Zdaję sobie sprawę, że co dwa koty to nie jeden Niestety na razie będziemy chyba mieli jedynaka....
Durum, u mnie miał być też tylko jeden kot... I był - od godz. ok. 20.00 we czwartek do jakiejś 18-19.00 w piątek (następnego dnia) I to była jednak z lepszych decyzji, jakie podjęłam w życiu, choć się tego bałam. Wiem, że twoja decyzja pewnie ma swoje uzasadnienie, ale jeśli kiedyś pojawi się taka możliwość, to polecam :) Wszak dwa footra to co najmniej dwa razy tyle szczęścia
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2013-01-10, 20:25 Re: aaa kotki dwa
Cytat:
Wszak dwa footra to co najmniej dwa razy tyle szczęścia
No, a jaki łomot w mieszkaniu jak się ganiają
U mnie chłopaki dostali ogromny drapak Rufi z ponad 2-metrowym prostym słupem do wspinaczki i jak grają w berka to jeden ucieka na ten słup i pędem pod sufit, a drugi go goni. Dwa rozbawione koty pod sufitem wczepione pazurami w słup (jest na tyle gruby, że mogą się zawiesić na tej samej wysokości) i kręcące puszystymi ogonami - widok bezcenny
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Skipper, łomot?! ja się dziwię, że jeszcze mam drzwi do niektórych pomieszczeń... Jak przywali któreś w gonitwie, to mi kieliszki w regale dzwonią... Nie wspomnę o tym, że hasło "Czemu ten kot tak tupie?" nabrało dosłowności, odkąd mamy nasze łobuzy...
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2013-01-13, 11:08
Łomot w sensie tupot kocich łap
U mnie chłopaki ganiają, ale nic nie demolują i o nic się nie rozbijają. Raz tylko Rico wskoczył w biegu na Skippera i siedząc mu na grzbiecie przejechał się na oklep (różnica w wadze między kotami była wtedy chyba ze 2 kg - wyglądało to komicznie) - Skippi był w takim szoku, że nie wyhamował na zakręcie i rozbił się o szafę
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2013-04-10, 18:14, w całości zmieniany 1 raz
Barfuje od: VIII 2010
Udział BARFa: 75-90%
Dołączyła: 29 Wrz 2012 Posty: 257 Skąd: Ostrowiec Św.
Wysłany: 2013-01-13, 17:11
U mnie od kilkunastu lat, czyli prawie od kiedy trafiła do nas 16-letnia obecie Milka są koty w różnych zestawach 2-3 sztuki, czasem jakiś kotek chwilowo zanim pójdzie do nowego domu. I niestety najcieplejsze uczucie jakie żywią te różne koty wobec siebie nawzajem to tolerancja Za to z psami zawsze żyją w przyjaźni.
A my znów przeprowadzeni :/
Sanjiro nic sobie z tego nie robi, czuje się u siebie.
Za to młody kot... Po dwóch miesiącach dopiero zaczął wychodzić na zwiady, przy czym byle tupnięcie, trzask podłogi (a o to nietrudno, to stara kamienica) i kot nisko przy ziemi sunie pod wannę. Szkoda patrzeć, nie bardzo wiem, jak mu pomóc.
Kocie interakcje znów uległy zmianie po przeprowadzce - Sanji pewniejszy siebie, chyba większa chata tak na niego działa, potrzebuje widać przestrzeni, rozmruczany. Mały kot szybko się wycofuje z zaczepek.
Co mieszkanie, to inaczej.
Jakbym miała w kategoriach "ludzkich" odnieść się do psychiki moich kotów, to powiedziałabym, że mały kot, śmietnikowa znajda, jest niestabilny i niedojrzały emocjonalnie, nie radzi sobie ze zmianą, niezsocjalizowany (boi się ludzi + z pazurami na wierzchu podczas zabawy - nie nauczył się ich chować, a ja nie umiem mu tego zmienić). Duży kot, od małego socjalizujący się z ludźmi + innym kotem, wyrósł, wbrew moim obawom, na całkiem normalnego kocura, dobrze adoptującego się do zmian, pewnego siebie, nieagresywnego, lubiącego dobrą zabawę i ludzi :), zachowującego się adekwatnie do sytuacji i w sporym stopniu przewidywalnie.
Ale złodziejskich sztuczek oba uczą się od siebie nawzajem - widzę, jak młody przejmuje techniki Sanjiego i na odwrót - piękne to
Mam w domu dwie kotki (9 miesięcy) i chciałbym przygarnąć kocurka (6 miesięcy), który mieszkał w niefajnych warunkach. Jest na razie w domu tymczasowym - zdrowy, szczepiony (za 2 tygodnie będzie kastrowany) - muszę jeszcze TŻ przekonać, aby się zgodził. I tak się zastanawiam jak to zrobić, żeby kotki go przyjęły i nie goniły??
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2013-04-10, 18:16, w całości zmieniany 1 raz
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2013-02-26, 23:34
Tufitko
Koteczki są młode i kocurek też, powinny bez problemu po kilku dniach tak się zintegrować razem jak jedno stado
Moje towarzystwo ma 9, 8, 7 lat i to są dachowce i te dwa nfo 1,5roku Dragon i Enka 8 m-cy . Wszystkie to kocury i kastraty było więc wąchanie, syczenie, jakieś pomruki przez dwa dni a teraz już jest spokój jedzą razem i bawią się, jak sobie Enka za dużo pozwoli to łapą dostanie hierarchię już ustawiły. A do tego jest jeszcze sunia Gaja, ona tez w centrum musi być i to jest pies Dragona
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-28, 10:50
Dzięki za wsparcie Sihaya i shana55.
Muszę przekonać TŻ, żeby pozwolił kocurka wziąć.
Mam nadzieję, że się szybko by dogadały, choć kocurek jest nieśmiały - troszkę się chowa przed ludźmi, nie wiem czy Migotka (szaławiła) nie będzie chciała go za bardzo ganiać - nie chciałbym, żeby stał się dla niej zwierzyną łowną.
Poza tym zastanawiam się, czy nie zrobić mu badań na białaczkę - żeby się moje koty nie zaraziły, gdyby ją miał.
Chciałabym, żeby znalazł dom razem ze swoją siostrą (dwóch kotów nie mogę przygarnąć ), ale jak sam zostanie, to postanowiłam go zabrać do siebie, żeby nie był niczyj, bezdomny.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2013-03-01, 07:57
Jak brałam Rico (hodowla wolna od FIV i FeLV), robiłam Skippiemu testy FIV i FeLV żeby w razie czego nie zaraził młodego. Na szczęście wyszły ujemne ale ile było wrzasku przy pobieraniu krwi...
Dzisiaj biedaka niestety też czeka pobieranie krwi, nie wiem jak sobie damy radę, bo on przez zapasy z Rico zrobił się strasznie wygimnastykowany, normalnie wije się jak wąż i ciężko go nawet na rękach utrzymać (jak sam tego nie chce).
Rico też był podobno nieśmiały i bardzo spokojny, zastanawiałam się nawet czy aby nie chory, ale jak dojechał do mnie i zapoznał z terenem praktycznie w ciągu jednego dnia poczuł się jak pan na włościach i taki power dostał, że teraz to łotr spod ciemnej gwiazdy
Chociaż przez prawie miesiąc uciekał jak się go chciało pogłaskać, traktował ludzi z dystansem (Skippiego bardzo po przyjacielsku), a teraz sam lezie pod ręce. Jak się go zawoła leci, że mało nóg nie połamie
Nie padaj duchem, wszystko będzie O'K
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 40 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2013-03-14, 20:06
Ostatnio robiliśmy za dom tymczasowy dwójki małych kocurków. Jeden z nich został u nas, a dokładniej u mojej siostry, a drugi powędrował w świat, choć niezbyt daleko. Kotka mojej siostry - rezydentka (wiek ok 2 lata) nie dogadywała się zupełnie z moimi kotami, ale tego malucha wybrała sobie już na początku do ganiania. Teraz żyją w całkowitej komitywie, a nawet jej zachowanie w stosunku do ludzi się poprawiło (sama mi na kolana wskakuje, czego do tej pory nie robiła). Brat naszego czarnucha mieszka z kotką, która ponoć nie znosi(ła) innych kotów, więc były obawy, czy się dogadają. Jeszcze nie dostaliśmy zwrotu kota;)
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2808
Wysłany: 2013-06-15, 13:43 Hierarchia w kociej gromadzie....
Ten temat odnośnie kotów chyba nie był jeszcze dogłębnie roztrząsany (na temat hierarchii psów jest w temacie "socjalizacja psów") Co prawda były jakieś wzmianki w temacie "blaski i cienie dokocenia" ale bardzo ogólnikowo, tak "na marginesie" i zdaje się nie było to głównym tematem wątku.
Wiadomym jest, że kot (podobno) jest samotnikiem, no ale czasami zdarza się, że żyje i w większych gromadach na ograniczonej przestrzeni.
.
No i tu pojawia się pytanie - który kot jest dominujący ??? (czytałam, że w kocich gromadach tak jest). Odnośnie Skippiego i Rico to pytanie nurtuje mnie już od dość dawna. Nota bene jak swego czasu pisałam, że koty fuczą na siebie i warczą (to było po przyjeździe Rico) sugestie były takie, żeby dać im wolną rękę - koty po prostu muszą się dogadać i ustalić hierarchię.
Czytałam to i owo i co piszą:
1. Kot dominujący na drapaku zawsze siada najwyżej - u mnie Rico i Skipper nie mają ustalonych miejsc na drapaku (a jest pokaźny, bo prawie pod sufit) - mam wrażenie, że siadają tam gdzie mają w danym momencie ochotę - raz wyżej siedzi Skippi, raz Rico
2. Pani w hodowli Rico mówiła mi, że kot dominujący zawsze zostawia w kuwecie q...ę na wierzchu - po przyjeździe Rico usiłował to robić, ale szybko mu przeszło - w tej chwili obaj korzystają z jednej kuwety i obaj równie pracowicie maskują swoje kuwetowe wyczyny
3. Kot dominujący często chwyta za kark kota będącego w hierarchii niżej żeby pokazać mu miejsce w szeregu - u mnie znowu raz Rico gryzie Skippiego, innym razem Skippi dusi Rico.
4. Skippi nigdy nie znaczy i nie znaczył terytorium - Rico jak przyjechał usiłował parę razy nasikać tu i ówdzie. Problem się nasilił w wieku 8 miesięcy, ale weterynarz skutecznie go rozwiązał. Jeszcze czasami się zdarza, że coś próbuje podlać (pomimo tego, że wykastrowany) - szczególnie ulubionym miejscem jest moje łóżko albo kanapa w salonie (zdarzyło mu się to chyba z 3 razy ale nigdy, gdy na tym łóżku/kanapie byłam). Za to raz wlazł i naszczał bezczelnie na kołdrę, pod którą leżał mój TŻ Nota bene poczekał z tym, aż ja wstałam i dopiero potem wlazł i nalał
Przy podawaniu jedzenia z jednego półmiska było tak, że najpierw Skippi czekał aż Rico się naje (chociaż to można tłumaczyć i tym, że być może ustępował młodszemu - Skipper generalnie jest bardzo "ugodowym" i niekonfliktowym kotem), a dopiero potem podchodził i jadł. Jak dałam dwa półmiski, obecnie siadają i wcinają jeden obok drugiego. A bywa i tak, że z jednego półmiska.
Rico namiętnie wylizuje Skippera - pyszczek, oczy, uszy, po szyji - Skippi najpierw poddaje się zabiegom przymykając błogo ślepia, a potem raptowanie łapie Rico za kark i zaczyna się z nim mocować. Z kolei Skippiemu sporadycznie zdarza się, że poliże Rico - głownym obiektem jego jęzorowego uwielbienia jestem ja - czyli dla mnie namiętnie wylizuje każdego dnia ręce i jak się uda dorwać i po gębie dostanę )
Jak są gdzieś na obcym terenie - obaj trzymają się razem nie tracąc się z oczu.
Jak woziłam Skippiego 4 razy do Warszawy do weta - pierwszy raz pojechał sam, potem woziłam go z Rico bo przy jeździe w pojedynkę wrzask był nie do wytrzymania. Z Rico zachowuje się znacznie spokojniej. To samo ostatnio u mnie przy jeździe do weta na antybiotyk - sama jazda to 6 minut, ale co się Skippi napłakał to mało mi serce nie pękło tak żałośnie zawodził
Czy można na tej podstawie stwierdzić, który kot jest wyżej w kociej hierarchii ?
[ Komentarz dodany przez: Sandra: 2013-06-15, 16:55 ] temat włączyłam do wątku w którym przewijają się już dosyć mocno te klimaty...:)
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
bura4
Barfuje od: 1998
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 18 Lip 2012 Posty: 327 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2013-06-15, 15:17
Nie mam pojęcia o kocim życiu wewnętrznym, ale to, co piszesz jest fascynujące :D
u mnie kocica alfa nie zadaje sie zupełnie z reszta stada(jaki by skład nie był)
nowoprzybyli od razu widzą że Ryszarda jest number one
paraduje sobie krokiem johna wayna i to wystarczy
na nikogo nigdy łapy nie podniosła
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum