoczęłam tutaj oficjalnie nowego sezonu https://youtu.be/V2p1qLRZVSo :-D
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-12, 12:49   

zasadziłam ten perz w doniczkach, bo Mruczek lubi skubać trawę całą dobę, a na dwór wychodzimy tylko 2-3 razy w ciągu dnia.

Czytałam cały ten wątek i widziałam Twoje śliczne kotki, ale czy one wcześniej nie były na smyczy? Chyba taki filmik mi się o oczy obił, jak kręciły Ci się wokół nóg i zakręciły smyczą naokoło :mrgreen:
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2018-04-12, 15:53   

tak, bałam się, że będę musiała łazić za nimi po krzakach i wyciągać je z różnych chaszczy, a tymczasem nie mogę zrobić kroku, bo mi się koty plączą pod nogami :-D
 
 
..Asia.. 


Dołączyła: 17 Paź 2016
Posty: 322
Wysłany: 2018-04-13, 19:40   

małga napisał/a:
Jest duże prawdopodobieństwo, że mogłabyś go puszczać znowu swobodnie, a on już by się nie oddalał poza teren ogrodu mając złe doświadczenia..


Chodziło mi po głowie to zdanie, dźwięczało całą noc. Aż nie mogłam spać....
Dziś z 'bezpieczną' obrożą puscilam młodego na podwórku. Serce mi galopowało, ale on się tak cudnie bawił, że aż 2h byliśmy. Oczywiście w każdym momencie mógł zwiać, jednak tego nie zrobił.
U nas naokoło jest ogrodzenie z siatki, dla kota to kilka sekund i jest za siatką. Dlatego chodzę.za nim krok w krok.

Tak wyglądał nasz "spacer "
https://youtu.be/f4LLKmGV4H4
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne