BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Żywienie w chorobach nerek
Autor Wiadomość
Margot 
Ekspert

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 01 Paź 2011
Posty: 1532
Wysłany: 2013-10-07, 19:50   

rEni napisał/a:
Margot, czy mogłabyś napisać jaką wodą dopajasz swoje koty? Ja tylko i wyłącznie przegotowaną, letnią, nawet ciepławą lekko.

rEni, robię dokładnie tak samo, dopajam lekko ciepłą wodą przegotowaną.
 
 
rEni 


Barfuje od: wiosny 2013
Udział BARFa: 25-50%
Wiek: 48
Dołączyła: 10 Kwi 2013
Posty: 247
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-10, 22:20   

Proszę tutaj Kogoś Obeznanego w farmaceutyce o konsultację :kwiatek:

Sokrates mój nerkowy ma zalecenie od dr Neski, iż ma brać codziennie glukozaminę ze względu na brzydki obraz pęcherza.

Od lutego 2013 podaję i tak moim trzem kotom preparat z glukozaminy osłonowo na drogi moczowe, zapobiegawczo. Jest to następujący preparat: 1/4 tabletki dziennie.


http://animalia.pl/produk...tow-90-szt.html

dla 3 kotów wystarcza mi ten preparat na ponad 100 dni.

Zauważyłam, że w ekozwierzaku jest mączka z małży, która zawiera glukozaminę, czy ona nie byłaby lepsza, bardziej naturalna i czy nie byłaby szansa, że glukozamina z tej mączki lepiej by się wchłaniała.

http://ekozwierzak.pl/Psy...zkich-250g.html

cenowo wyjdzie podobnie jak preparat w tabletkach, a do tabletek oczywiście jakieś jeszcze śmieci są dodawane. Dodatkowo kiedyś koleżanka, która ma większą wiedzę z farmacji mówiła mi, że glukozamina sprzedawana w aptekach to ściema, bo się w ogóle nie wchłania tam gdzie trzeba, gdzieś słyszała ona wypowiedzi farmaceutów, którzy twierdzili, iż wstydzą się sprzedawać suplementy z glukozaminą ludziom, bo wiedzą, iż to ściema.

Proszę najmocniej o komentarz jeśli ktoś się zna na tym, bo preparat tabletkowy mi się właśnie kończy i potrzebuję zadecydować co dalej.
 
 
Karolkaa 


Barfuje od: 03.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 04 Kwi 2013
Posty: 130
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-14, 18:19   

Kochani, czy któryś z Waszych nerkowców ma refluks?

Jak byłam z chłopakami na wizycie u dr Neski, pytała, czy któryś z nich nie wykazuje objawów typu "ćlamkanie, cmokanie"? Mówiła, że ma kilka nerkowców z refluksem pod opieką. Wtedy jeszcze żaden z nich nic takiego nie miał. A teraz od jakiegoś czasu ma je Maciek. Cmoka i odbija sobie połknięte powietrze podczas dopajania strzykawką. Bardzo niechętnie podchodzi do dopajania i wypija mi teraz dużo mniej niż wcześniej. Dopajam go cały czas w ten sam sposób. Staram się dopasować mu ilość wody podawanej do pyszczka, tak aby nie było jej ani za mało, ani za dużo i nie musiał połykać przy okazji powietrza, ale problem nie ustępuje.

Na razie nie zaobserwowałam u niego jakiś specjalnie nasilonych wymiotów. Były kilka razy, ale zawsze jak podam Terra Faelis lub Cosmę, nigdy po BARFie, więc kojarzyłam je dotąd z rodzajem jedzenia.

Od ok. 2 miesięcy Maciek je na potęgę. Apetyt mu BARDZO dopisuje. Aktualnie ograniczam mu nawet jedzenie i wydzielam dużo małych porcji. Potrafi zjeść bardzo dużo i nie zwymiotować. Myślałam, że to kwestia przyzwyczajenia do barfa albo poprawienia wyników i się cieszyłam, że wreszcie ma apetyt, ale może to kwestia nadkwasoty?

Zdążyłam się już naczytać jak to nawet zdrowe koty odchodzą na nerki po podaniu leków na refluks :(

Wiecie może, jak diagnozuje się refluks u kota? Czy tylko gastroskopią, jak u ludzi? Czy są inne sposoby?
Czy ktoś z Was podawał kotu z refluksem wodę lecznicą Zuber, albo glinkę Lunderlandu? Jesli to rzeczywiście refluks i będzie się nasilał, to leków przecież i tak mu nie wolno :(
 
 
rEni 


Barfuje od: wiosny 2013
Udział BARFa: 25-50%
Wiek: 48
Dołączyła: 10 Kwi 2013
Posty: 247
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-14, 19:47   

Karolkaa, mam kotkę, która ma podobno refluks, cholera wie jaki refluks, diagnozowała dr Sumińska i 2 inne lekarki, potem jedna lekarka powiedziała, że trzeba zrobić gastroskopię, a inna, że absolutnie nie robić gastroskopii, jeszcze inna, żeby karmić kotkę zupami w pozycji stojącej, poddałam się. Kotka ma 9 lat, dostaje jedzenie malutkimi porcjami, jak jej dam więcej niż 20 gram na jeden raz to od razu zwraca. Refluks zdiagnozowali chyba tylko na podstawie takiej, że wymioty są zaraz po jedzeniu, minutkę, pół minutki. Moja kotka z tym czymś żyje 9 lat.

Sokrates też łapie powietrze przy piciu i potem mu się odbija, kurcze pojenie trwa przez to dłużej, bo jak daję mu po kapince to jest jako tako.

A może od pojenia dostają refluksy, od tego połykania powietrza, które się przecież zdarza przy piciu ze strzykawki. Jak dziecko z butelki się napije to też mu się potem musi odbić :)
 
 
Karolkaa 


Barfuje od: 03.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 04 Kwi 2013
Posty: 130
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-14, 20:31   

rEni ja się właśnie tego obawiam, że to może przez dopajanie strzykawką. Na pewno dla mnie nie jest to zwykłe odbijanie - nie tylko trwa za długo i za specyficznie, ale też wcześniej tego w ogóle nie było. Z drugiej strony u Maćka wszystkiego się mogę spodziewać. On choruje na herpesa i do tej pory bardzo często dostawał silne leki (antybiotyki i niesteroidowe leki przeciwzapalne). Sama po wyjściu ze szpitala, gdzie dostałam trzy antybiotyki na raz nie mam już żołądka, za to gigantyczne problemy z refluksem, więc wiem, że mógł go dostać od leków. Na gastroskopię na pewno narażać go nie będę. Jak nic skończyłoby się depresją, nerwowym zapaleniem pęcherza i nawrotem herpesa :( Do tego mógłby jeszcze wyłysieć. To cały jego wachlarz reakcji na stres. Gnębi mnie tylko, czy to na pewno refluks i czy ja mu sama tego nie zafundowałam dopajaniem?

Dopajam go teraz mniej jednorazowo, czekam aż się odpowietrzy, ale widzę że się i męczy.

Sama piję Zubera na refluks i zastanawiam się, czy nie spróbować mu podać troszkę i zobaczyć, czy nie pomoże. Może taka próba pomogłaby postawić diagnozę. Zuber to wapń i magnez, czytałam że ludzie dolewają psom do jedzenia. Nie powinien chyba zaszkodzić. Choć nie wiem u nerkowca wszystko możliwe.

Nie chciałabym żeby mu się pogorszyło. Jak zacznie wymiotować po jedzeniu, to przy jego stanie nerek będzie bardzo źle.
 
 
Dyktatura 

Dołączyła: 09 Mar 2013
Posty: 74
Wysłany: 2013-10-15, 08:52   

Lilo od wczoraj odmawia jakiegokolwiek jedzenia. Dodatkowo między 11 a 17 zapawiował pół mieszkania. Nie były to kłaki tylko taka żółta pianka.
Jeśli nie zacznie jeść jadę z nim dziś do wetów.
 
 
Tufitka 
Ekspert

Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 21 Sty 2013
Posty: 3006
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-15, 10:30   

jedź z nim do weta, nawet jak zacznie jeść, może tylko karma zaszkodziła, a może coś się dzieje. A jak się zachowuje poza tym? Jest aktywny, zainteresowany otoczeniem czy siedzi "zapadnięty w siebie", taki "odcięty od rzeczywistości"?
_________________
„Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
 
 
Margot 
Ekspert

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 01 Paź 2011
Posty: 1532
Wysłany: 2013-10-15, 11:15   

Dyktaturo, strasznie mi przykro czytać takie wieści. Nie gniewaj się, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że kot jest chyba chaotycznie prowadzony, skoro wyniki i jego samopoczucie ciągle się wahają, mimo iż choroba została dość wcześnie zdiagnozowana. Czy jemu się generalnie nie pogarsza coraz bardziej, jak zostały mu wprowadzone różne leki? Mam na myśli szczególnie te ostatnie, na nadciśnienie, inhibitory ACE?

Rozmawiałam wczoraj z dr Neską (byłam na 3-ej z planowanych 4 wizyt) na temat oceny nadciśnienia u zwierzaka na podstawie tego jak "tryska" mu krew z żyły, czyli tak jak to było w przypadku Lilka, bo jakoś nie przemawia do mnie takie diagnozowanie tego schorzenia. Pani dr potwierdziła, że jest to kompletna bzdura, absolutnie jedno z drugim nie ma związku.

Doczytałam sobie też, że Enarenal, którym planowałaś (nie wiem czy już to wprowadziłaś) zastąpić lotensil, jest także inhibitorem ACE, tylko nieco łagodniejszym. Jednak negatywne skutki uboczne jego stosowania są podobne.

Złap Lilkowi mocz. Jeśli nie będzie białkomoczu, to gdyby to był mój kot, to ja bym odstawiła te leki (inhibitory ACE). Moim zdaniem naprawdę lepiej jest przeznaczyć te parę groszy zamiast na leki, których stosowanie może być na wyrost i szkodzić zwierzakowi, na regularny, najrzadziej kwartalny, monitoring kreatyniny, mocznika, białka całkowitego i jonogramu rozszerzonego skoro kot ciągle nie jest ustabilizowany i regularne badanie moczu, a następnie reagowanie na wyniki korektą diety, nawodnienia, etc, ewentualnie wprowadzenie leków dla których jest wyraźne wskazanie.
Ja wiem, że każdy przypadek nerkowy jest inny i nie można generalizować, ale uwierz mi, nadgorliwość w aplikowaniu leków u kota, który nie ma zaawansowanego stopnia choroby, jak jeszcze wydawało się u Lilka całkiem niedawno (kreatynina była przecież na poziomie 1,9-2,0), może bardziej mu zaszkodzić niż pomóc.

Tak jak kiedyś napisałam na forum, mam wiele pokory wobec choroby jaką jest PNN, boję się jej i nie mam jedynie słusznej recepty na walkę z tą chorobę, ale jakoś intuicyjnie czuję (choć i literatura i zalecenia mądrych wetów to potwierdzają), że w I i II fazie choroby, zwłaszcza u młodych niewyniszczonych chorobą kotów, a takie są moje, podobnie jak twój Lilek, naprawdę warto postawić na konsekwencję w diecie (wartościowe białko w rozsądnej ilości, zmniejszanie podaży fosforu, ograniczanie soli, ale też w rozsądny sposób i odpowiedniej proporcji do potasu, suplementowanie kwasów omega3, dbanie o nawodnienie, wcale nie poprzez zalewanie zwierzaków obciążającymi kroplówkami (ja nie jestem zwolenniczką wczesnego wchodzenia z systematycznymi kroplówkami bez potrzeby, tj. jak kot nie wygląda na odwodnionego/wycieńczonego, ma zapewnioną odpowiednią podaż wody drogą pokarmową. Uważam, że ich stosowanie sztucznie zaniża kreatyninę, która i tak na samopoczucie kota nie wpływa, a obciąża nerki nadmiarem dużej ilości wodyw jednorazowym podaniu).
Oczywiście leki jak najbardziej tak, ale w sytuacjach kiedy ich wprowadzenie jest poprzedzone porządną diagnostyką, a nie oceną na oko, tak jak w przypadku Lilka, gdzie przypisano mu nadciśnienie tętnicze, bo krew z żyły trysnęła przy pobieraniu krwi mocniej. To takie trochę znachorskie metody.

Dzielę się z Tobą moimi przemyśleniami, bo sama, jak być może doczytałaś mam doskonały "poligon doświadczalny" i jak na razie, po kolejnych badaniach 3-ech z 4-ech kotów udaje mi się utrzymywać je na stabilnym poziomie (a pierwsze diagnozy były już 2,5 roku temu).
Oczywiście, choroba będzie postępować, bo takie to już schorzenie, ale nie notowałam jak dotąd takich wahnięć kreatyniny, ani nie mam takich przebojów z wymiotami, podwyższonym mocznikiem, brakiem apetytu (marudzenie przy mieszankach nie ma tu z apetytem nic wspólnego), itd. A wręcz w przypadku jednego kota, odkąd od 2,5 roku jestem świadoma jego choroby i konsekwentnie zwracam uwagę na parametry diety i dopajanie, unikam szczepień, farmaceutyków, etc. nigdy nie pojawił się żaden problem, podczas gdy przez pierwsze 1,5 roku jego życia, co i rusz coś tam mu dolegało, a to zaszkodziło odrobaczanie, a to jakiś inny lek, a to zmiana karmy, itd.

Przeanalizuj sobie dokładnie swoje postępowanie z Lilkiem w różnych momentach jego choroby, kiedy czuł się najlepiej i jednocześnie znajdowało to odzwierciedlenie w wynikach i wróć do takiego postępowania z nim. Jak masz wątpliwości co do wprowadzenia określonych leków, poczytaj o nich najpierw, zbadaj sytuację. Nie jesteś jeszcze w sytuacji, kiedy już na gwałt musisz coś kotu zaaplikować, bo od tego zależy czy przeżyje następny dzień, dlatego doradzam daleko posuniętą ostrożność.

Nie chcę żebyś błędnie zinterpretowała moją wypowiedź, że podważam metody leczenia twojego lekarza, czy że raz na zawsze odradzam farmakoterapię, nawet na wczesnym etapie rozwoju PNN. Absolutnie nie, ale jeszcze raz podkreślę, że tylko wtedy, kiedy ma ona uzasadnienie, a o tym można się przekonać tylko dobrze diagnozując zwierzaka. Musisz też bardziej świadomie komponować mu dietę, czy to z gotowców, czy barfną, bo trochę za dużo przypadkowości chyba się pojawiało w tym elemencie postępowania z chorym kotem (i w doborze mięs i puszek, a i od chrupów chyba czasem też nie stroniłaś. Takie mieszanie na dłuższą metę nie jest dobre, zwłaszcza dla kota chorego)

Bardzo mocno trzymam za Was kciuki.
 
 
Margot 
Ekspert

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 01 Paź 2011
Posty: 1532
Wysłany: 2013-10-15, 13:37   

rEni napisał/a:
Karolkaa, mam kotkę, która ma podobno refluks, cholera wie jaki refluks, diagnozowała dr Sumińska i 2 inne lekarki, potem jedna lekarka powiedziała, że trzeba zrobić gastroskopię, a inna, że absolutnie nie robić gastroskopii, jeszcze inna, żeby karmić kotkę zupami w pozycji stojącej, poddałam się. Kotka ma 9 lat, dostaje jedzenie malutkimi porcjami, jak jej dam więcej niż 20 gram na jeden raz to od razu zwraca. Refluks zdiagnozowali chyba tylko na podstawie takiej, że wymioty są zaraz po jedzeniu, minutkę, pół minutki. Moja kotka z tym czymś żyje 9 lat.

Karolkaa, moja koleżanka miała kotkę, u której podejrzewano refluks na takiej zasadzie jak u kotki rEni, czyli na podstawie każdorazowych wymiotów zaraz po zjedzeniu posiłku. Lekarz wet. stwierdził chyba, że taka uroda zwierzaka i skoro nic innego jej nie dolega, to na siłę nie ma co leczyć (o szczegóły muszę dopytać). Kotka przeżyła 20 lat (już o niej wspominałam kiedyś). Może równieź dzięki temu, że trochę nie dojadała, bo to co zwracała, pożerał w dużej mierze przeszczęśliwy pies. Ale jak to jest u kota nerkowego, nie wiem.
 
 
Karolkaa 


Barfuje od: 03.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 04 Kwi 2013
Posty: 130
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-15, 14:40   

Zdrowy kot z refluksem może sobie jakoś radzić, ale u nerkowca tego nie widzę. Zdrowy trochę zwymiotuje, trochę znowu podje i jakoś wyrówna bilans, u nerkowca raczej tak nie będzie. Po kilku wymiotach odwodni się, będzie się już czuł źle i całkiem straci apetyt, a to będzie coraz bardziej pogarszać jego stan.
Ja tak to widzę :(

Mam jednak jeszcze nadzieję, że u Maćka to nie refluks. Podejrzenie padło na niego, bo dr Neska właśnie o takich objawach mówiła w kontekście refluksu. Dokładnie o takim cmokaniu. Myślę, że nie pytała o wymioty ponieważ one u nerkowców są częste i nie można na ich podstawie jednoznacznie zdiagnozować refluksu.

Maciek nie wymiotuje często i tak, jak pisałam z reguły po gotowych puszkach. A może tylko po nich? Puszki daję rzadko (jedną na spółkę, raz na miesiąc lub dwa tygodnie), więc ciężko mi zauważyć tu jakąś konkretną zależność. Na pewno po Terra Faelis ma biegunkę, może i stąd wymioty.
Ostatnio ulało mu się po Cosmie, ale dałam do niej bardzo dużo wody, może po prostu za dużo.

Zastanawiam się jeszcze, czy to nie robaki? Ostatnio chłopaki obaj ruszają skórą na grzbiecie. Mąż do zabawy przyniósł im jakiś czas temu żołędzie z lasu, z których wylazły nam na podłogę robale. Mogły je zjeść. Tyle, że to było już po pierwszych ćlamkaniach Maćka. W kupie nic jednak nie znalazłam. Poza tym do roku od ostatniego odrobaczania zostało jeszcze 1,5 miesiąca, a i tak nie wiem czy je odrobaczyć. Dr Neska kazała odrobaczać ich raz na rok. Wam też? Ale ja się tego cholernie boję. Po tym jak u Maćka po szczepieniu kreatynina skoczyła z 1,7 na 2,5 wolałabym w ogóle tego nie robić. Odrobaczacie swoje koty? Jak to się przekłada na wyniki?
 
 
rEni 


Barfuje od: wiosny 2013
Udział BARFa: 25-50%
Wiek: 48
Dołączyła: 10 Kwi 2013
Posty: 247
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-15, 14:53   

Karolkaa napisał/a:


Na razie nie zaobserwowałam u niego jakiś specjalnie nasilonych wymiotów. Były kilka razy, ale zawsze jak podam Terra Faelis lub Cosmę, nigdy po BARFie, więc kojarzyłam je dotąd z rodzajem jedzenia.



O to tutaj powyżej co napisałaś to jest podobne do mojej kotki niby refluksowej Soni, ona też ma mocno wzmożone wymioty po każdej, ale to każdej karmie kupnej ze sklepu. To jest bardzo mądra kotka, najmądrzejsza z całej mojej gromadki i ona sama już wie doskonale, że jej nie wolno kupnych karm, jak podchodzi do miski innego kota i wywącha tam coś kupnego to się śmiesznie wzdryga, łapą trzepie, ucieka, śmiesznie to wygląda, jakby uciekała przed swoimi wymiotami. Na mięsie jest dużo, dużo lepiej, ona je tylko mięso i bardzo maleńkimi porcjami. Czasami mi jej szkoda, bo widać, że oczami zjadłaby więcej, ale nie wolno, nie daj Boże jak ja się zlituję i dam jej więcej, od razu się to obraca przeciwko nam.

Może zjeść kilka chrupek, tak z 5 dziennie na humor, to jej nie szkodzi. I tutaj dr Małgosia Brzuska mówiła mi, że ma coraz więcej kotów, które nie mogą jeść suchej karmy w ilości więcej niż 3-5 sztuk chrupek dziennie, bo wymiotują. Ten problem nie dotyczy Twojego kota, ale być może niektóre koty włączyły swój własny mechanizm obrony przed firmami komercyjnymi :)

Ja bym nie dawała wód zdrowotnych jak nie mam pewności, że mogę. U kotów to jeden czort wie, czy to pomoże, czy zaszkodzi, one mają tam więcej zawsze pewnych minerałów, jeszcze się jakieś kamyki, kryształy w moczu wytrącą i nieszczęście gwarantowane. Kiedyś dawałam wodę Jana na drogi moczowe ale teraz się cykam. Lepiej takie bardziej bezpieczne środki, czyli malutkie porcje i obserwacja po czym lepiej, po czym gorzej.
Sonia też jest obarczona nerkowymi problemami, bo to siostra Sokratesa, na szczęście wyniki ma ok, krew i usg, ale miała kilka incydentów z pęcherzem, a dr Neska powiedziała mi ostatnio, że kot, który ma incydenty z pęcherzem już jest w zasadzie traktowany jako 1-sza faza PNN i do obserwacji.

Sonia miała czasami takie incydenty wymiotów (jeszcze jak była na RC urinary i puszkach), że po prostu była tak wychudzona jak szkielet, kiedyś pamiętam pożyczyłam koleżance transporter, Soni było coraz mniej, więc mogłam ją wziąć na smycz, schować za pazuchę za płaszcz i jechać komunikacją na drugi koniec Warszawy do weta :) taka była leciutka. Teraz jest taką nawet kuleczką, waży 4,5 kg i wymiotuje naprawdę rzadko na mięsie. Oby jej się coś nie odmieniło :)

I refluks refluksem, ale może to być połączone z nietolerancją pokarmową.

Jeszcze jedna rzecz - taka końcówka silikonowa na strzykawkę. Taką poję Sokratesa, wtedy tak nie musi pyszczka otwierać jak przy strzykawce i wydaje mi się, że mniej powietrza połyka przy tym, ale być może to moje subiektywne odczucie. Wydatek trochę bez sensu, bo sam aplikator jest do niczego, tylko 3 końcówki silikonowe są naprawdę fajne, bo nie grzebie się kotkowi twardą strzykawką po pyszczku tylko mięciutkim sylikonem. Jeśli nie znasz tego to poniżej link:

http://www.krakvet.pl/tri...422-p-3602.html
 
 
Margot 
Ekspert

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 01 Paź 2011
Posty: 1532
Wysłany: 2013-10-15, 15:06   

Karolkaa, ja swoich nerkowców nie odrobaczałam odkąd mam świadomość wystąpienia u nich PNN, czyli już całkiem długo (i jeszcze dłużej, w sumie 3 lata). Na pewno wolałabym pobadać najpierw kupy, zanim zdecydowałabym się na leki, choć mam świadomość, że wyniki tych badań nie są często wiarygodne.

To tzw. ćlamkanie może mieć chyba wiele przyczyn, nie musi nią być refluks.

Co do wymiotów po karmach jako przerywnikach dla Barfa, to ponieważ, jak pisałaś, podajesz je rzadko i koty będąc nieprzyzwyczajone (a raczej odzwyczajone) mogą gorzej na taką zmianę reagować, właśnie poprzez wymioty. Biegunki (sraczusie) mogą się pojawiać po bardzo tłustych posiłkach, a Terra Faelis jest raczej tłustą karmą. Poza tym, biegunka, podobnie jak wymioty, może być po prostu reakcją na nagłą zmianę pozywienia po dłuższej przerwie karmienia czymś zupełnie innym. Ja na szczęście rzadko doświadczam u moich nerkowców takich niespodzianek. Szczerze powiedziawszy, to one się już raczej pojawiały, np. takie pojedyncze wymioty w reakcji na zmianę karmy, czasem, ale jeszcze przed oficjalnym zdiagnozowaniem PNN, właśnie u kota, o kórym wspomniałam w postach wyżej, że paradoksalnie to miałam z nim więcej problemów zdrowotnych przed diagnozą PNN niż przez okres ostatniego 2,5 roku, za czasów oficjalnie zdiagnozowanej choroby nerek.

Widocznie twoje koty źle znoszą zmianę pokarmu i może to mieć związek również z chorobą nerek (u pierwszego diagnozowanego nerkowca, to właśnie pawiki były powodem, dla którego zdecydowałąm się na wizytę u weta i badanie krwi). Podobnie, być może, myślę sobie, źle takie zmiany rodzajów karmy, znosi kot Dyktatury. Warto to mieć na uwadze i szczególnie uważać na zachowanie odpowiednio długiej przerwy między tak różnymi posiłkami (nawet między róznymi mokrymi, tj. między puchą a barfem i podawać przy nagłej zmianie małe ilości karmy a częściej, tak jak się też zaleca przy zdrowych kotach, u chorych, tym bardziej wydaje się być takie zalecenie warte wzięcia pod uwagę).
 
 
Margot 
Ekspert

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 01 Paź 2011
Posty: 1532
Wysłany: 2013-10-15, 15:25   

rEni napisał/a:
dr Neska powiedziała mi ostatnio, że kot, który ma incydenty z pęcherzem już jest w zasadzie traktowany jako 1-sza faza PNN i do obserwacji.


Też się pod tym podpisuję, analizując przypadki różnych kotów nerkowych, większość z nich (nie wszystkie oczywiście) miała incydenty z dolnymi drogami moczowymi, FIC-em na tle stresowym czy z powodu niedoboru wody, z powodu niewłaściwej diety , czyli suchej, bądź niezbilansowanej (np. za dużo fosforu bez zrównoważenia go wapniem), przytkania, potem cewnikowania (co sprzyja infekcjom bakteryjnym dróg moczowych, najpierw dolnych, a nie leczona lub źle leczona, górnych), błędnym leczeniem (faszerowaniem antybiotykami w ciemno, równiez wtedy kiedy nie ma wskazań do antybiotykoterapii, NLPZ, sterydami, etc.) i specyficznym karmieniem przy tych przypadłościach (suchymi weterynaryjnymi), itd. Być może mój najstarszy nerkowiec jest takim przykładem (choć może to było tylko jednym z elementów, który złożył się na rozwój PNN, w sumie często bardzo trudno znaleźć oficjalną przyczynę przewlekłej niewydolności).
 
 
Karolkaa 


Barfuje od: 03.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 04 Kwi 2013
Posty: 130
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-15, 17:56   

Margot ja też daleka jestem od podania chłopakom środków odrobaczających. Dziwi mnie, że dr Neska mówiła o odrobaczaniu raz na rok, zamiast w razie ewidentnej potrzeby. W domu nie pastuję podłóg, nie wpuszczam kotów do łazienki, gdzie na podłodze, czy umywalce mogą być chemikalia, bzika mam na punkcie płukania ich miseczek po myciu, żeby w nich nic płynu nie zostało, a ostatnio rozważam nawet szkodliwość żwirków, których składniki koty zlizują z łapek i futerka. Podanie im trucizny na odrobaczenie napawa mnie strachem na samą myśl. Zwłaszcza, że tu każdy preparat zaszkodzi tak samo.

Nie podam chłopakom więcej żadnej gotowej puszki. Podawałam je bo do tej pory nie wiązało się to z żadnymi sensacjami, a mi pozwalało ich dopoić kiedy ewidentnie nie miałam na to siły. Do Cosmy dolewałam zawsze min. 50 ml wody i one to ze smakiem wypijały. Wygląda na to, że to rzeczywiście kwestia zmiany karmy.

Nie wiem tylko co dalej z Maćka cmokaniem. Czym ono może być jeszcze spowodowane, poza refluksem i rabakami?

Ja go dopajam dziewczyny tak, że w zasadzie nie wsadzam strzykawki do pyszczka. Przystawiam ją z boku i woda sama pod odpowiednim kątem wpływa. Nakładka chyba nic nie zmieni.

Będę go dalej obserwować i grzebać w kupalach. Obym nic nie znalazła.

Przy okazji, jak już się rozpisuje chciałam Wam jeszcze raz napisać, że ja mam teraz zupełnie innego kota w domu. Maćka jakby ktoś podmienił!!! Nie ma czasu na spanie, apetyt mu dopisuje aż za bardzo, zrobił się złośliwy i uparty, strzela takie fochowe miny, że tylko boki zrywać, kradnie mięso i na mnie warczy, łapie mnie za nogi, jak nie dam jeść i każe wracać do kuchni, zaczął polować na owady - wcześniej polował dla niego Sylwek, ciągle siedziałby na balkonie (wcześniej wystawiał głowę na 5 minut dziennie), no i hit ostatnich dni - zaczął wskakiwać na wysokie szafy i regały. Nie robił tego odkąd go mamy, czyli od 3,5 roku, nigdy!
Wcześniej (przed BARFem) Maciuś głównie spał na swoim kocyku na łóżeczku, obłożony zabawkami i nadstawiał się do całowania brzunia. Troszkę pobawił, pojadł, powyglądał i wracał na łóżeczko. o 21szej wołał mnie też na spanie. Taki ciucio, przytulak, słodziak, pierdółka.Teraz mam diabła wcielonego, który nadrabia lata które przespał. Nawet teraz nie daje mi pisać tylko tryka i gada do mnie, bo już pora na jedzenie :) I to wszystko bez leków, po samej zmianie jedzenia :) Teraz o 3-ej w nocy to ja wołam: "Maciunio no choć już spać" i go proszę jak najładniej umiem" bo jak mam spać bez kota na głowie :) Po prostu nie do uwierzenia.

Ciekawe jak tam Lilek?
 
 
Dyktatura 

Dołączyła: 09 Mar 2013
Posty: 74
Wysłany: 2013-10-17, 18:52   

Lilo od 3 dni prawie nic nie je. Wczoraj zapawiował całe mieszkanie, a dziś leciało mu z pupy.
Karmie go na siłę żeby choć troszkę zjadł.
Czekamy na weta, ma być po 19. :(
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne