BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Żywienie kotki specjalnej troski
Autor Wiadomość
scarletmara 


Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 06 Lis 2012
Posty: 1419
Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2021-04-29, 19:45   

IzabelaW przeczytałam i niestety potwierdzam opinię o wetach w Lublinie. TRAGEDIA. Ja też wciąz zmieniam i wciąć sie zawodzę. Teraz Animalsów testuję. Może oni okażą się lepsi niż Ci pozostali do których do tej pory trafiałam ? Na razie przynajmniej sa tańsi i to tak drastycznie, że człowiek od razu ma ochotę dorzucić drugie tyle na ich Fundację. A poprzedni weci tez wiecznie coś przede mną zatajali albo trzeba byo o wszytsko dopytywać tylko najpierw trzeba było sie podszkolić zeby wogóle wiedzieć o co pytać, jak człowiek o czymś nie przeczytał, nie dowiedział sie wczesniej to dupa blada bo wet sam z siebie ani be ani me. Tak było ze szwami rozpuszczalnymi przy sterylce: wybrałam ze wględu na wygodę i mneijszy stres dla kotki, bo to zawsze przynajmniej o 1 wizytę mniej w przychodni - okazało się, że organizm zaczął szwy odrzucać (dokładniej to jak sie zaczęly rozpuszczać i przenikać do organizmu to cos w rodzaju uczulenia kotka dostała na ta substancję, z której były zrobione) i DOPIERO wtedy sie dowiedziałam od weta, ze to sie CZĘSTO zdarza !!! Nosz ku..., jakby mi od razu przy podejmowaniu tej decyzji (a pamietam, ze sie na głos w jego gabinecie zastanawiałam co będzie lepsze) raczył poinformować, że jest spore ryzyko, że szew sie będzie paprał bo to CZĘSTO się zdarza tobym od razu wiedziała, że moje alergiczne zwierze z pewnością sie znajdzie w grupie tych "szczęśliwców" i bym nie ryzykowała. Po tym incydencie zmieniłam weta. Przez jakis czas wydawało się, że jest w miarę OK, chociaz nauczona doświadczeniam już przychodziłam na wizyty zawsze obkuta na blachę i sto pytań do... było przy każdej wizycie. Niestety z biegiem czasu lecznica coraz bardziej nastawiona była na wyciąganie kasy. Zrobili sie megadrodzy- ale to jeszcze byłoby do przełknięcia gdybym wiedziała za co płacę. Schody zaczęly się kiedy zaczęło sie zwyczajne chamskie naciąganie niedoinformawanego klienta (i nie pomogło 100 pytań do... jak mi wet w żywe oczy kłamał.) . Pod koniec "współpracy" juz u kierownika interweniowałam taka byłam wku..., ale to oczywiscie nic nie dało. Zmieniłam lecznice na przychodnię Animalsów teraz, zobaczymy jak będzie...

P.S. o 3 innych wetach, na których trafiłam po drodze anwet nie warto wspominać bo już po 1 wizycie wiedziałam, zę wiecej tam nie wrócę. Dosc stwierdzić, ze 1 chciał mi kota zabić przepisujac preparat na pchły i kleszcze dla psów z tym srodkiem na p... (sorry wyleciała mi teraz nazwa ze łba), który jest dla kotów śmiertelnie niebezpieczny.
 
 
drapad 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 22 Sty 2019
Posty: 395
Skąd: Gillingham
Wysłany: 2021-04-29, 23:29   

Oj śliczna i słodka ta twoja Miziulka, jakby mojego Bootsika siostra. Fajnie że apetyt jej się poprawił, i nadrobiła to co straciła w marcu. Mój Bootsie bez mirtazapine to ma bardzo kiepski apetyt, gdyby nie plan leczenia od onkologa, to pewnie już by go ze mną nie było.
A tak zapytam z ciekawości, u jakiego onkologa była Miziulka, bo ten brak kontaktu i współpracy to naprawdę bez komentarza.
Pytam bo w grudniu mailowo konsultowałam Bootsa u onkologa Micunia i Dominiaka.
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2021-04-30, 05:24   

:love: Piękna jest i jeszcze Was sobie wybrała! Wygląda bardziej na młodszą niż jej się sugeruje ;-)
Przyznam, nie wiem, jak się pozbierałaś po pierwszych tak trudnych kocich doświadczeniach i podziwiam za siłę. Nie dziwi, że jest całym Twoim światem i diagnoza jest druzgocąca. Pominę weterynarzy, to dramat, że musimy sami wszystkiego pilnować i się sami uczyć.
Dobra strona jest taka, że może się mylą na naszą korzyść, na korzyść tych naszych wspólnych chwil z ukochanym kotem. Może ich diagnozy są mylne jak oni sami, przynajmniej tego Ci życzę.
Co robisz z anemią? Dwa z moich kotów miały wyraźnie wskazanie do podawania erytropoetyny (neorecormon), nie zdążyłam. Poczytaj i spytaj może o to, mam nadzieję, nie za późno. Resztę wiesz sama doskonale, zaufaj sobie i Miziula też Ci pokaże i powie. Tak, koty nam mówią :-D I super, że ją nam w końcu pokazałaś!
_________________
Instrukcja Obsługi Wyszukiwarki THE TRUTH IS OUT THERE
 
 
IzabelaW 


Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 15 Mar 2015
Posty: 996
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-05-01, 18:28   

Fajnie dziewczyny, że zajrzałyście :kiss:

scarletmara, ja przeprawy z wetami mam od wielu lat, ale wcześniej tłumaczyliśmy sobie z TŻ, że mamy nietypowych pupuli (legwan, szczury) i dlatego musimy z nimi jeździć aż do Warszawy. I wydawało nam sie, że z kotem to chyba wielu sobie poradzi. A tu się okazało, że tak jak wcześniej uczyłam sie sama leczyć gady i gryzonie, tak teraz zajęłam się "studiowaniem" weterynarii w ogóle :roll: Inna sorawa, że zawsze mnie pociągały te sprawy, ale to wcale nie oznacza, że nie chciałabym mieć lekarza, któremu po prostu ufam i mogę bez wątpienia powierzyć swoje zwierzę.

drapad, dlatego pisałam wcześniej, że Bottsie będzie zachwycony ;-) Zreszta jak ja zobaczyłam Twojego rudzielca, to mi się gęba sama śmiała do niego :love: A co do apetytu, to na szczeście w tej chwili Miziula je ładnie, wprawdzie mieszankę polewam badziewnym sosikiem, bo tak to nie chce nawet powąchać, ale grunt, że je, to dla mnie najważniejsze. Mirtazapinę też jej przepisano, ale mi się ona nie podoba i podałam ją tylko chyba 2 razy, żeby w Miziuli "uruchomić" łaknienie, potem przeszłam na te sosiki i jak na razie skutkują. Teraz staram się dawać ich coraz mniej na mieszankę, by w końcu całkowicie zrezygnowac, zobaczymy, czy mi się uda. A mirtor zostawiłam w rezerwie na gorsze czasy.

A Miziula była u dr Dominiaka w Dom-Vecie - kto by się spodziewał, tak dobrze o nim piszą... Chyba, że moje panie wetki w ogóle się z nim nie skontaktowały... Nie wiem, kto zawalił i chyba nie ma to dla mnie w tym momencie znaczenia :banghead:

małga 7 lat ma na pewno :lol: A ile więcej nigdy się nie dowiemy. Ale tak ogólnie to wygląda faktycznie nieźle, jednak aktywność ma coraz gorszą (pomijam, że nigdy nie była pod tym względem wybitna), pytanie tylko, ile w tym pogorszeniu jest wieku, a ile choroby :niewiem:

I fakt, w temacie kocim zostałam rzucona od razu na bardzo szerokie wody, w dodatku bez koła ratunkowego :roll: Ale czego nie robi się dla kochańców . Zresztą zaprawiona w walce o życie szczurków długo byłam ;-) A tak poważniej, to chciałabym nie musieć tak cały czas walczyć (kto by zresztą nie chciał), ale tak chyba miało być, Miziula nas wybrała, więc nie można się poddać, bo byłaby zawiedziona ;-)
Co do anemii - to w zasadzie jeszcze nie anemia, raczej jej początki i nie wiązałam tego z erytropoetyną -parametry nerkowe były ok. Mam nadzieję, że to tylko było lekkie zawirowanie niedoborowe - kotka wtedy miała duże problemy z łaknieniem i jadła naprawdę mało. A w badaniach wyszedł jej niedobór kwasu foliowego - daję jej teraz dodatkowo foliany w kapsułce. W maju wybiorę się na badania kontrolne, zobaczymy jak wyjdą. Tylko na razie waham się, do kogo pójść na te badania - do mojej obecnej pani dr, czy znowu szukać... Z jednej strony nie mam ochoty do niej iść, z drugiej jak najbardziej tę ochotę mam - pójść, popatrzeć jej w oczy i wysłuchać, co ma mi do powiedzenia. Czy w ogóle ma mi coś do powiedzenia :-?
 
 
drapad 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 22 Sty 2019
Posty: 395
Skąd: Gillingham
Wysłany: 2021-05-02, 13:46   

Cieszę się że Miziulka czuje się dobrze, ma apetyt, to że potrzebuje ciut zachęty do jedzenia to nic, ważne że je i tyje.
U nas niestety Boitsie potrzebuje leków i czasami jakiś smakolykow do zachęcenia i niestety ciut schudł, dziś wazy 5.35 kg, co mnie trochę zmartwiło, bo on je, ale niestety ciut schodl,wazyl tydzień temu 5.45 niby niewiele ale niestety.
Ja nie byłam bardzo zadowolona z konsultacji z Dominiakiem bo zapłaciłam 150 zł opisałam mu przypadek, zalaczyłam badania, zadałam konkretne pytanie, o on mi napisał że wyniki niejednoznaczne , laporotomia wyjaśni dokładnie jaki to nowotwór i tyle. Micun odpowiedział wyczerpująco z czego byłam zadowolona.
Wiesz ja też mam wielką nadzieję że u was to jakaś pomyłka, bo wszędzie pisze że z chłoniakami wielokomórkowymi dają zazwyczaj bez leczenia max 8 tygodni, a u was to już więcej czasu minęło i Miziulka się poprawiła. A tak zapytam z ciekawości czy dajesz Miziulce prednisolone? Wczoraj czytałam na Facebooku felini cancer support ktoś miał kota właśnie z chłoniakiem wielokomórkowym i nie zastosował chemii, tylko steryd w większej dawce nie wiem jakiej dokładnie i grzybki na nowotwory i udało się im tak ok 1 roku przeżyć. Życzę zdrówka Miziulce a tobie wytrwałoci.
 
 
IzabelaW 


Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 15 Mar 2015
Posty: 996
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-05-03, 12:42   

Chciałabym by to była pomyłka, bardzo bym chciała. 8 tygodni od diagnozy minie w połowie maja, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że Miziula się poprawiła, a bez leczenia to w zasadzie powinna być już w stadium terminalnym lub jeszcze gorzej. Naprawdę nie wiem, co mam o tym myśleć.
Sterydów nie dostaje. Moją decyzją była doustna chemia, z nią byłby podany steryd (tak przynajmniej zrozumiałam), sama sterydoterapia była trzecią opcją jako działąnie paliatywne, przy czym onkolog mówił, by nie podawać zachowawczo samego sterydu, jesli ma być ta chemia. No więc jeszcze do niedawana czekałam na kontakt lekarzy, że już możemy podac lomustynę. Jak juz w końcu do mnie dotarło, że ktoś ma nas w dalekim poważaniu, musiałam przemyśleć, co chcę dalej robić. A że Miziula lepiej się czuła, to obiecałam jej, że do końca kwietnia nie będziemy robić żadnych badań i podawać żadnych leków (chyba,że jej stan by się pogorszył). Przez cały ten czas dostawała tylko w kapsułkach kwasy omega 3, foliany, suplement na watrobę i wit. c z rutozydem przepisaną przez wetkę na uszczelnienie naczyń krwionośnych, bo podkrwawiała po biopsji. Teraz zamierzam iśc na kontrolę i w zależności od wyników decydować, co dalej. Tylko problem jest taki, że naprawde nie wiem, do kogo iść... ale w tym tygodniu muszę coś zdecydować :hmm:
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2021-05-04, 04:13   

Niestety w W-wie też nikogo nie polecę.
Z anemią, nie sugeruj się, u mnie oba koty miały nerkowe wyniki dobre czy niemal dobre. Doczytałam, że poziom erytropoetyny można zbadać, natomiast podaje się ją przy niedokrwistości, również przy nowotworach, ale ostrożnie, lek ma dużo przeciwskazań, choćby niewydolność wątroby. A co do czasu nam danego, zagłębiłam się w temat, nowotwór był pierwszym podejrzeniem u Tuco ze względu na objawy i chyba również realnym ze względu na tempo i siłę zniszczeń, nie dowiem się. To nie do końca tak jest, leczony tyle, a nie leczony tyle. Znowu, łatwo z tym nie jest http://kociweterynarz.pl/...du-pokarmowego/ choć na pewno przeczytałaś już dużo. Najważniejsze, że Miziula czuje się jednak lepiej :love:
Szkoda, że nie wiedziałam tego z wit.C, tyle człowiek stara się pamiętać.
_________________
Instrukcja Obsługi Wyszukiwarki THE TRUTH IS OUT THERE
 
 
drapad 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 22 Sty 2019
Posty: 395
Skąd: Gillingham
Wysłany: 2021-05-04, 15:05   

Iza jaka dawkę Wit c podajesz Miziulce, bo ja nie wiem jaką mogę podać największą dawkę żeby nie przesadzić.
 
 
IzabelaW 


Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 15 Mar 2015
Posty: 996
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-05-04, 18:51   

Ja podaję zwykły rutinoscorbin, tam jest 100mg kwasu askorbowego i 25 rutozydu, ale to się kompletnie nie nadaje na dłuższe stosowanie, bo ma beznadziejny skład. Wiem, że w alternatywnych terapiach nowotworowych podaje się wit. c, ale nie douczyłam sie jeszcze, czy na pewno można ją zastosować przy kotach i w jakich dawkach. Myślę, że będzie problem, by znaleźć jakieś wiarygodne źródła o tym mówiące, tak jak przy cbd, bo kto robi takie badania na kotach? Ale może się mylę, jeszcze nie szukałam.

No i zdecydowałam, że badania zrobię u mojej dotychczasowej wetki, ona kota badała w styczniu i w marcu, będzie miała lepsze porównanie. Ale zapisałam się dopiero na 11-go maja, wcześniej nie udało nam sie zgrać terminów.
 
 
IzabelaW 


Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 15 Mar 2015
Posty: 996
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-05-07, 06:16   

Moja kotka jest jakaś magiczna - jako, że w pewnym momencie pogadałyśmy i obiecałam jej, że w kwietniu nie będę jej ciągać po wetach, to ona też umowy dotrzymywała i jadła. Przyszedł maj, ja ją zapisałam do lekarza na badania, a ona trzeci dzień nie bardzo chce jeść :-(
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2021-05-07, 07:26   

Spokojnie, któryś z Twoich pomysłów zadziała, a może i termin się zwolni wcześniej. I pogadaj z nią, że ma się nie wygłupiać, że maj to jeszcze taki kwiecień.
_________________
Instrukcja Obsługi Wyszukiwarki THE TRUTH IS OUT THERE
 
 
drapad 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 22 Sty 2019
Posty: 395
Skąd: Gillingham
Wysłany: 2021-05-07, 10:21   

Izo znam ten ból i niepokój jak kot nie chce jeść, przerabiam to z Bootsikem właśnie. W końcu ładnie zjadl jak już powiedziałam że jak nic będzie chciał jeść i bardzo go boli to po niedzieli umowie mu ostatnią wizytę aby już się nie męczył. I chyba zrozumiał bo wstał i poszedł z mężem z podniesionym ogonem do ogrodu, powyciągał się i trochę powygrzewal i po ok 10 min zjadł w ogrodzie i skończył w domu. Teraz spi. Oby Miziulce wrócił apetyt.
 
 
IzabelaW 


Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 15 Mar 2015
Posty: 996
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-05-08, 05:57   

drapad, och jak dobrze, że zjadł, to znaczy że to jeszcze nie ten moment :kiss: Bootsi, mój ulubiony (oczywiście nie licząc Miziuli) Rudzielcu, :love: nie daj się, proszę :kciuk:

Miziula strasznie grymasi, ale ostatecznie coś tam udaje sie jej zjeść. Niepokoi mnie też jej sylwetka, jakaś taka okrągła. Wczoraj ją ważyłam, wróciła do swojej wagi sprzed choroby 5kg, ale jakoś tak inaczej wygląda, mam nadzieję, że nic się w niej nie zbiera. Już nie mogę doczekać się tego wtorku, usg wyjaśni wszystko.
 
 
małga 


Barfuje od: 11.2014
Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 20 Lis 2014
Posty: 839
Skąd: znad morza/W-wa
Wysłany: 2021-05-11, 03:30   

Trzymam kciuki, napisz jak się czuje Miziula i jakie odczucia po wizycie.
_________________
Instrukcja Obsługi Wyszukiwarki THE TRUTH IS OUT THERE
 
 
drapad 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 22 Sty 2019
Posty: 395
Skąd: Gillingham
Wysłany: 2021-05-11, 16:13   

Jak Miziulka?, jak zniosła wizytę i jak się ona czuje?, mam nadzieję że wszystko jest w miarę w porządku. Pozdrawiam z Bootsikem i trzymamy kciuki za śliczna Miziulke.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne