BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Kącik wkurzonego barfera
Autor Wiadomość
Sierra 

Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 04 Gru 2018
Posty: 778
Wysłany: 2020-01-06, 23:10   

Traganek a cholera ich wie... Waham się między "marzeniem z dzieciństwa" a "weekendowym szpanem przed znajomymi".

Fakt, nie można dziewczynie odmówić wyglądu - jest niesamowitej urody (chociaż nie "zdrowej urody", u jamników to duża różnica). Oko rwie u każdego... Wychowana też jest świetnie, komendy zna rewelacyjnie - musiała być za szczeniaka w rękach genialnego szkoleniowca (jedynie ostatnio szczeka jak pokopana, ale pracujemy nad tym genialnym pomyslem). Pieniędzy na nią nie szczędzą i kochają ją, ale... po za weekendami nie mają dla niej czasu :roll: . No i przydałoby się zrozumienie, że pies to nie taka ruchliwa zabawka, którą trzeba karmić, ale coś co myśli, kombinuje i ma własne szalone pomysły. O wszystkie szalone pomysły obwiniana jestem ja! Zupełnie jakby nie docierało do nich, że dziewczyna może się SAMA czegoś nauczyć :roll:
 
 
traganek 


Barfuje od: 12.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 31 Mar 2015
Posty: 365
Wysłany: 2020-01-07, 01:10   

Sierra, I tak zazdroszczę roboty. :-)
PS. A jak dowiedzą się o metodzie szkolenia Do As I do ( Claudii Fugazza) to masz przechlapane :) ps 2 to żart
_________________
Dokąd idą psy, gdy odchodzą?
No bo jeśli nie idą do nieba,
to mnie tam także iść nie potrzeba.
 
 
Dragana 


Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 14 Lip 2015
Posty: 680
Wysłany: 2020-03-08, 04:34   

KaiKai, dlatego ja zawsze liczę koty przed włączeniem prania. Zawsze.
Ale co się strachu najedliście, to Wasze.

Wydłubywanie twardych ścięgien z podudzi indyczych mnie wykańcza. Ostatni raz kupiłam do mieszanki podudzia z kością, w trybowanych jest tego paskudztwa mniej albo nie ma wcale.
Tylko BKZS!
 
 
apple 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 24 Lip 2013
Posty: 433
Skąd: warszawa
Wysłany: 2020-03-08, 11:51   

Moja siostra dawno temu (chyba ponad 20 lat) naprawdę uprała kota w pralce :hair:

Kot czarny, wszedł do załadowanej pralki a jej nie przyszło do głowy sprawdzić.
Na szczęście po jakichś 15 minutach usłyszała ciche miałknięcia, po chwilowej dedukcji gdy zdała sobie sprawę, skąd one dochodzą, rzuciła się wyłączyć pralkę.
Plukała kota długo pod prysznicem i całe szczęście, nic, naprawdę nic się kotu nie stało.

Przynajmniej dzięki tej historii, wszyscy w naszej rodzinie są uczuleni na sprawdzanie pralki przed jej włączeniem.
 
 
Dragana 


Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 14 Lip 2015
Posty: 680
Wysłany: 2020-03-10, 20:59   

:shock: Normalnie w ostatniej chwili.
 
 
Sierra 

Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 04 Gru 2018
Posty: 778
Wysłany: 2020-03-11, 00:05   

Wczoraj wybuchałm... O mało nie walnęłam Księciuniowi w durny, zakuty łeb! Jedynie fakt, że akurat prowadził samochód mnie (cudem) powstrzymał :evil: .


Od samego początku muszę BARDZO pilnować karmienia Sierry - jak tylko się obejrzę, to Księciunio zaraz robi jej mieszankę z samego mięsa z podrobami (bez suplementów). Koty o to drzemy do tego stopnia, że poważnie zastanawiałam się nad wysokomięsnymi puszkami... ROK tłumaczyłam temu *#!(^$@&#$($! dlaczego suplementy są tak ważne, ROK rwałam włosy z głowy i siwiałam na zmianę (z przerażenia na myśl o niedoborach)... bity ROK czarowałam, żeby te niedobory wyrównywać (dzięki Ci, Boże, za wykształcenie w tym kierunku). ROK czatowałam, żeby mięso kupić i zrobić porządną mieszankę zanim on mi zamrażalnik zawali (na szczęście zazwyczaj skutecznie)!

Czy wy wiecie do czego ten &%#%#&% mi się wczoraj przyznał? Że on tak specjalnie, bo ja kotom jakąś chemię sypię :banghead: .


Jeśli ktoś wczoraj słyszał w Londynie jakieś wrzaski o "chemii", "suszonej krwi", "mielonych kościach" i innych takich to proszę o odrobinę zrozumienia. Sama zdążyłam zapomnieć, jaką awanturę umiem wywołać z miejsca, jak naprawdę się wścieknę... Ten *$#%$# dalej jest w lekkim szoku, bo po paru latach wspólnego życia po raz pierwszy zobaczył mnie w takiej furii. Ja jestem cierpliwa, ja dużo wybaczę i jeszcze więcej zrozumiem... ale jak ktoś własnym debilizmem mi zwierzaki naraża to jakoś mi się te cechy wyłączają :evil: .

A o własnym facecie od wczoraj myślę w dziwnych znaczkach... Już nawet nie przekleństwach, bo wszystkie wydają mi się zbyt łagodne :evil: .




Za to w wybitnie paskudny sposób wyjaśniłam mu (głośno!) po co ja tą suszoną, bydlęcą chemię sypię... krótko mówiąc op***** go 3 pokolenia wstecz, zwalając na niego chorobę Kutachiji :roll: . Cios ostro poniżej pasa (Kutachija miała chorobę genetyczną), ale stał się cud - dzisiaj otrzymałam to mięso, jakie było zaplanowane. I może i zrobiłam numer wybitnie brzydki, ale jeśli to pomoże mi w PORZĄDNYM żywieniu Sierry to... warto było :oops: .

Ps. W tej chwili mam naprawdę szczerą nadzieję, że po pierwsze - chłop cokolwiek zrozumiał, po drugie - jego zaplanowany wyjazd na 2 tygodnie dojdzie do skutku :evil: . A całe 2 dni temu wracałam taaaakaaa stęskniona z miesięcznego pilnowania psów... przeszło mi :evil: .
 
 
Dragana 


Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 14 Lip 2015
Posty: 680
Wysłany: 2020-04-14, 21:41   

W sobotę koło 13:00 zorientowałam się, że sklepy tego dnia czynne są do 13 właśnie, a ja mam już resztki mięsa dla kotów w lodówce. Wygrzebałam skitraną puszkę Feringi. O mało się o nią nie pobiły :shock: Jeden porwał większy kawał mielonki i zaczął z nią uciekać (nie wiedziałam, że się tak da, żeby to się nie rozpadło po drodze), inny warczał jak wścieknięty (bardziej niż przy myszach czy kurczaku zagrodowym, którego uwielbia), wszystkie się kłębiły i przepychały. Później przez cały dzień mnie prześladowały, mimo że mało nie zjadły.
Nie wiem, co w tej puszce takiego było. Moje zdolności kulinarne zostały urażone, bo jedzenie ode mnie nigdy nie wywołało aż takiego zainteresowania :lol:
 
 
Sierra 

Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 04 Gru 2018
Posty: 778
Wysłany: 2020-04-15, 08:27   

Dragana wzamczniacze smaku i zapachu... I tej wersji będziem się uparcie trzymać :twisted:
 
 
drapad 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 22 Sty 2019
Posty: 395
Skąd: Gillingham
Wysłany: 2020-06-27, 05:32   

Tak chciałam wylać moja frustrację. Z powodu lockdown nie mogłam wziąć mojego Bootsa do weta przez dobrych parę tygodni bo nie był emergency czyli nie umierał. Wiedziałam że coś się dzieje bo notorycznie chciał trawę jeść, czasami z rana nie chciał jeść, zaczął wymiotować od czasu do czasu, i troszkę schudł 150 g przy takim samym spożyciu ok 300-350 g pokarmu, wymiotował po surowym, nie chciał jeść nawet gotowanego Barfa. Wczoraj w końcu miał badania i tarczyca znów rozregulowana i zapalenie trzustki fpl 3 x podwyższone. Biedactwo musiało tyle cierpieć a nawet nie pokazywał za bardzo. Gdybym nie znała mojego Bootsika to pewnie objawy te by były zignorowane. A dziś mój maluszek kończy 13 lat.
 
 
Sierra 

Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 04 Gru 2018
Posty: 778
Wysłany: 2020-06-27, 08:20   

Drapid współczuję :tuli:


Ja za to siedzę wściekła, a co gorsza... bezradna :-/ . Sierra ostatnio wymiotuje. Regularnie po posiłku, zwłaszcza wieczornym... Księciunio twierdzi, że to "przez to gówno co jej daję", żąda zmiany karmy na SAMEGO kurczara (bez żadnych dodatków, suplementów... pierś z kurczaka i już) :confused: . Przy okazji odmawia również zgody na weterynarza, bo "to zdziercy, którzy tylko kasę ciągną". Fakt, ciągle nie umiem znaleźć tutaj porządnego weta.


Najgorsze jest to, że w wypadku Sierry... to jego kot. Mogę radzić, prosić, tłumaczyć, ale to jego kot i nie mogę zrobić czegoś dokładnie wbrew jego woli :banghead: . Zabrałabym Sierrę do weterynarza sama, ale na chwilę obecną prawie nie zarabiam, a akurat ta to Księciunio mi kasy nie da :banghead: .
 
 
drapad 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 22 Sty 2019
Posty: 395
Skąd: Gillingham
Wysłany: 2020-06-27, 09:13   

Oj Sierra, no to ci współczuję również, gdyż codzienne wymioty u kota świadczą, że coś się niestety dzieje. Może być że ma jakąś nietolerancję, ale ja w pierwszej kolejności bym wyeliminowała kurczaka bo kurczak daje najczęściej alergie lub nietolerancje. Jak kurczaki że sklepu, nie ekologiczne to duże prawdopodobieństwo. Mam nadzieję że znajdziesz przyczynę i kici się poprawi.
No niestety tu w UK a w szczególności Londyn weci sie naprawdę cenią, niestety sama płacę bardzo duże rachunki.
 
 
Sierra 

Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 04 Gru 2018
Posty: 778
Wysłany: 2020-06-27, 11:03   

Drapad że się cenią to jedno... że ciągle szukam porządnego weterynarza to drugie :-? .

Nietolerancja raczej odpada, dziewczyny dostają praktycznie codzinnie inną mieszankę (raz konik, raz gołąbek, później króliczek, a całość poprawię kurczakiem) :roll: .

Sierra wymiotuje najczęściej do godziny po wieczornym posiłku. Zaczęło się jak zachorowała (zapalenie gardła i krtani, Sierra całkowicie straciła głos). Choroba już sie kończy, kot pełen energii, je bez problemu (dnia 2 choroby odmówiła jedzenia i wtedy nie patrząc już na fochy Księciunia jechałam do weta "na gwizdach"), cudny głosik też jej już wraca (jeszcze trochę chrypi, ale... jest moc :mrgreen: ). Jak po 2 dniach brania leków zaczęła wymiotować to Księciunio wrzaskiem nakazał odstawienie leków "bo mu kota trują".
Podejrzewam, że to coś innego, ale nie mam teraz środków na diagnozę... a Księciunio twierdzi, że kota "dziwnym" mięsem truję. I suplementami! O suplementy walczę z nim od roku "bo to chemia" :evil: .

Tylko to ja później walczyłam o przeżycie porodu Sierry (przerwała akcję porodową, a weci nie chcieli jej operować bo "tam wcale nie ma kociaka w środku"). Może i nie jestem weterynarzem (tylko zootechnikiem bez dyplomu - rzuciłam studia na koniec :oops: ), ale swoje zwierzaki znam. Jak mówię, że miała skurcze i nie ma to wiem co mówię :evil: . Maluch, niestety, nie przeżył. Później walczyłam o Kutachjego, na szczęście chłopaka dało radę w 100% doprowadzić do ładu (i udało mi się zmusić Księciunia do sprzedaży go jako peta), a na koniec na moich rękach odchodziła Kutachija (na 99% wada rozwojowa, na 1 % wada genetyczna). W takich sytuacjach Księciunio umywa rączki, bo go to przerasta, a ja... albo też umyję rączki albo będę stawać na głowie, żeby zwierzaki przeżyły.
Najgorsze jest to, że ja se mogę gadać... on twierdzi, że będzie Sierrę dopuszczać (po takim miocie :shock: ), bo ona jest wspaniała i powinna mieć kociaki. Jedynie z wyborem partnera szczerze i uczciwie mnie słucha.

A całą zabawę z ostatnim miotem podejrzewam o niedobór tauryny :banghead: . Drobiazg, pierdoła do usunięcia w sekundę. Jeśli tylko nie mamy do czynienia z kimś, kto traktuje "ten biały proszek" jakbym co najmniej dragi kotu do karmy sypała!




Ufff.... ulżyło mi to, co duszę w sobie od bardzo, bardzo dawna (zwłaszcza Kutachiję :cry: ).
Przy okazji macie odpowiedź, dlaczego upieram się na posiadanie superdrogich misek z czytnikiem chipu - żebym mogła Tulkę karmić porządnie i żeby nie jadła tego co Księciunio Sierze wciska jak tylko się odwrócę :roll: .

Najgorsze jest to, że mu nie chodzi o oszczędzanie na kocie. On święcie wierzy, że to co robi jest dla Sierry najlepsze i nie chce niczego słuchać ani nic o tym czytać :-( . To nie jest zły człowiek tylko, w tym konkretnym wypadku, bezdennie głupi :oops: .
 
 
drapad 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 22 Sty 2019
Posty: 395
Skąd: Gillingham
Wysłany: 2020-06-27, 13:24   

A ja już jestem super wkurzona bo jakiś czas temu skończyły mi się tabletki pomagające Bootsowi się zrelaksować i nie kupiłam do dziś a to już za późno. Wczoraj Boots tak się zestresował że pewnie mu ta wizyta u weta bardzo zaszkodziła. Dziś rano troszkę zjadł po leku. A teraz już nie chce nic tknąć do jedzenia, widać że go boli brzuszek mimo że dostał lek przeciwbólowy. Piękne urządziłam Bootsowi urodziny, oby nie ostatnie, tak bardzo się niego boję bo wiem że ostra trzustka może zabić.
 
 
Sierra 

Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 04 Gru 2018
Posty: 778
Wysłany: 2020-06-27, 14:06   

drapad napisał/a:
A ja już jestem super wkurzona bo jakiś czas temu skończyły mi się tabletki pomagające Bootsowi się zrelaksować i nie kupiłam do dziś a to już za późno. Wczoraj Boots tak się zestresował że pewnie mu ta wizyta u weta bardzo zaszkodziła. Dziś rano troszkę zjadł po leku. A teraz już nie chce nic tknąć do jedzenia, widać że go boli brzuszek mimo że dostał lek przeciwbólowy. Piękne urządziłam Bootsowi urodziny, oby nie ostatnie, tak bardzo się niego boję bo wiem że ostra trzustka może zabić.


:tuli:
Będzie dobrze, dacie radę :kiss:
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2020-06-27, 14:20   

Dziewczyny przykro mi, że macie nerwowo. Rozumiem, też właśnie czekałam 3 m-ce z badaniami kontrolnymi, bo i ciężko było się dostać i finansowo było niepewnie również, na szczęście u nas w miarę ok. Tylko jak tu się przygotować na taką kolejną sytuację?
Sierra, ja chodzę do weta "po cichu" licząc na to, że nie sprawdzi karty kredytowej, a po fakcie to się już jakoś wytłumaczę albo wykupię czymś słodkim ;-)
Takie wymioty zwłaszcza regularne sama wiesz, lepiej sprawdzić.
_________________
Instrukcja Obsługi Wyszukiwarki THE TRUTH IS OUT THERE
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne